Usługi Google wymagają nieraz konkretnych danych związanych z lokalizacją urządzenia oraz tym samym Waszym położeniem. Okazało się, iż amerykańska firma w dość dziwny sposób wykorzystywała tego typu dane. Jak dla mnie można śmiało powiedzieć, iż byliśmy po prostu… śledzeni.
Serwis Quartz przeprowadził ciekawe badania, z których wynika, iż od początku tego roku praktycznie każdy smartfon z Androidem zbierał adresy poszczególnych BTSów nawet wtedy, kiedy wyłączyliśmy lokalizację w ustawieniach. Wszystkie dane przesyłane były bezpośrednio na serwery Google’a – po podłączeniu urządzenia do internetu. BTS to nic innego, jak wieża wykorzystywana przez operatorów telefonii komórkowej do przesyłania bezprzewodowego sygnału. Na jej podstawie można więc łatwo ustalić, gdzie w ostatnim czasie znajdował się dany sprzęt oraz potencjalny użytkownik.
Co na to Google? Firma oczywiście przyznała się do takich praktyk oraz twierdzi, iż dane nie były w żaden sposób wykorzystywane. W najbliższym czasie firma z Mountain View ma także zaprzestać tego typu działań – na ile można wierzyć Amerykanom? Tego niestety nie jestem w stanie skutecznie oszacować.
Przesyłane dane o BTSach były zakodowane w ciągu znaków, który identyfikował dowolną wieżę. Z tego miejsca tylko krok do przechwycenia tego typu informacji oraz przypisania ich do konkretnego smartfona. Niestety, ale nawet urządzenia, które zostały przywrócone do ustawień fabrycznych oraz posiadały wyłączoną lokalizację dalej… działały w obrębie tego procederu.
Niestety, ale wygląda na to, że nie możemy nic z tym zrobić. Ciężko będzie także uchronić się przed podobnymi działaniami w przeszłości. Google zbiera masę danych i wątpię, aby firma po prostu przestała to robić.
No cóż, gdyby nikt nie zwrócił na to uwagi, firma z Mountain View zapewne do niczego by się nie przyznała…
Źródło: Quartz
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.