Czy NO.1 F5 to najlepszy tani smartwatch na rynku? Przetestowałem ten zegarek i już wiem, czy warto go kupić.
W moje maniaKalne ręce wpadł niedawno zegarek sportowy NO.1 F5. Kojarzę tę markę, bo już wcześniej miałem okazję testować inny model chińskiego producenta (NO.1 D7) i zrobił on na mnie dobre wrażenie. Stąd oczekiwania względem nowego produktu miałem spore.
Czy rozczarowałem się? Czy nowy zegarek, kosztujący obecnie około 170 złotych będzie dobrym zakupem? Tego dowiesz się z mojej recenzji NO.1 F5. Zacznijmy jednak od specyfikacji:
NO.1 F5 to solidnie wykonany sprzęt, któremu w zasadzie nie mógłbym wiele zarzucić, gdyby nie jeden, mały szczegół, o którym szerzej napiszę później. Zacznijmy jednak od koperty, którą tworzy czarne tworzywo sztuczne. Jest zaskakująco wytrzymałe, bo przez cały okres testów nie pojawiły się na nim żadne rysy. Na pochwałę zasługuje też jakość spasowania elementów – nie może tu być mowy o żadnym trzeszczeniu, czy skrzypieniu.
Na froncie znajdziemy pięć śrub, które pełnią wyłącznie funkcję ozdobną – to ciekawy akcent, zdecydowanie przypadł mi do gustu. Spodobało mi się również to, że ekran znajduje się nieco poniżej ramki – dobrze wpłynie to na jego wytrzymałość podczas ewentualnego uderzenia.
Na prawym boku znalazło się miejsce dla dwóch przycisków funkcyjnych, które służą do sterowania urządzeniem. Na spodzie umieszczony został czujnik do pomiaru pulsu i złącze ładowania. Mam do niego pewne zastrzeżenia – wtyczka ładowarki ma tendencje do odpinania się sama z siebie. Na szczęście nie trzeba korzystać z niej zbyt często.
Zegarek jest wodoszczelny, co zostało potwierdzone normą odporności IP67. Wchodzenia do basenu z NO.1 F5 raczej bym nie zaryzykował, ale kilka pryszniców nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Najbardziej jednak doceniłem same gabaryty. O ile waga na poziomie 85 gramów nie należy do najniższych, tak jest to stosunkowo smukłe urządzenie, które bez problemu mieści się pod mankietem męskiej koszuli.
Co mi się nie spodobało? Pasek. Jest cienki, gumowy i sprawia wrażenie niezbyt solidnie zamontowanego. Ze względu na nietypowy sposób mocowania teleskopów nie wymienimy go również na inny. Za to producentowi należy się spory minus. Ogólnie jednak jakość wykonania oceniam pozytywnie – nie tylko, jak na taką kwotę, ale w całej stawce smartwatchy.
Ekran jest okrągły i stosunkowo niewielki – mierzy niecały cal. Nic złego nie mogę jednak napisać o jego czytelności w słońcu. Nie powinno to być zaskoczeniem, ponieważ panel został wykonany w technologii OLED, co dobrze współgra z czarnymi elementami interfejsu. Nie obciąża też baterii. W przeciwieństwie do innych smartzegarków, które miałem okazję testować, NO.1 F5 nie jest obsługiwany za pomocą dotyku. To znaczy jest, ale nie do końca.
Na górze tarczy znajduje się obszar, który jest powierzchnią dotykową i służy do nawigowania po interfejsie. Nie jest to zdecydowanie tak intuicyjne, jak w przypadku innych urządzeń, ale muszę przyznać, że w praktyce sprawdza się świetnie. Działa nawet, gdy palec jest wilgotny – to niemała zaleta biorąc pod uwagę przeznaczenie zegarka.
Jednym z moich głównych zarzutów w stosunku do modelu NO.1 D7 były problemy z podświetleniem ekranu przy podniesieniu ręki. Spieszę donieść, że w tym modelu ta niedogodność już nie występuje – ba, sprzęt pod tym względem prezentuje zbliżony poziom na przykład do Samsung Gear Fit 2 Pro, który kosztuje pięć razy tyle. Ekran i jakość czujników zaliczam więc do zalet NO.1 F5.
O ile takie pomiary, jak ilość kroków i spalone kalorie czy pulsometr to złoty standard w każdym, nawet najprostszym smartbandzie, to NO.1 F5 na polu funkcji sportowych zdecydowanie wychodzi przed szereg. Zbiera takie informacje, jak temperatura (dokładnie), ciśnienie powietrza (tu już jest nieco gorzej, ale różnice z barometrem nie są duże) czy wysokość nad poziomem morza. Moduł GPS jest dokładny i pomiary pokrywały się z tymi, które zbierał sparowany z nim smartfon.
Nie mam też uwag do pracy pulsometru. Dobrze radził sobie przy wysokim tętnie, przy którym zwykle gubią się tanie zegarki. Do pełni szczęścia zabrakło może tylko pomiaru co określony interwał czasu, ale może jestem nieco zbyt surowy, biorąc pod uwagę niską cenę urządzenia. Szkoda, że producent nie zadbał o wykrywanie zbyt długich okresów bezruchu – inne modele oferują takie rozwiązanie, które doceniłem ze względu na siedzący tryb codziennej pracy. Zachwyceni nie będą też fani personalizacji, ponieważ do wyboru mamy tylko dwie tarcze.
Skoro to smartwatch, to warto napisać kilka słów o kompatybilności ze smatfonem. Parowanie było szybkie i odbywało się poprzez Bluetooth. Do tego potrzebujemy jedynie telefonu z systemem operacyjnym Android 4.4 lub nowszym (sprawdziłem), albo z iOS 9.0 lub nowszym (nie dysponowałem akurat takim urządzeniem, ale poprzedni model nie miał z tym problemu).
Po zainstalowaniu na smartfonie aplikacji Hplus Watch możemy korzystać z wyświetlania powiadomień na ekranie zegarka. W praktyce działa to różnie. Bywały dni, w których otrzymywałem wszystkie, a bywały i takie, kiedy program milczał całkowicie. Tutaj zdecydowanie jest miejsce na poprawę.
Powiadomienie jest sygnalizowane wyraźną wibracją – nie ma możliwości, by go nie zauważyć. Aplikacja jest przetłumaczona tragicznie, a mój ulubiony błąd to nazwa parowania – tutaj znana jako „klejenie”. Takich kwiatków jest sporo. Za tą część NO.1 F5 otrzymuje więc małego minusa.
Przejdę teraz do zdecydowanie największej zalety NO.1 F5 i powodu, dla którego sam rozważam zakup zegarka po zakończeniu testów. Bateria jest absolutnie fenomenalna. Z tak dobrym czasem pracy na akumulatorze nie spotkałem się jeszcze podczas recenzowania smartzegarków.
Podczas moich testów (czyli przez ponad dwa tygodnie) wskaźnik baterii nie spadł nawet do połowy. Oznacza to, że realny czas pracy wynosi około miesiąca. Miesiąca! W sytuacji, gdy konkurencyjne modele (również te znacznie droższe) oferują zwykle kilka dni pracy jest to świetny wynik. Warto sprzęt kupić chociażby z tego powodu.
Jak już wspominałem, ładowanie nie jest zbyt wygodne. Łącze magnetyczne jest za słabe i w efekcie wystarczy lekko zmienić pozycję zegarka, by kabel się wypiął. Dla obowiązku dodam, że według producenta naładowanie do pełna zajmuje około dwie godziny – nie mogłem jednak tego sprawdzić, gdyż nie udało mi się jeszcze zegarka rozładować. Podsumowując, jestem zachwycony tym, jak długo NO.1 F5 pracuje na baterii.
Tak. To najkrótsza odpowiedź, jakiej mogę udzielić w kontekście smartzegarka, który kosztuje zaledwie 170 złotych. Sprzęt ma kilka wad, ale zalety nad nimi zdecydowanie przeważają Jakość wykonania jest dobra, ekran czytelny, nie zabrakło wodoszczelności, a bateria zmiata z powierzchni ziemi większość konkurencyjnych rozwiązań.
Co zaliczam do minusów? Pasek, który ciężko wymienić, tragiczne tłumaczenie dedykowanej aplikacji i odpinającą się wtyczkę do ładowania. W żadnym wypadku nie są to jednak wady, który mogłyby dyskwalifikować testowany produkt przy zakupie.
Jeśli chcesz kupić smartwatcha, który jest tani i świetnie wyposażony, to wybierz właśnie ten. Fenomenalna bateria jako wartość dodana przyćmiewa wszystkie niedogodności, jakie niesie ze sobą użytkowanie NO.1 F5. W związku z tym urządzenie dostaje ode mnie nagrodę „Dobry zakup”. To murowany kandydat do naszego TOP-10 najlepszych smartwatchy.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Android zyska świetną nowość, którą warto będzie znać. Nowa funkcja sama zaloguje nas do wszystkich…
WhatsApp wprowadza globalnie funkcję transkrypcji wiadomości głosowych. To genialne rozwiązanie, które pozwoli odsłuchać głosówkę nawet…
Apple na Black Friday i Cyber Monday przygotował promocje od 29 listopada do 2 grudnia.…
Niesamowita nubia Z70 Ultra to mój faworyt 2024 roku. Specyfikacja flagowca zaskakuje w każdym calu.…
Świeżo zaprezentowany vivo Y300 5G jednak nie jest taki zły, jak twierdziły przecieki. Okazuje się,…
Czy jest coś lepszego niż dobry telefon w świetnej cenie? Tak, aż trzy świetne modele…