Testujemy Huawei P10. Czy to godny następcę zeszłorocznego modelu? W naszej recenzji sprawdzamy, czy jest godnym konkurentem dla flagowców innych producentów i czy warto Huawei P10 kupić.
Huawei P10 to flagowy smartfon wyposażony w najlepsze podzespoły, jakimi dysponowała chińska firma. Znajdziemy tutaj niezwykle wydajny układ SoC, rewelacyjny podwójny aparat stworzony we współpracy z Leica i wiele innych, równie ciekawych rozwiązań.
Nasz test Huawei P10 pokaże, czy to telefon wart Waszych pieniędzy i czy może skutecznie zagrozić najlepszym smartfonom 2017 roku od Samsunga i LG. Jak jest wykonany, jak wygląda, jak długo trzyma bateria i przede wszystkim jakie ma wady i zalety? Przeczytaj nasz test i dowiedz się więcej!
»»» więcej o Huawei P10 na stronie producenta
Dane podstawowe | |
Wymiary | 69 x 145 x 7.0 mm |
Waga | 145 g |
Obudowa | jednobryłowa (bez opcji demontażu tylnej klapki) |
Standard sim | nano-SIM + nano-SIM, Dual SIM |
Data premiery | 2017 |
Ekran | |
Typ | IPS 5.1'', rozdzielczość 1920x1080, 432 ppi |
Kluczowe podzespoły | |
SoC | HiSillicon Kirin 960 |
Procesor | 2.4 GHz, 8 rdzeni (ARM Cortex-A73 & ARM Cortex-A53) |
GPU | Mali-G71 MP8 |
RAM | 4 GB |
Bateria | 3200 mAh |
Obsługa kart pamięci | microSD, do 128GB |
Porty | USB (microUSB 2.0 typu C, obsługuje OTG) |
Pamięć użytkowa | 64 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android 7.1.0 Nougat |
Łączność | |
Transmisja danych | LTE 600 Mb/s |
WIFI | 802.11a/b/g/n/ac (2,4 GHz i 5 GHz), Miracast |
GPS | A-GPS, GLONASS, Galileo i BDS |
Bluetooth | 4.2 z A2DP, LE |
NFC | Tak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 20 MP, wideo 4K (3840x2160), 30 kl/s, lampa błyskowa |
Dodatkowy | 8 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s |
Zanim zabierzecie się za lekturę testu Huawei P10, warto również zobaczyć wideo recenzję Huawei P10 przygotowaną przez Amadeusza z kanału gsmManiaK na YouTube.
Huawei P10 ma kilku groźnych konkurentów w walce o tytuł najlepszego telefonu 2017 roku. W przeciwieństwie do modeli Samsunga, LG czy HTC nie oferuje wodoszczelnej obudowy, ładowania bezprzewodowego, super smukłych ramek, nie został również wyposażony w wyświetlacz o niestandardowych proporcjach obrazu.
Zaskakuje natomiast relatywnie niewysoką ceną, bardzo konkurencyjną względem flagowych propozycji innych producentów. Do tego wyposażony został w rewelacyjnie zapowiadający się aparat z logo Leica. Czy to wystarczy, by podbić serca konsumentów? W naszej recenzji Huawei P10 postaramy się znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Przed oficjalną premierą tegorocznego flagowca Huawei pisałem, że pod względem designu P10 będzie odbiegał od innych smartfonów z najwyższej półki. To dlatego, że w odróżnieniu od Samsunga czy LG, chiński producent postawił na tradycyjne wzornictwo, podczas gdy trendem w 2017 roku jest wyróżnić się za wszelką cenę.
Podtrzymuję swoje zdanie. Huawei bardzo zachowawczo podszedł do wyglądu tegorocznego flagowca. Wprowadzono oczywiście kilka modyfikacji, jednakże nie są to zmiany na poziomie projektów LG G6 lub Samsunga Galaxy S8.
Huawei P10 to zdecydowanie smartfon klasy premium – wykonany z najlepszych materiałów i znakomicie spasowany. Na tylnej ściance króluje metal pokryty niezwykle przyjemną w dotyku farbą, która sprawia, że powierzchnia jest idealnie gładka. Materiał został zespolony ze szkłem, które obecne jest w górnej części tylnego panelu, w miejscu, w którym osadzone zostały obiektywy aparatów głównych, dwie (dwutonowe) diody doświetlające LED, logo Leica i laserowy czujnik pomiaru ostrości.
Frontowy panel utrzymany został w bardzo minimalistycznym tonie. Nie znajdziemy na nim zbędnych bajerów – wyłącznie wyświetlacz, kamerę, czujnik światła zastanego, głośnik do rozmów i diodę powiadomień. Nowością w smartfonach z serii Huawei P jest osadzenie wielofunkcyjnej płytki dotykowej z wbudowanym czujnikiem biometrycznym na dolnej ramce pod ekranem – w tym miejscu znajdowało się przeważnie logo producenta. To świetny ruch, o czym przekonacie się w dalszej części recenzji.
Belka regulacji głośności oraz włącznik znajdują się na prawym boku telefonu. Przycisk zasilania robi świetne wrażenie – to za sprawą chropowatej powierzchni oraz czerwonej farby zaznaczającej kontur. Dolne obrzeże zajęte zostało przez głośnik multimedialny, port USB 2.0 z interfejsem USB typu C, złącze słuchawkowe mini-jack 3.5 mm, a także mikrofon. Na górnej krawędzi ulokowano mikrofon wtórny, po lewej stronie zaś szufladkę na kartę SIM. To standardowe rozmieszczenie elementów – bez zbędnych udziwnień.
Przekątna | Szerokość | Wysokość | Grubość | Waga | |
---|---|---|---|---|---|
HTC U Ultra | 5.70 | 80 | 162 | 8.0 | 170 |
Xiaomi Mi5 | 5.20 | 69 | 145 | 7.3 | 129 |
Samsung Galaxy S7 | 5.10 | 69 | 142 | 7.9 | 152 |
HTC 10 | 5.20 | 72 | 146 | 9.0 | 161 |
LG G5 | 5.30 | 74 | 149 | 7.7 | 159 |
LG G6 | 5.70 | 72 | 149 | 7.9 | 163 |
Samsung Galaxy S8 | 5.80 | 68 | 149 | 8.0 | 155 |
Huawei P9 | 5.20 | 70 | 145 | 6.9 | 144 |
Huawei P10 | 5.10 | 69 | 145 | 7.0 | 145 |
Jak na smartfon z ekranem 5,1″, Huawei P10 jest niezwykle kompaktowy i lekki, dzięki czemu świetnie leży w dłoni. Co więcej, możliwa jest obsługa telefonu jedną ręką, co jest sporą zaletą.
Huawei P10 znakomicie się prezentuje. Wielki plus dla producenta za fenomenalne wkomponowanie paska antenowego, który jest niemal niewidoczny. Niestety, jest też małe „ale”. Brak powłoki oleofobowej na hartowanym szkle i specyficzny lakier na tylnym panelu działają jak magnes na odciski palców. To zresztą przypadłość wielu smartfonów, gdyż ma z tym problem zarówno Samsung, HTC, jak również LG. Estetom pozostaje tylko zakup ściereczki i częste polerowanie „P-dziesiątki”.
Huawei stawia w P10 na akumulator o pojemności 3200 mAh, tym samym „dorzucając” 200 mAh względem Huawei P9. Czy ta różnica przekłada się na dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu?
Niekoniecznie, gdyż przy normalnym użytkowaniu energii wystarcza na jeden dzień. Pod tym względem P10 nie odbiega od innych smartfonów klasy premium. Korzystając z telefonu „oszczędniej”, czas pracy na pojedynczym ładowaniu można wydłużyć do półtora dnia.
Dołączony Menedżer baterii pozwala dobrać jeden z dostępnych scenariuszy oszczędzenia energii. W najbardziej restrykcyjnym trybie funkcjonalność P10 zostaje ograniczona do podstawowych funkcji, jak możliwość wykonywania połączeń głosowych czy wysyłania wiadomości tekstowych. Jest też opcja oszczędzania energii poprzez uaktywnienie niższej rozdzielczości ekranu – w tym przypadku jest to HD (1280 x 720 pikseli).
Pod względem czasu ładowania P10 nie wyróżnia się niczym szczególnym. Uzupełnienie energii do 100% zajmuje nieco ponad półtorej godziny. Pozostawiając Huawei P10 na kwadrans pod ładowarką odzyskacie 25% utraconej energii (po 30 minutach jest to 46%).
Huawei P10 wyposażony został w wyświetlacz IPS o przekątnej 5.1”, który generuje treści „tylko” w rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli). W tym momencie niektórzy mogą poczuć się rozczarowani – ale nie na długo. Wystarczy wziąć telefon do ręki aby przekonać się, że matryca jest fenomenalna. Na co dzień korzystam z panelu WQHD, ale nie odczuwałem jakiejś przesadnej różnicy przechodząc na P10. Zalety WQHD odczuwalne byłyby w zasadzie tylko w czasie korzystania z wielozadaniowości, gdy na podzielonym ekranie widać dwa programy.
Rozumiem decyzję Huawei i matrycy w P10 nie mam nic do zarzucenia. Obraz jest czytelny i ostry, a o poszarpanych czcionkach nie ma mowy.
Mocną stroną ekranu jest maksymalna jasność, która wynosi aż 570 cd/m2. Tak wysoki odczyt wskazany przy wykorzystaniu kalibratora pokazuje, że korzystanie ze smartfonu w pełnym słońcu nie powinno stanowić najmniejszego problemu. Do jasności minimalnej nie mam większych zastrzeżeń – wynosi 2 cd/m2, a więc umożliwia konsumowanie treści po zmroku bez męczenia wzroku.
Odwzorowanie kolorów jest znakomite – pokrycie skali sRGB sięga 99%, co oznacza, że pod pewnymi względami wypada równie dobrze, jak panel Super AMOLED. Kolory są bardzo soczyste, gdybyście jednak potrzebowali poeksperymentować z barwą, to Huawei proponuje skorzystanie z dedykowanej funkcji.
Wśród ustawień znajdziemy tryb redukcji światła niebieskiego (ochrona wzroku) poprzez dostosowanie nasycenia barwy żółtej – przydaje się podczas długotrwałego wpatrywania w ekran. Jest nawet harmonogram, dzięki któremu możemy określić o jakiej godzinie ten tryb ma zostać aktywowany, a także dezaktywowany.
Huawei postawił na podwójny aparat. Jeden ma rozdzielczość 20 MP (monochromatyczny), a drugi 12 MP (RGB). To, co jest najważniejsze, to między innymi hybrydowy autofocus umożliwiający szybkie wyostrzenie kadru. Jest także hybrydowy zoom umożliwiający dwukrotne zbliżenie fotografowanego obiektu. Zoom hybrydowy polega na przełączeniu się między obiektywami o różnej ogniskowej.
Do tego dochodzi jeszcze podwójna (dwutonowa) lampa błyskowa, laserowy czujnik pomiaru ostrości, a także obiektywy sygnowane logo Leica. To bez dwóch zdań ciekawe połączenie. Naturalnie nie zabrakło optycznej stabilizacji obrazu (OIS). Aparat to także laserowe wykrywanie fazy oraz otwór względny obiektywu F/2.2. Jest także wsparcie dla nagrywania wideo 4K, co nie było możliwe w poprzedniej serii Huawei P.
Na papierze dane prezentują się naprawdę rewelacyjnie, a przyczepić można się jedynie do jasności obiektywu, który trochę odstaje od konkurencji, oferującej F/1.7. Jak jednak pokazuje praktyka, Huawei P10 jest świetnym kompanem fotograficznym, który sprawdza się w niemal każdych warunkach.
»»» Zobacz zdjęcia przykładowe w pełnej rozdzielczości
Fotografie wykonane za dnia (niekoniecznie w doskonałych warunkach oświetleniowych) niezmiernie cieszą oko. To przede wszystkim zasługa automatu, który w mgnieniu oka dobiera odpowiednie parametry do scenerii. Szybki autofocus także jest niemal bezbłędny, a to spora zaleta, gdyż zdjęcia są zawsze ostre. Cechują się także bardzo dużą liczbą szczegółów, jak również żywymi kolorami.
Porównując aparat w P10 do konkurencyjnych rozwiązań, zrównałbym go z Galaxy S7 edge, jednak tegorocznemu flagowcowi Samsunga trochę ustępuje.
Fotografie wykonane po zmroku są gorszej jakości, ale i tak jest całkiem nieźle – nawet mając na uwadze wartość przysłony. Pod tym względem Huawei P10 niewiele różni się od konkurencyjnych modeli.
Większość użytkowników P10 będzie zapewne robić kolorowe fotografie, ale mimo to polecam sprawdzić tryb monochromatyczny – liczba detali na takich zdjęciach jest na bardzo dobrym poziomie.
Jeżeli chodzi o fotografie wykonane z głębią ostrości, to bywa z nimi różnie. Jest opcja ręcznej ingerencji w ustawienia, ale nie zawsze można dobrać odpowiednie parametry tak, aby uzyskać pożądany efekt. Niemniej, obecność wspomnianej funkcji mnie cieszy, bo to ciekawe narzędzie. Jest jednak jeszcze miejsce na poprawę i mam nadzieję, że Huawei zrobi to wraz z kolejnymi aktualizacjami.
Huawei P10 oferuje nagrywanie filmów w wielu rozdzielczościach, a najwyższą jest 4K. Do tego dochodzi jeszcze rejestrowanie w rozdzielczości FHD przy 30, 60 i 120 kl./s. Materiały cechują się dużą szczegółowością, a także (ponownie) świetnym odwzorowaniem kolorów. Smartfon radzi sobie także podczas nagrywania pod słońce. I wszystko byłoby super, gdyby nie jeden szkopuł – stabilizator wideo działa tylko w podstawowym trybie – FHD przy 30 kl./s. W trybie slow-motion (120 kl./s.) nagrywany jest nie tylko obraz, ale również dźwięk.
Gdybym stał się miłośnikiem Selfie, to zdecydowanie sięgnąłbym po Huawei P10. Fajne zdjęcia uzyskamy w każdym trybie, choć warto pochylić się nad portretowym, gdyż oferuje rozmywanie tła. Kamera 8MP z przysłoną F/1.9 oferuje także nagrywanie wideo w FHD. Faktem godnym odnotowania jest obecność aktywnego stabilizatora.
Huawei proponuje intuicyjną aplikację do robienia zdjęć, która oferuje sporo możliwości, w tym całkiem rozbudowany tryb ręczny. Możemy w nim ustawić między innymi czas naświetlania, regulować światłoczułość (ISO od Auto do 3200), jasność, jak również dobrać warunki oświetlenia (jest nawet ręczne ustawienie temperatury w Kelwinach). Do dyspozycji otrzymujemy także efekt panoramy, tryb nocny, malowanie światłem, HDR, tryb poklatkowy, zdjęcia czarno-białe, a nawet skanowanie dokumentów. Zaawansowany tryb znajdziemy również w przypadku materiałów wideo.
Za wydajność odpowiedzialny jest HiSilicon Kirin 960, a zatem najwydajniejszy układ SoC firmy Huawei, wytworzony w 16nm procesie technologicznym. Wyprodukowany przez TSMC, składa się z ośmiordzeniowego procesora (4x ARM Cortex-A73@ 2.4 GHz + 4x ARM Cortex-A53@1.8GHz) oraz układu graficznego ARM Mali-G71MP8 o taktowaniu 850 MHz. Do tego dochodzi jeszcze wsparcie ze strony 4 GB pamięci RAM.
Testy syntetyczne potwierdzają klasę Huawei P10, który zarówno pod względem wydajności procesora, jak również układu graficznego wygrywa z większością smartfonów, a nawet potrafi zawstydzić tegorocznego flagowca Koreańczyków (nie wierzycie? Zerknijcie na test LG G6). Jest to przede wszystkim zasługa rdzeni ARM Cortex-A73, które są nie tylko energooszczędne, ale również wydajne.
Procesor świetnie współgra z szybką pamięcią RAM, co jest odczuwalne na każdym kroku. Wielozadaniowość nie stanowi problemu, a przestoje następują tylko wtedy, gdy bateria się rozładuje. Tanich smartfonów życzyłbym sobie więcej i przyznam, że szybkości działania P10 zazdroszczę – mój prywatny, ubiegłoroczny flagowiec Samsunga jest szybki, ale jednak potrafi czasem zwolnić i się zamyślić.
Dedykowany układ graficzny radzi sobie rewelacyjnie ze wszystkimi grami dostępnymi w sklepie Google i to na najwyższych ustawieniach. Real Racing 3 czy też Mortal Kombat X nie sprawiają ARM Mali-G71MP8 najmniejszego problemu. Na tę grafikę nie ma mocnych i raczej nie zanosi się, aby w ciągu najbliższych lat coś się w tej kwestii zmieniło.
Huawei P10 ma za to problemy z nadmiernym nagrzewaniem się, które jest odczuwalne zarówno podczas ładowania akumulatora, jak i wysokiego obciążenia czy przy długich sesjach (oglądanie filmów na YouTube, HBO GO itp.).
P10 (oraz P10 Plus) to pierwsze smartfony Huawei, w których na system Google Android (7.0 Nougat) nałożony został interfejs graficzny EMUI 5.1.
Nakładka systemowa od Huawei jest według mnie jedną z najlepszych, gdyż jest niezwykle czytelna i przejrzysta. Huawei, oprócz zainstalowania najpotrzebniejszych aplikacji z pakietu Google, oferuje swoje programy oraz bardzo przydatne funkcje, które uprzyjemniają korzystanie ze smartfonu.
Domyślny interfejs został pozbawiony szuflady aplikacji, a zatem wszystko, co zostanie zainstalowane jest wrzucane bezpośrednio na pulpit. Huawei umożliwia także powrót do klasycznego stylu ekranu, który szufladę aplikacji przywróci. Jest również tryb prosty, który charakteryzuje się dużymi ikonami oraz najpotrzebniejszymi funkcjami.
Z racji tego, że na pokładzie mamy jeden z najnowszych systemów Google, smartfon oferuje natywny tryb pracy w dwóch oknach. Funkcja umożliwia korzystanie z dwóch aplikacji w tym samym czasie.
Poniżej znajdziecie natomiast listę kilku ciekawszych funkcji oraz aplikacji, które znajdziecie w Huawei P10, a także innych smartfonach tego producenta.
Zaplecze komunikacyjne w Huawei P10 jest kompletne, aczkolwiek nie obfituje w najnowsze rozwiązania technologiczne. Co prawda jest dwuzakresowy moduł sieci bezprzewodowej WiFi (802.11 ac/a/b/g/n, 2.4GHz & 5GHz), NFC, a nawet europejski system nawigacji satelitarnej, ale zabrakło Bluetooth w standardzie 5.0. Zamiast tego producent proponuje Bluetooth 4.2 z A2DP i LE.
Wspomniany europejski system nawigacji satelitarnej to oczywiście Galileo, który korzysta z 14 satelitów na orbicie. Jest to alternatywa dla amerykańskiego systemu GPS i rosyjskiego GLONASS. Niemniej, Huawei zastosował także wspomniane wcześniej systemy, dorzucając do tego jeszcze BDS. Całość w praktyce sprawuje się bez zastrzeżeń.
Standardowo (w przypadku Huawei) jest również hybrydowy slot kart SIM, a zatem można korzystać z dwóch kart SIM (nanoSIM + nanoSIM – Dual Standby / microSD + nanoSIM ) lub z jednej i czytnika microSD. W przypadku dwóch kart SIM, tylko na jednym slocie można wykorzystać w pełni możliwości transmisji danych (2G/3G/4G), gdy druga karta obsługuje tylko komunikację głosową.
Wokół pamięci wewnętrznej zastosowanej w Huawei P10 narobiło się sporo zamieszania, gdyż producent przyznał, że implementuje różne jej rodzaje. Podczas prezentacji słyszeliśmy zapewnienia o wykorzystaniu pamięci typu UFS 2.1, ale okazało się, że w niektórych modelach jest także eMMC 5.1.
Na całe szczęście, w testowanym egzemplarzu mamy 64 GB pamięci wbudowanej typu UFS 2.1, z czego dla użytkownika dostępne jest około 50 GB.
Na pokładzie urządzenia jest także USB typu C (standard 2.0) ze wsparciem dla OTG. Dzięki temu możliwe jest podłączenie innych urządzeń peryferyjnych i wskazujących. Telefon bez najmniejszego problemu poradził sobie z 2.5-calowym dyskiem, (bez własnego zasilania) i był w stanie odczytać dane w systemie plików NTFS.
Huawei nie postawił na stereofoniczne głośniki w P10. Zamiast tego otrzymujemy jeden głośnik, który znajduje się w prawym rogu dolnego obrzeża.
Cechuje się on ciepłą barwą, a także wysokim poziomem głośności. Do tego dochodzą jeszcze słyszalne niskie tony. Ogólnie rzecz ujmując, głośniczek jest naprawdę dobry, aczkolwiek nie na maksymalnej głośności, gdyż wtedy już ucinane jest słyszalne pasmo dźwięku. Myślę, że dodanie drugiego głośnika multimedialnego pozwoliłoby producentowi stanąć do walki z muzycznymi smartfonami pokroju ZTE AXON 7 mini.
Jeżeli chodzi o słuchanie muzyki na zestawie słuchawkowym, to sądziłem, że kolejny raz pochwalę producenta za zastosowany przetwornik dźwięku – jednak nie tym razem. Choć maksymalna głośność jest na dobrym poziomie, to jednak barwa dźwięku pozostawia trochę do życzenia. Co prawda uaktywnienie trybu DTS poprawia jakość oraz głębię, niemniej i tak nie dostałem tego, czego spodziewałem się po flagowym smartfonie Huawei.
W telefonie znajdziemy dwa mikrofony (jeden wtórny do redukcji szumów) oraz głośnik do rozmów. Wykonywanie połączeń głosowych przebiega bez najmniejszego problemu – dźwięk jest czysty i klarowny.
Czytnik linii papilarnych umieszczony jest pod ekranem. W czasie testów działał bezbłędnie i błyskawicznie. Nie było sytuacji, w której nie zareagowałby po kontakcie z palcem. Zdefiniować możemy maksymalnie pięć odcisków.
Czujnik biometryczny oferuje także wsparcie dla gestów, dzięki czemu możecie korzystać ze smartfonu pomijając belkę z przyciskami ekranowymi (można ją wyłączyć). Oczywiście konserwatywni użytkownicy mogą z niej nadal korzystać, zaś ceniący sobie nowatorskie podejście docenią funkcję proponowaną przez Huawei.
Kolejny smartfon Huawei i kolejny raz chapeau bas dla chińskiego producenta. Huawei jest chyba jedynym producentem, którego każdy smartfon ma w sobie to „coś”, co sprawia, że telefon wspominam dobrze. Nie inaczej jest w przypadku P10.
»»» więcej o Huawei P10 na stronie producenta
Producent dobrze (aczkolwiek zachowawczo) udoskonalił ubiegłorocznego Huawei P9, implementując aparat fotograficzny nowej generacji, który oferuje bardzo dobrej jakości zdjęcia. Mamy także więcej pamięci wewnętrznej w podstawowym wariancie, a także nowsze rozwiązania technologiczne. Niemniej, udoskonalenie flagowca nie jest wyczynem – każdy producent to robi w mniejszym lub większym stopniu. Istotne jest to, czy Huawei P10 jest smartfonem na tyle dobrym, by móc bez kompleksów stanąć do walki z Galaxy S8, LG G6 lub HTC U 11?
Mam pewne wątpliwości, czy osoby zainteresowane zakupem flagowca z 2017 roku zdecydują się na Huawei P10. Nie zrozumcie mnie źle. To znakomity telefon, który nie zawodzi pod ani względem płynności działania, ani oferowanych funkcji – z pewnością zasługuje na miejsce w naszym TOP-10 najlepszych telefonów. Zabrakło jednak powłoki oleofobowej na wyświetlaczu, ładowania bezprzewodowego i wodoszczelności, czyli cech, które obecnie kojarzone są z urządzeniami klasy premium.
Huawei P10 broni się za to ceną, która jest sporo niższa od konkurencyjnych propozycji. Telefon kosztuje niespełna 2500 złotych, podczas gdy za HTC U11 zapłacić trzeba ponad 3000 złotych, podobnie wyceniony jest teraz Samsung Galaxy S8.
Biorąc to pod uwagę mogę tylko napisać: Huawei P10 to naprawdę dobry smartfon i warto go kupić.
Za wypożyczenie smartfona na testy dziękujemy sklepowi x-kom.pl
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Do rodzinki ciekawych flagowców niedługo dołączy vivo X200s. On również otrzyma potężną specyfikację na czele…
Do walki z oszustami wydzwaniającymi do nas i wykradającymi nasze dane zostały wytoczone ciężkie działa.…
Sony ostrzy zęby na FromSoftware, co potwierdzili sami zainteresowani. Mówimy tu o ogromnej transakcji, która…
Po premierze wybitnie opłacalnego iQOO 13 pojawiła się zapowiedź długości aktualizacji. Ten tani flagowiec może…
Xiaomi Smart Band 9 Pro dotarł do Europy. Specyfikacja zachęca do zakupu, tym bardziej że…
Tak będzie wyglądać Samsung Galaxy S25 Ultra. Do premiery niecałe dwa miesiące, a my już…