Ekran
Xiaomi Mi A1 oferuje wyświetlacz o przekątnej 5,5 cala, na którym treści prezentowane są w dobrej rozdzielczości Full HD (1920×1080). Ostrość wyświetlanego obrazu jest więc znakomita – wszystkie kanty i łuki są gładkie, a małe czcionki czytelne. W tej klasie cenowej trudno liczyć na więcej. Warto nadmienić, że producent sięgnął po matrycę IPS.
Jasność maksymalna
Jasność minimalna
Maksymalna wartość podświetlenia jest naprawdę świetna, gdyż wynosi 544 cd/m2. Ekran Xiaomi Mi A1 nie boi się nawet mocnych promieni słonecznych, pozwalając na komfortowe korzystanie z telefonu nawet w bardzo jasne dni. Równie zadowalająca jest luminancja minimalna, gdyż przy 5 cd/m2 na telefon można komfortowo patrzeć nawet w całkowitych ciemnościach. Trochę jednak żałuję, że w ustawieniach zabrakło trybu czytania, który zniwelowałby emisję niebieskiego światła, bo z tym jest delikatny problem.
Pochwalić muszę kontrast, ale mam zastrzeżenia do odwzorowania barw, a zwłaszcza bieli, która jest delikatnie niebieskawa (ok. 7400 K). Pokrycie palety barw sRGB to niecałe 85%, co jest wartością mocno przeciętną. Kolory wydają się być lekko sprane. To pięta achillesowa ekranu Xiaomi Mi A1, na szczęście jedyna.
Na koniec wspomnę jeszcze, że czujnik oświetlenia działa idealnie, a czułość panelu dotykowego jest wzorowa. Ciekawym dodatkiem są chwilowe powiadomienia na ekranie blokady, prosta wersja Always On Display. Nie zabrakło również klasycznej diody powiadomień.
Aparat
Xiaomi twierdzi, że Mi A1 został wyposażony we flagowy aparat, co ma się nam jednoznacznie kojarzyć z Xiaomi Mi 6. W teorii wszystko się zgadza, gdyż oba telefony oferują podwójny aparat fotograficzny (12 MP + 12 MP), z czego jeden z nich jest teleobiektywem. Jednak w Xiaomi Mi A1 wykorzystano inne sensory (Omnivision OV12A10 + Omnivision OV13880), a aparat główny pozbawiono optycznej stabilizacji obrazu i zmniejszono jego jasność do f/2.2. Wychodzi więc na to, że zestaw fotograficzny jest średniopółkowy, a nie flagowy, przynajmniej na papierze.
Do obsługi aparatów dostajemy aplikację przygotowaną przez Xiaomi, o czym już wspominałem w sekcji poświęconej systemowi. W widoku podstawowym możemy sterować trybem HDR i lampą błyskową, a także włączyć filtry, uruchomić funkcję zdjęć portretowych lub przełączać się między aparatami. Dodatkowe opcje dostępne są w trybach, a wśród nich znajdziemy m.in. panoramę, tryb nocny czy ręczny. W tym ostatnim nie zabrakło opcji sterowania czasem naświetlania czy punktem ostrości. Apkę można uruchomić poprzez dwukrotne wciśnięcie przycisku zasilania.
Przejdźmy do meritum, czyli jakości zdjęć. Tutaj wiele zależy od efektów oświetleniowych. Gdy aura sprzyja, można liczyć na przyzwoite fotografie, z odpowiednią ilością rejestrowanych szczegółów i przyjemnie podkręconymi kolorami. Zakres tonalny jest na poziomie „do przyjęcia”, choć i tak polecam korzystanie z przyzwoicie działającego trybu HDR. Generalnie efekty pracy z aparatem mogą się podobać.
Osobny akapit muszę poświęcić teleobiektywowi i trybowi portretowemu. Pod względem sprzętowym zauważalnie odstaje on od aparatu głównego, głównie przez znacznie ciemniejszy obiektyw (f/2.6). Zdjęcia nim wykonane mają słabszy zakres tonalny, ale to jest rzecz spodziewana. Algorytmy opracowane przez Xiaomi świetnie radzą sobie z oddzieleniem tła od fotografowanej osoby lub rzeczy. Rozwiązanie to jest znacznie lepiej dopracowane niż w Huawei P10.
Musicie pamiętać, że bez odpowiedniej ilości światła smartfon nie pozwala na automatyczne włączenie teleobiektywu, używając przybliżenia cyfrowego w głównym aparacie. By wymusić jego włączenie, trzeba sięgnąć do trybu manualnego.
Zdjęcia wykonane teleobiektywem i portretowe
Niestety, po raz kolejny smartfon Xiaomi ma problem ze zrobieniem dobrego zdjęcia po zmroku. W przypadku Xiaomi Mi A1 zdecydowanie nie pomaga niezbyt jasny obiektyw, ale i tak widać, że nie domaga również oprogramowanie. Fotkom nie tylko brakuje ostrości (bo autofocus pracuje po prostu słabo), ale także ilości rejestrowanych szczegółów, gdyż wyostrzanie masakruje detale.
Dokładnie takie same niedoskonałości mają materiały wideo. Gdy światła jest odpowiednio dużo, nakręcone materiały mogą się podobać. Wtedy dostajemy też deklarowane 30 kl./s, przy maksymalnej rozdzielczości 4K. Pogorszenie warunków oświetleniowych powoduje zauważalny spadek płynności (do 19 kl./s), przez co filmy wyglądają po prostu tragicznie. Na dodatek nie jestem specjalnie zadowolony z jakości nagrywanego dźwięku, któremu ewidentnie brakuje charakterystycznej barwy.
Maniacy zdjęć selfie dostają do dyspozycji 8-megapikselową jednostkę, która sprawuje się zadowalająco w dobrym świetle i mizernie w słabym, więc po prostu trzyma poziom aparatu głównego.
Bateria
Jeśli przyzwyczailiście się do tego, że Xiaomi montuje w swoich smartfonach baterie o ponadprzeciętnej pojemności, to model Mi A1 może Was delikatnie rozczarować. 3080 mAh to teoretycznie sporo, ale chiński producent potrafi upchnąć w obudowie o zbliżonych wymiarach baterię 4100 mAh (tak, chodzi o Redmi Note 4). Zostawmy jednak ten temat i przejdźmy do osiągów Xiaomi Mi A1.
Normalne użytkowanie
Gry
Czas ładowania
W czasie testów staram się korzystać z telefonów w sposób typowy dla większości użytkowników, więc przeglądam sieć, robię zdjęcia, rozmawiam i wymieniam wiadomości, korzystając przy tym z najpopularniejszych aplikacji. W takim scenariuszu Xiaomi Mi A1 pozwala na pełny dzień pracy na jednym ładowaniu, od wczesnych godzin porannych do późnego wieczora.
Czas pracy na włączonym ekranie waha się od 4h przy LTE do nawet 7h przy korzystaniu z sieci Wi-Fi. Mniej wymagający użytkownicy mogą liczyć na jeszcze więcej, więc z czasu pracy Xioami Mi A1 na baterii można być zadowolonym, choć żadnych rekordów nie ma.
Procesor Xiaomi Mi A1 wspiera szybkie ładowanie, ale z niewiadomych mi przyczyn producent nie zdecydował się na jego implementację. W zestawie dostajemy ładowarkę 5V/2A, która pozwala na osiągnięcie 100% naładowania po ok. 2 godzinach.
Ceny Xiaomi Mi A1
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.