Aplikacje, które podają nam spersonalizowane odkrycia, samo-jeżdżące auta, wirtualni asystenci – to wszystko, co w najbliższych latach będzie dręczyło nas jeszcze bardziej. Oto ciemna strona algorytmów.
Algorytmy to oddawanie kontroli
Jedni mają bzika na punkcie kontroli, inni wolą ją oddawać w pełni komuś innemu. Mówiąc wprost – nie chcą ponosić odpowiedzialności. Uplasowałbym siebie gdzieś pomiędzy, co wydaje mi się najrozsądniejszym podejściem. Ani brak kontroli, ani jej nadmierne wykorzystanie nie sprzyja ani stabilności, ani rozwojowi. Jak we wszystkim, potrzebny jest zdrowy umiar i rozsądek. Niemniej jednak zauważam, że od kilku lat automatyzacja przyspiesza w kwestiach, których większość sobie tego nie życzy, w tym ja.
Chodzi o same algorytmy w takich aplikacjach, jak chociażby Facebook, Twitter czy Instagram, czyli związanych z mediami społecznościowymi. To właśnie w tychże miejscach mogę nie życzyć sobie, aby wyświetlało mi się więcej podobnych rzeczy z danego kanału czy na temat danej osoby lub fanpage’a, bo raz kliknąłem „Lubię to”, jako wyraz sympatii. Twórcy, którzy wprowadzają nieudolne algorytmy uważają jednak inaczej. Podobnie zresztą rzecz się ma w przypadku treści od znajomych, których nie „lajkujemy” – posty te są pomijane i jeśli jakimś cudem nie wejdziemy na ich profil to nigdy więcej ich nie zobaczymy.
Proste rozwiązanie – wybór
Według mnie, najlepszym rozwiązaniem było zaoferowanie użytkownikowi prostego i elastycznego wyboru. Dwie opcje – jedna, dostarczająca treści podobne na podstawie algorytmu, druga – od najnowszych do najstarszych. Powiedzmy, że coś takiego posiada sam Facebook. Jednak co z tego, jeśli za każdym razem automatycznie przestawia on wybraną opcję na algorytm… i to dzieje się od kilku ładnych lat.
Na Twitterze mam jeszcze wspomnianą możliwość. Na Instagramie, który należy do Facebooka już nie. Polityka firmy jest nieugięta i muszę się do niej dostosować, chcąc korzystać z aplikacji. Biorąc pod uwagę wyszukiwarkę Google’a – kompletnie nie widzę sensu istnienia tego narzędzia bez odpowiedniego rankingu. Są więc miejsca, które wręcz wymagają odpowiednio skalibrowanego algorytmu.
Przerażająca przyszłość
Rozwijanie algorytmów i zwiększanie ich inteligencji wydaje mi się nieuchronną drogą. Już dzisiaj praktycznie wszystkie mobilne systemy stają się coraz bardziej powiązane z użytkowanymi przez nas aplikacjami. Te z kolei przesyłają dane na serwery firm, gdzie każdy nasz ruch jest śledzony. Może to paranoja, ale dopóki narzucane będą nam algorytmy serwujące tylko wybrane treści tak długo będziemy zniewoleni przez rzeczy, które już lubimy. W takim rozrachunku nie ma miejsca na ciekawe odkrycia, bowiem otoczeni jesteśmy tym samym. Dopiero znalezienie czy przeczytanie innej opinii, odmiennego punktu widzenia – pozwala złamać utarty schemat. W miejscu, w którym (bez podania zapytania) rządzi algorytm nie ma takiej możliwości. A szkoda, bo właśnie to ceniłem w mediach społecznościowych najbardziej.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.