Mówi się, że niektórzy mają smartfona „przyklejonego do ręki”. Wszyscy nosimy przynajmniej jeden model przy sobie każdego dnia. Czy jednak wyłączamy to urządzenie? A jeśli nie, to dlaczego tego nie robimy?
Smartfony zawładnęły naszym życiem. Powodów ku temu jest mnóstwo i nie sposób ich wymienić. Szczególnie, gdy każdy z nas mógłby określić różnorodne kombinacje czynników. Wszyscy raczej zgodzimy się ze stwierdzeniem, że smartfony stały się „przedłużeniem ręki”.
Każdego dnia spędzają one w naszych dłoniach co najmniej kilkadziesiąt minut. Smartfony od początku kojarzą mi się z wielofunkcyjnym scyzorykiem. Po co mieć tylko nóż, jeśli w tak samo dużej rzeczy można mieć więcej narzędzi? Tak, jak jednak znajdą się zwolennicy zwykłego „klasycznego” scyzoryka, tak i będą fani jego wielofunkcyjnej edycji. Myślę, że z telefonami jest podobnie. Niektórzy wciąż twierdzą, że telefon jest do dzwonienia. Inni chcieliby w smartfona wsadzić cokolwiek się da. Wróćmy jednak do początku.
Wydaje mi się, że obecnie smartfona możemy przyrównać do lodówki. Jej zadanie polega na chłodzeniu, więc cały czas musi być podłączona do źródła energii. Rozmrażana jest raz na jakiś czas. Wtedy odłączamy źródło, aby ją wyłączyć. Oczywiście, że niektóre już się same rozmrażają, są coraz bardziej smart i za chwilę same zrobią zakupy albo wyskoczy z nich bioniczna ręka. Zmierzam do wniosku, że lodówkę wyłączamy – kiedy musimy. Czyż nie tak samo jest ze smartfonami?
Zastanówcie się przez chwilę – kiedy właściwie ostatni raz wyłączyliście smartfona, bo chcieliście to zrobić? Sam nie przypominam sobie takiego momentu. Moja słuchawka właściwie cały czas pracuje. W dzień i w nocy. Przecież może się przydać w każdej chwili, więc po co ją wyłączać? W nocy bateria spadnie o kilka procent, ale to żaden dramat. Staram się rozładować ją raz na miesiąc, ale po kilku minutach podłączam do ładowarki i wraca do żywych. Wiecie kiedy naprawdę wyłączam smartfona, bo chcę? Gdy go sprzedaję. Ładuję, resetuję i świadomie wyłączam… tylko po to, by mógł włączyć go ktoś inny. W innych przypadkach wyłączam tylko na chwilę, bo „nie mogę się z nim porozumieć”. Częściej jednak w takich przypadkach dochodzi do szybkiego restartu nawet bez potrzeby wyłączenia sprzętu.
Czy u Was wygląda to podobnie? Dajcie znać, odpowiadając w ankiecie i komentarzach.
[totalpoll id=”801080″]
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.