HTC U11 jest pierwszym flagowcem HTC na 2017 rok, choć niektórym mogło się wydawać, że był nim HTC U Ultra. Jednak ten ostatni miał tylko przygotować grunt na przybycie U11, gdyż producent musiał czekać na dostawy procesora Qualcomm Snapdragon 835 (czego nie zrobiła konkurencja w przypadku LG G6). Układ ten to obecnie najwyższa półka w świecie mobilnych technologii, o czym świadczą m.in. benchmarki:
W zdecydowanej większości testów HTC U11 plasuje się w ścisłej czołówce, a w naszym rankingu jest nawet liderem benchmarku AnTuTu, gdzie wykręca wynik niewiele gorszy od iPhone’a 7 Plus, czyli numeru jeden światowego zestawienia. Maniacy cyferek będą zadowoleni. 😉 Ja sam ponad benchmarki przedkładam zastosowania praktyczne, a i pod tym względem testowany smartfon się ładnie broni.
Procesor to ośmiordzeniowa, 10-nanometrowa jednostka oparta na architekturze Kryo 280, z taktowaniem na poziomie do 2,45 GHz. Pod obciążeniem CPU zachowuje się przyzwoicie, przez większość czasu pracując na przyzwoitych obrotach, bez krytycznych oznak utraty wydajności. W połączeniu z 4GB pamięci RAM i szybką pamięcią UFS 2.1 daje nam to naprawdę fantastyczny zestaw, zapewniający szybkie działanie telefonu. Moim zdaniem HTC U11 działa jeszcze lepiej niż Xperia XZ Premium. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to trochę zbyt agresywne zarządzanie pamięcią operacyjną, bowiem niektóre procesy, takie jak Chrome, bywają wyłączane zbyt szybko.
Troszkę gorzej ma się sprawa z wydajnością GPU. Co prawda Adreno 540 ma tyle mocy, że spokojnie radzi sobie z renderowaniem gier na najwyższych detalach przy rozdzielczości QHD, lecz pod dłuższym obciążeniem, np. podczas blisko pół godzinnej sesji w grach, może zwolnić nawet o 30%. Płynność rozgrywki nie cierpi na tym znacząco, ale warto zauważyć, że Xperia XZ Premium radzi sobie pod tym względem lepiej.
Na pocieszenie dodam jeszcze, że HTC U11 nie ma tendencji do przesadnego nagrzewania się. Nie zawsze jest idealnie, lecz nigdy nie zdarzyło mi się odczuwać z tego powodu jakiegoś dyskomfortu.
Na tylnym panelu HTC U11 znalazło się miejsce dla 12-megapikselowego aparatu z sensorem Sony IMX362, jasnością f/1.7, dużymi pikselami, optyczną stabilizacją obrazu, technologią UltraPixel 3 i Dual Pixel AF. Całość wspiera podwójna dioda LED. Aparat frontowy ma jeszcze wyższą rozdzielczość, bo aż 16-megapikseli.
Aparaty obsłużymy autorską aplikacją HTC. Jest ona dość prosta i dzieli się na kilka różnych trybów. Na start dostajemy możliwość sterowania lampą błyskową oraz możemy włączyć lub wyłączyć HDR. Nie zabrakło też szybkiego okienka z podglądem wcześniej zrobionego zdjęcia oraz przycisku do włączenia kamery bądź przełączenia się do aparatu selfie. Po rozwinięciu opcji możemy wybrać tryb automatyczny, panoramę, profesjonalny, wideo, zwolnione tempo, hyperlapse, zdjęcie selfie, panoramę selfie i wideo selfie. Jak widzicie, trochę tego jest. Niestety, większość trybów, poza profesjonalnym, nie daje nam zbyt dużych możliwości manewru.
Przechodząc do jakości zdjęć przyznaję bez ogródek – HTC U11 to jeden z najlepszych fotosmartfonów na rynku i godny konkurent dla Samsunga Galaxy S8. Najmocniejsze strony tego aparatu to naturalny wygląd zdjęć, ze względu na dobre odwzorowanie kolorów i zbilansowane wyostrzanie. Na pochwałę zasługują również optymalna ilość rejestrowanych szczegółów oraz dobry zakres tonalny, zwłaszcza po wykorzystaniu trybu HDR. Ten działa błyskawicznie, podobnie jak autofocus.
Najsłabszym punktem zdjęć są szumy, których przybywa wraz z pogarszaniem się warunków oświetleniowych. To właśnie na tym polu HTC U11 przegrywa z Galaxy S8, a moim zdaniem także z Galaxy S7 i LG G5. Tak, czy inaczej aparat jest świetny, a Tajwańczycy zasługują na pochwałę, bo zrobili niesamowity postęp w ostatnim czasie.
Materiały wideo nagramy w 4K, Full HD (30 kl./s), HD i niższych. Ich jakość też jest świetna, dzięki wydajnej stabilizacji, dobrej płynności i sporej ilości rejestrowanych detali. Tutaj również występuje problem z nadmierną ilością szumów w słabszym świetle. Warto jeszcze dodać, że HTC U11 może nagrywać dźwięk w wysokiej jakości lub przestrzenny 3D, przy wykorzystaniu aż 4 mikrofonów. Ta ostatnia funkcja jest na tyle ciekawa, że Focus akustyczny pozwala nam na przybliżenie obrazu, dzięki czemu dochodzący z tego obszaru dźwięk będzie lepiej słyszalny. To świetna opcja na koncerty i inne wydarzenia tego typu.
Samopstryki też są niezłe, gdyż kolory są nasycone, a pierwszy plan ostry i szczegółowy. Tło to zupełnie inna sprawa. Szkoda, że zabrakło autofocusa i OIS, które mogliśmy znaleźć w poprzedniku.
Multimedialne możliwości smartfonów HTC zawsze były ich mocną stroną i w przypadku HTC U11 nie jest inaczej. Co nie znaczy, że wszystko zostało poprawione i jest bez skazy.
Najbardziej promowanym elementem wyposażenia testowanego modelu jest Edge Sense, czyli aktywne ramki boczne, wrażliwe na ściskanie. Całość może działać w trybie podstawowym lub zaawansowanym. Ten drugi pozwala na podział gestów na dwie kategorie: krótkie ściśnięcie oraz ściśnięcie i przytrzymanie. Całość można konfigurować, m.in. przypisując do konkretnego rodzaju ściśnięcia wybraną aplikację, a także wyłączyć na stałe. Moment interakcji pokazywany jest specjalną animacją. Domyślnie funkcja pozwala na sterowanie aparatem, ale może też działać na inne sposoby w każdej aplikacji, która wspiera to rozwiązanie. Co ważne, sami możemy ustawić dokładną siłę ściśnięcia.
Sam nie zostałem fanem tego rozwiązania, bo większość czynności można zrobić tak samo szybko ruchem palca, ale doceniam intencje. Funkcja działa na tyle poprawnie i w różnych scenariuszach (np. gdy używamy rękawiczek), że może się Wam spodobać – co więcej, dzięki niej da się też łatwo korzystać z telefonu pod wodą (na przykład robiąc zdjęcia). HTC obiecuje, że będzie ten pomysł rozwijać, a to dobry znak.
HTC U11 bardzo dobrze spisuje się jako telefon, zapewniając dobrą jakość rozmów. Dobrze sprawdza się zarówno mikrofon, jak i głośnik, więc ani ja nie narzekałem na głos rozmówców, ani oni na mój. Cieszy obecność Dual SIM, bo ciągle jest to funkcjonalność rzadko spotykana we flagowcach. Slot jest hybrydowy i standby.
Na pliki użytkownika producent przeznaczył 64GB pamięci, z czego do naszego użytku mamy ok. 53,5GB. Jeśli to dla Was za mało, przestrzeń tę można rozbudować poprzez kartę pamięci o pojemności do 2 TB. Z wiadomych względów nie mogłem tego sprawdzić, ale 128GB działa bez problemu. Alternatywą są akcesoria OTG, które HTC U11 wspiera bez wyjątków.
Łączność to mocna strona testowanego modelu. NFC, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac (2,4 i 5 GHz), DLNA, AirPlay, Miracast, DisplayPort – wszystko działa dokładnie tak, jak powinno. Na pokładzie nie zabrakło też USB-C 3.1 Gen 1. Bardzo dobrze działa też GPS. Czego w takim razie zabrakło? Chyba tylko Bluetooth 5.0 (dostępny standard to 4.2) i radia FM.
W smartfonie klasy premium nie mogło zabraknąć czytnika linii papilarnych, który został zintegrowany z klawiszem domowym pod ekranem. Jest on szybki i celny, a co najważniejsze aktywny, więc wystarczy tylko przyłożyć do niego palec. Nie zaprogramowano mu za to żadnych dodatkowych funkcji.
Zacznijmy od kwestii audio. Pierwszym minusem jest brak złącza jack 3.5 mm. Rozumiem argumenty tych osób, które go nie potrzebują, ale ja ich nie podzielam. Głównie dlatego, że dość często ładuję telefon i słucham muzyki jednocześnie, a w tym przypadku to niemożliwe. HTC tłumaczy, że złącze to padło ofiarą technologii USonic, która potrzebuje złącza cyfrowego. Jej zadaniem jest aktywna redukcja szumów oraz dopasowywanie profilu muzycznego do anatomii ucha konkretnego użytkownika. Do zestawu dołączane są słuchawki, które wspierają USonic i muszę przyznać, że są naprawdę dobre jak na darmowy dodatek sprzedażowy, a odszumianie działa naprawdę rewelacyjnie.
Z jakością dźwięku mogą mieć problem wszyscy Ci, którzy mieli okazję korzystać z wcześniejszych smartfonów HTC. Uległa ona bowiem minimalnemu pogorszeniu, ze względu na niższą moc wyjściową złącza słuchawkowego USB-C. Maksymalna głośność z fenomenalnej stała się po prostu bardzo dobra, co jest trochę rozczarowujące dla fanów jak najgłośniejszego brzmienia. Reszta parametrów jest jak najbardziej w porządku i większość użytkowników nie powinna narzekać.
Pozytywnie oceniam głośniki BoomSound, działające w dwóch trybach: muzyki i kina domowego. Górny, wysokotonowy głośnik posiada akustyczną komorę, która delikatnie podbija dźwięk, a dolny dostarcza miłych dla ucha, ciepłych i co najważniejsze słyszalnych basów. Wszystko to sprawia, że dźwięk rozprowadzany jest przestrzennie, a nie punktowo. Ale ciągle uważam, że smartfony Idol 4 są pod tym względem lepsze.
Do smartfonu producent dodaje całkiem bogaty zestaw sprzedażowy, w którym można znaleźć: przejściówkę USB-C do 3.5mm MiniJack (na pocieszenie), przezroczyste etui, słuchawki HTC USonic, szybką ładowarkę Quick Charge 3.0, Kabel USB-C, ściereczkę do przecierania (przyda się) oraz szpilkę do karty SIM.
HTC U11 pracuje pod kontrolą Androida 7.1.1 Nougat, z nakładką graficzną Sense. Oprogramowanie stworzone przez HTC pod względem filozofii niewiele odstaje od czystej wersji zielonego robota, ale wzbogaca go o różne elementy. Warto zwrócić uwagę na kilka z nich:
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…
Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…
Aplikacja Uber wzbogaca się o udane nowości, które mogą przydać się także w okresie świątecznym.…
Najbliższy weekend może być uciążliwy dla klientów banku mBank. Bank zaplanował przerwę w działaniu swoich…