W niedzielę doszło do wypadku na drodze w Zarajcu. Na miejscu był pan Sławek, który zawiadomił odpowiednie służby, a potem przekazał swój telefon innemu mężczyźnie. Jego zadaniem miało być oświetlanie wnętrza rozbitego samochodu, ale po chwili mężczyzna zniknął, a wraz z nim telefon.
W niedzielę wieczorem pan Sławek był świadkiem poważnego wypadku komunikacyjnego, do którego doszło na drodze krajowej nr 19 w Zarajcu. Mężczyzna zadzwonił na pogotowie, a pani dyspozytorka poprosiła go, by ułatwił dojazd karetce pogotowia. W związku z tym przekazał on swój telefon jednemu z gapiów, żeby ten oświetlał nim wnętrze samochodu, w którym znajdowały się trzy zakleszczone osoby. To, co stało się potem, przechodzi wszelkie pojęcie.
Pan Sławek ukończył swoje zadanie, ułatwiając dojazd karetki. Gdy wrócił na miejsce, w którym zostawił obcego mężczyznę ze swoim telefonem okazało się, że już go tam nie było, tak samo jak telefonu. Poszkodowany opisał całą historię na swoim Facebooku i wystosował apel do (potencjalnego) złodzieja, w którym nie zarzuca mu złej woli i podkreśla, że zależy mu przede wszystkim na pamiątkach w postaci zdjęć z rodziną i przyjaciółmi, a nie samym urządzeniu.
Nie wiadomo, co tak naprawdę wydarzyło się z mężczyzną, który zniknął wraz z telefonem. Mam jednak nadzieję, że uda się go znaleźć, by odpowiedział za swoje czyny. Może się to nie udać, bowiem poszkodowany nie chce zgłosił sprawy na policję i prosi tylko o udostępnianie jego postu.
Źródło: Dziennik Wschodni
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.