To nie miało prawa się wydarzyć, a jednak nadal się dzieje. Samsung na kilka tygodni przed premierą swojego najnowszego flagowca wciąż daje nowe powody do tego, by posiadacze smartfonów koreańskiego giganta nosili ze sobą podręczną gaśnicę proszkową.
Ledwie kilkanaście dni temu Samsung Galaxy S7 Edge otrzymał na targach Mobile World Congress 2017 tytuł „najlepszego smartfona 2016 roku„. Szczerze powiedziawszy niewielu spodziewało się nagrody dla tego koncernu biorąc pod uwagę fakt, iż Samsung ma aktualnie bodaj największe kłopoty wizerunkowe z działką mobile od momentu jej powstania. Według mnie wysoce prawdopodobne jest to, że nagroda została udzielona tak naprawdę na przekór, by dodać wsparcia rynkowemu gigantowi, choć wcale nie umniejszam tego, że Galaxy S7 Edge to naprawdę ciekawie prezentujący się smartfon. Jak to jednak ostatnio bywa w przypadku sprzętów Samsunga, podziękowania wysłane w kierunku kapituły konkursowej są dość… ogniste i wybuchowe.
Zaledwie pięć dni temu informowaliśmy o samozapłonie Samsunga Galaxy S7 a dziś musimy dołożyć do tej statystyki kolejny model tego producenta. Tym razem temperatury i ciśnienia nie wytrzymał Samsung Galaxy S7 Edge – do zdarzenia doszło w Chinach, w kampusie uniwersytetu w Henan. S7 Edge przysłużył się bowiem do wcześniejszej pobudki pewnej studentki, którą obudził bardzo nieprzyjemny zapach. Już po chwili wszystko było jasne – sytuacji winien był smartfon Samsunga, który nagle się zapalił. Co gorsza, sprzęt leżał na łóżku studentki, co w prostej linii spowodowało, że zapaleniu uległo także posłanie posiadaczki felernego modelu. I takim oto sposobem dziewczyna wcale nie musiała udawać się na koncert grupy Midnight Oil, by zanucić pewien klasyczny kawałek:
Na całe szczęście sytuacja została szybko opanowana, a łóżko nie zdążyło zająć się ogniem – zwęglona została jedynie kołdra, a sam Samsung Galaxy S7 Edge znalazł się w stanie, mówiąc delikatnie, niezbyt nadającym się do użytku. Krótka inspekcja stanu obudowy tego sprzętu prowadzi niestety do smutnych wniosków – znów głównym winowajcą tego wybuchowego incydentu była niesprawna bateria. Niestety nie wiemy, czy smartfon znajdował się podczas ładowania czy też smacznie odpoczywał sobie nocną porą, ale bez względu na to, co działo się ze sprzętem, nie ma prawa dojść do takiej sytuacji. Bo gdyby nie pobudka studentki w odpowiednim momencie, skutki tego zdarzenia mogłyby być zdecydowanie bardziej opłakane.
Szczerze – nie zazdroszczę PR-owcom Samsunga, że po raz kolejny muszą tłumaczyć się z tego, że produkty tego koncernu zagrażają zdrowiu i życiu ludzi. Ale powiedzmy sobie szczerze – mamy do czynienia z kompletną farsą, która naprawdę jest już coraz mniej zabawna. To nie jest tak, że wszyscy ruszą do sklepów po ponoć bezawaryjne Galaxy S8 – przecież nadal miliony ludzi na całym świecie będzie używać wcześniejszych sprzętów Samsunga, które już nigdy nie doczekają się wymiany baterii. Cóż – trudno tutaj o jakąkolwiek sensowną puentę do tego zdarzenia. Mamy do czynienia z ewidentnie największą wtopą na rynku mobile na przestrzeni ostatnich lat.
źródło: wccftech
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.