myPhone Power może się pochwalić 13-megapikselowym aparatem głównym ze światłem f/2.0 i pojedynczą diodą LED. Prawdopodobnie oparto go o sensor Sony IMX278, który możecie kojarzyć z Huawei P8, więc w teorii jest on niezły. Na froncie dostajemy 5-megapikselową kamerkę, której również towarzyszy dioda LED (bardzo przeciętna), a światło to f/2.8. Do obsługi obu aparatów dostajemy paskudną, standardową aplikację Androida. To smutne, że zabrakło apki przygotowanej przez producenta, którą znalazłem w blisko dwa razy tańszym modelu Q-Smart Black Edition.
Jakość fotografii zależy od paru czynników. Oczywistym jest to, że warunki oświetleniowe muszą być dobre, a to oznacza równomierne oświetlenie scenerii. Drugim warunkiem jest odpowiednio bliskie podejście do fotografowanego obiektu czy osoby, bowiem dalszy plan jest praktycznie pozbawiony ostrości, a szczegółowość drastycznie spada. W takiej sytuacji można liczyć na znośne zdjęcie, a czasami nawet przyzwoite. W każdej innej sytuacji będzie źle, z tendencją do fatalnie. Fotki wykonane testowanym telefonem najlepiej wyglądają w pełnym powiększeniu, oglądane na jego ekranie. Xiaomi Redmi 4A jest zauważalnie lepszym fotosmartfonem; lepiej radzi sobie też Neffos X1 Lite.
Materiały wideo rejestrowane są w maksymalnej rozdzielczości HD (1280 x 720). Filmy są całkiem przyjemne w odbiorze, a ich płynność jest do przyjęcia. Denerwować może tylko balans bieli, który potrafi zmieniać się skokowo. Tak, jak w przypadku zdjęć, tak i tutaj muszę podkreślić korzystny wpływ warunków oświetleniowych, bo im ciemniej, tym gorzej, a wieczorem w pomieszczeniach jest… lepiej nie mówić.
Aparat do samopstryków nie jest specjalnie dobry. O ile bez przybliżania poszczególnych elementów jest poprawnie, tak każde zbliżenie na twarz pokazuje, że fotka złożona jest z plam, a nie pojedynczych pikseli. W tej klasie takie zachowanie aparatu jest jeszcze do przyjęcia, ale nic więcej.
Przyglądając się specyfikacji technicznej myPhone Power nie trudno zauważyć, że model ten nie jest demonem wydajności. Świadczy o tym nie tylko podstawowy procesor MediaTek MT6737 o taktowaniu 1,3 GHz (który sam w sobie jest jeszcze do przeżycia), ale także 1 GB pamięci RAM. To obecnie bardzo, bardzo mało, a usprawiedliwieniem nie jest stosunkowo niska cena, bo za te pieniądze bez większego problemu można dostać lepszą konfigurację.
Zestaw wybrany przez producenta nie radzi sobie najlepiej w testach benchmarkowych, w większości z nich lądując w dolnej części stawki. W praktyce nie jest lepiej. Nawet proste programy nie są odpalane zbyt szybko, a przycięcia animacji zdarzają się stosunkowo często.
myPhone Power działa przyzwoicie tylko wtedy, gdy korzystamy z podstawowych czynności, takich jak rozmowy, pisanie wiadomości czy przeglądanie sieci. Potencjalnym użytkownikom radzę omijać szerokim łukiem pełne wersje aplikacji takich, jak Messenger. Sprzęt broni się za to stabilnością, bo mimo przycięć ani razu nie spotkałem się z sytuacją, by jakiś program został wyłączony bez przyczyny.
Najbardziej daje się we znaki tylko 1 GB RAM. Dłuższy pobyt w aplikacji aparatu, benchmarku czy przeglądarce powoduje, że przejściu do pulpitu głównego towarzyszy ponowne przeładowanie ikon i widgetów, które czasami trwa denerwująco długo. Nie ma też większych szans na pracę z więcej niż jednym programem na raz.
Całkiem znośnie radzi sobie za to układ graficzny. Dwurdzeniowe Mali-T720 pozwala na całkiem przyjemną rozgrywkę ze średnio zaawansowanymi bądź prostymi grami. Taka produkcja jak Stick Squad: Sniper Battlegrounds działa naprawdę dobrze. myPhone Power może nie gwarantuje zapasu na lata, ale tu i teraz sprawdzi się jako sprzęt dla niedzielnych graczy.
Sama nazwa testowanego telefonu sugeruje, że drzemie w nim spora moc. W poprzedniej sekcji ustaliliśmy, że to nie o wydajność chodzi. Pozostała nam do omówienia tylko bateria i voilà – to właśnie o nią chodzi. Jej pojemność to aż 5000 mAh, co w smartfonach jest rzadko spotykanym zjawiskiem. Na jakie czasy pracy pozwala takie ogniwo?
W testach syntetycznych myPhone Power jest na naprawdę wysokich pozycjach, ale w żadnym scenariuszu nie jest pierwszy, ustępując choćby Xiaomi Redmi 4 Pro, który ma mniejszą baterię. Zostawmy jednak na boku te cyferki i skupmy się na praktyce. A tutaj myPhone Power radzi sobie naprawdę nieźle. Wątpię, by którykolwiek użytkownik był w stanie rozładować ten telefon w ciągu jednego dnia. W większości przypadków energii wystarczy na dwa dni z rzędu, a w porywach nawet trzy dni, o ile ograniczymy swoją aktywność. Czas na włączonym ekranie może sięgać nawet 9 godzin.
To wszystko brzmi naprawdę fajnie i myPhone Power zasługuje na miano długodystansowca, ale nie zdziwiłbym się, gdyby Wasze oczekiwania były większe. W końcu 5000 mAh, 5-calowy ekran i słabe podzespoły zapowiadały jeszcze dłuższy czas pracy, który powinien dorównywać choćby Lenovo P2. Tak czy inaczej rozczarowanie jest tylko minimalne, a czas pracy na jednym ładowaniu zdecydowanie trzeba nazwać zaletą.
Do pełnego naładowania myPhone Power potrzebuje ok. 2,5 godziny, co przy tej pojemności ogniwa i podstawowej wersji szybkiego ładowania Mediatek Pump Express jest akceptowalnym wynikiem. Na pokładzie nie zabrakło standardowego trybu oszczędzania energii. myPhone Power może służyć też jako ładowarka do innych telefonów, a w zestawie sprzedażowym znajdziecie stosowny kabelek.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…