Tzw. pre-order, czyli kupno gry przed jej faktyczną premierą, jest zarezerwowany tylko dla produkcji pojawiających się na pecety i konsole. Super Mario Run jest pierwszym tytułem, który pokazuje, że tego typu eksperyment może udać się także w grach mobilnych.
Nie da się ukryć, iż wszyscy z nieukrywanym zainteresowaniem czekają na premierę najnowszej produkcji Nintendo – mowa tu o Super Mario Run, które w ledwie kilka godzin po ogłoszeniu tego tytułu stało się z miejsca jedną z najbardziej oczekiwanych przez miłośników mobilnej rozrywki produkcją. Ten stan rzeczy nie dziwi, zwłaszcza po sukcesie Pokemon GO – skala szaleństw na temat nachodzącego Mario jest jednak ogromna. Potwierdzeniem tego jest fakt, jaki przedstawił CEO Apple, Tim Cook.
Wedle słów szefa koncernu z Cupertino, aż 20 milionów osób na całym świecie ustawiło sobie przypomnienie o planowanej premierze tego tytułu, która na urządzeniach z iOS planowana jest na grudzień tego roku. To skala w przypadku jakiejkolwiek gry mobilnej absolutnie niewyobrażalna. Co więcej, jest to sukces nieosiągalny dla praktycznie każdej produkcji pojawiającej się na pecetach czy konsolach. Na nowego Mario (tylko wśród użytkowaników iPhonów i iPadów) czeka – by unaocznić – mniej więcej tyle, ile wynosi połowa ludności Polski. To czyste szaleństwo, ale czy na pewno?
20 milionów to liczba robiąca wrażenie, choć oczywiście marka jest absolutnie kultowa i ponadczasowa, stąd takie zainteresowanie raczej nie powinno nikogo dziwić. Warto za to zwrócić uwagę na fakt – to bodaj pierwszy raz, gdy okazuje się, że ludzie są żywo zainteresowani grą mobilną w ilościach iście masowych. O ile nadal chodzi tu o darmową produkcję, tak bardzo ciekawi mnie, w jaki sposób taki sukces osiągnięty przed premierą może być spożytkowany w przypadku innych popularnych produkcji, za które trzeba już zapłacić.
Oczywiście stworzenie pre-ordera dla gry mobilnej to technicznie bardzo trudne zadanie – dostosowanie gry do wszystkich znajdujących się na rynku urządzeń mobilnych to kwestia bardzo karkołomna, niemniej jednak możliwe jest ograniczenie dostępności do wybranych modeli. Czy jednak płacenie za grę jeszcze nie wydaną (zapewne z pewną zniżką, by zachęcić potencjalnych klientów) mogłoby mieć miejsce w przypadku sklepów Google Play czy App Store?
Już teraz przecież Google eksperymentuje z darmowym, wczesnym dostępem do nierzadko bardzo ciekawych gier i aplikacji. Myślę, że uruchomienie przedsprzedaży dla kilku tytułów mogłoby być bardzo ciekawym eksperymentem, a przecież miłość fanów do wielu popularnych serii gier jest przecież kompletnie nieograniczona, co z pewnością wiele studiów zechciałoby wykorzystać. Czas pokaże, czy na takie posunięcie zdecyduje się i Google, i Apple.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.