>
Kategorie: Gry i aplikacje Newsy

Tinder jest królem aplikacji randkowych. I to nigdy się nie zmieni

Tinder wprowadza funkcję o nazwie Boost, która ma pozwolić zarabiać twórcom jeszcze więcej, ale przede wszystkim jej celem jest uzależnienie użytkowników od płacenia za efekty w postaci randek. Tinder nie ma zamiaru pozbywać się korony króla aplikacji randkowych w Sklepie Play oraz App Store.

Wystarczy, że otworzycie Google oraz wpiszecie w sieć hasło aplikacje randkowe, randki online lub inne, pokrewne wyrazy, a wyszukiwarka zaleje Was toną propozycji. Tak było od zawsze i to nawet wtedy, kiedy internet raczkował. Okazuje się jednak, że do gry wkroczył gracz, który w przeciągu kilkunastu miesięcy praktycznie zdominował rynek przyciągając do siebie zarówno młodszych jak i starszych użytkowników. Wraz z wykorzystaniem aplikacji mobilnych oraz praktycznie ciągłej dostępności, Tinder po raz kolejny pokazuje, że nie odpuści w drodze po zarabianie olbrzymich sum na swoich użytkownikach, którzy co ciekawe, chętnie płacą za dodatkowe możliwości. Twórcy oficjalnie zapowiedzieli nową funkcję o nazwie Boost, która ma być kolejną cegiełką dorzucaną w postaci dodatkowego abonamentu dla chętnych. O co jednak w tym dokładnie chodzi?

Abonament jako przystawka

Tinder przez długi czas funkcjonował na zasadzie darmowej: użytkownicy mogli korzystać z aplikacji bez przerwy, bez reklam i tak dalej. Twórcy zrobili w tym miejscu świetny ruch, bowiem przyzwyczaili wszystkich użytkowników (a tych jest naprawdę dużo) do wszystkich możliwości za darmo. W momencie, w którym Tinder zdecydował się na abonament Tinder Plus, wszyscy, a może nawet i większość zapłacili bez zająknięcia – odcięcie funkcji darmowych skutkowało bowiem mniejszą ilością rozmów, randek oraz integracji z kobietami lub mężczyznami w aplikacji.

Tinder Plus pozwala na zmianę lokalizacji, brak reklam, ukrycie wieku i odległości, a także dowolną ilość przesunięć w prawo lub lewo. Darmowa wersja jest ograniczona, a między kolejnym odnowieniem się like’ów w aplikacji trzeba czekać 12 lub więcej godzin. Jest to więc pewien sposób na przekonanie, iż jak zapłacimy, to będziemy mieć lepiej. To jeszcze nie koniec.

Boost to danie główne

Tinder testuje nową funkcję o nazwie Boost, która za opłatą ma pomóc użytkownikom stać się bardziej widocznymi w swojej okolicy – to wszystko oczywiście może, ale nie musi przełożyć się na większe zainteresowanie ze strony płci przeciwnej. Obecnie funkcja testowana jest w Australii i jak widać twórcy Tindera lubią to miejsce – to już nie pierwszy raz kiedy decydują się oni na sprawdzenie konkretnych możliwości we wspomnianym miejscu.

Tinder Boost, to nowość która opiera się na zapłacie za pokazanie się innym użytkownikom. Osoby w Twojej okolicy zobaczą Cię więc jako pierwszego o ile zdecydujesz się zapłacić. Abonament dostępny jest w kilku wariantach za które przyjdzie nam wyłożyć odpowiednio 7,99 dolara lub nawet 47 dolarów – wszystko to w zależności od wersji, na jaką się zdecydujemy. Niestety, patrząc na te ceny, już niemal wiadomo jak przełożą się one na polskie złote i nie ma co ukrywać: będzie naprawdę drogo.

Tinder promuje jednak swoją nową funkcję jako przedłużenie abonamentu dla osób, które są uzależnione od przesuwania oraz selekcjonowania profili. No cóż, trudno się dziwić, bowiem mają oni rację.

Niestrawność przed deserem

Jak widać twórcy idą po swoje i faktycznie chcą zarabiać na nas kosmiczne pieniądze, ale trudno się temu dziwić. W sklepach z aplikacjami znajdziemy mnóstwo klonów Tindera, które korzystają na rewolucyjnej prostej zasadzie selekcji poprzez prosty wybór: albo serduszko albo krzyżyk. Tinder jest obecnie królem aplikacji randkowych i faktycznie może dyktować warunki, dokładnie takie, jakie tylko mu się podoba. I to jeszcze przez dłuższy czas się nie zmieni.

Od wprowadzania kolejnych abonamentów jest już jednak blisko do tego, aby ze swojej aplikacji stworzyć pompkę do ciągnięcia pieniędzy z użytkowników – a jak wiemy, nikt przecież tego nie lubi. Oby twórcy uświadomili to sobie i zatrzymali się w pewnym momencie, bowiem Tinder może tak samo szybko pójść na dno, jak zasiadł na tronie.

Aleksander Piskorz

Najnowsze artykuły

  • Honor
  • Newsy
  • Telefony

Spójrz na tę ślicznotkę. Cienka brzytwa HONOR nie przekroczy nawet 7 mm

HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…

21 listopada 2024
  • Newsy
  • POCO
  • Redmi
  • Telefony
  • Xiaomi

Kupisz to Xiaomi oczami i mam podobnie. Oto nowość, która trafi do Polski, w pełnej krasie

Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…

21 listopada 2024
  • Apple
  • Newsy
  • Telefony

Znam datę premiery najtańszego iPhone’a 2025 roku. Nie znam za to nikogo, kto czeka na niego w Polsce

Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…

21 listopada 2024
  • Newsy
  • Oppo
  • Telefony
  • Wiadomość dnia

Takiego telefonu jeszcze w Polsce nie było! Zawstydza Samsunga i Xiaomi

Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…

21 listopada 2024
  • Newsy
  • Realme
  • Telefony

W następnym miesiącu realme rozbije bank podkręconym Snapdragon 8 Gen 3 i baterią 7000 mAh

Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…

21 listopada 2024
  • Huawei
  • Newsy
  • Telefony

Ten telefon do zdjęć jest tak dobry, że nowy prezydent USA odbanuje dla niego Huawei

Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…

21 listopada 2024