Zdjęcia Meizu M6S trafiły do sieci. Smartfon Meizu będzie przedstawicielem średniej półki cenowej. Ma dobre podzespoły i ekran 18:9 otoczony cienkimi ramkami. Czy Meizu M6S będzie lepszym smartfonem od Xiaomi Redmi Note 5?
Meizu to firma, która w ostatnich miesiącach przechodzi przemianę. Idzie ona w dobrą stronę, producentowi udaje się pokazywać coraz ciekawsze urządzenia, a dodatkowo na pokład wróciły aplikacje Google. Teraz do sieci trafiły zdjęcia nowego telefonu z ekranem 18:9. Jak na pierwszy tego typu sprzęt nie jest źle, zwłaszcza, że mówimy raczej o tanim smartfonie.
Zostawmy na chwilę Meizu i poświęćmy moment konkurencji. Niebawem na rynek trafi Xiaomi Redmi Note 5, który również będzie miał zmniejszone ramki dookoła ekranu, ale niestety nie do końca przekłada się to na kompaktowe gabaryty. Krótko mówiąc, będzie miał większy ekran od poprzedników, ale sam również będzie od nich większy. Dlaczego wspominam o Xiaomi? Ponieważ nowy Meizu M6S będzie miał na sumieniu te same grzeszki.
Wszystko, o czym mówię widać wyraźnie na powyższym zdjęciu. Górna i dolna ramka wcale nie są takie małe, a efekt „bezramkowości” jest sztucznie podkreślany przez zaokrąglone rogi 5.7-calowego ekranu. Kiedy jednak zerkniemy na specyfikację, która również trafiła do sieci, to wszystko staje się jasne. To będzie sprzęt ze średniej półki, który z pewnością nie zachwyci fanów wydajności.
Procesor to jednostka MediaTeka – MT6793, czyli wydajny, ale przestarzały już procesor napędzający kiedyś Meizu MX5 – niegdyś flagowca firmy. Czyżby na składzie pozostało nieco niepotrzebnych egzemplarzy? Do tego mamy 3 GB RAM, a nad wszystkim czuwa Android 7.0 Nougat, chociaż patrząc na ekran smartfona na zdjęciu powiedziałbym, że to 4.4 ICS. O tym, że nie jest to Oreo nie trzeba nawet wspominać – modele dysponujące nim od razu po wyjęciu z pudełka nadal należą do rzadkości. Aparat z tyłu jest pojedynczy i ma 13 megapikseli, a z przodu znalazło się miejsce na 5-megapikselową matrycę do selfie.
Jest też ciekawostka, znana do tej pory głównie ze smartfonów Sony, a widoczna na zdjęciu powyżej. Skaner linii papilarnych znajduje się na prawym boku urządzenia – jako osoba leworęczna szczerze nie lubię takiego umiejscowienia, dlatego swojego czasu zrezygnowałem z „fanbojstwa” japońskiej firmy. Moim zdaniem zdecydowanie lepsze byłoby pozostawienie go pod ekranem, zwłaszcza, że w poprzednich modelach klawisz domowy pełnił funkcję przycisków funkcyjnych Androida – korzystając z Huawei P10 przyzwyczaiłem się do niego i czasami dziwię się, że inni producenci też się na to nie zdecydowali. Na koniec słowo o cenie – ta ma wynieść 152 dolary i biorąc pod uwagę ekran i podzespoły wydaje się to całkiem rozsądną wyceną.
Źródło: gizmochina
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.