Huawei postawił na podwójny aparat. Jeden ma rozdzielczość 20 MP (monochromatyczny), a drugi 12 MP (RGB). To, co jest najważniejsze, to najjaśniejszy (na ten moment) obiektyw na rynku, który charakteryzuje się jasnością F/1.6, dzięki czemu do matrycy wpada bardzo dużo światła, co skutkuje zaskakująco niską ilością szumów w każdych warunkach oświetleniowych. Jest także hybrydowy zoom umożliwiający dwukrotne zbliżenie fotografowanego obiektu. Zoom hybrydowy polega na przełączeniu się między obiektywami o różnej ogniskowej.
Do tego dochodzi jeszcze podwójna (dwutonowa) lampa błyskowa, laserowy czujnik pomiaru ostrości, a także obiektywy sygnowane logo Leica. To bez dwóch zdań genialne połączenie. Naturalnie nie zabrakło optycznej stabilizacji obrazu (OIS). Aparat ma wsparcie dla nagrywania wideo 4K.
Zestaw stworzony przez Huawei przy współpracy z Leica (bez względu na to, na jakich zasadach ona faktycznie przebiegała) radzi sobie świetnie w każdych warunkach oświetleniowych.
Dzięki inteligentnym algorytmom fotograficznym HUAWEI Mate 10 Pro identyfikuje w czasie rzeczywistym różne rodzaje scenerii i obiektów, automatycznie dostosowując kolor, kontrast, jasność, ekspozycję i inne parametry, aby uzyskać żywe, ostre, doskonale dopasowane zdjęcia.
-fragment ze strony producenta
I tak na chłopski rozum, to wszystko co Huawei uzyskał przy wykorzystaniu algorytmów. Sony robi od kilku lat. Mam tutaj na myśli rozpoznawanie fotografowanych obiektów – na przykład krajobrazów, czy też jedzenia. Co do samego dobierania odpowiednich parametrów, to jednak widać przewagę Huawei, ale ja po prostu jakoś nie czuję tej sztucznej inteligencji.
Czuję za to, że Huawei Mate 10 Pro robi genialne zdjęcia. Cechują się bardzo dużą ilością szczegółów, jak również żywymi kolorami i rozpiętym zakresem tonalnym. Automat uaktywnia HDR automatycznie, jeżeli zachodzi taka potrzeba – w efekcie otrzymujemy fotografie, na które patrzy się z przyjemnością.
>>> Zobacz zdjęcia przykładowe w pełnej rozdzielczości
W gorszych warunkach Huawei Mate 10 Pro wypada zaledwie odrobinę słąbiej niż Galaxy Note 8, a zatem smartfonowy król fotografii. I to jest bardzo dobra wiadomość, gdyż widać spory postęp technologiczny względem poprzednich generacji smartfonów. Wszystkie powyższe fotografie przykładowe wykonałem w trybie automatycznym.
Dwa obiektywy umożliwiają również wykonywanie fotografii z głębią ostrości. Efekt bokeh jest dobrze widoczny na zdjęciach, niemniej zdarza się, że trzeba ręcznie nanieść poprawki. Na całe szczęście jest taka możliwość nawet po wykonaniu zdjęcia.
Filmy nagrywać można w maksymalnej rozdzielczości 4K przy 30 kl./s. Do tego dochodzi jeszcze rejestrowanie w rozdzielczości FHD przy 30 i 60 kl./s, a także HD. Jest także zwolnione tempo (120 kl./s.) w rozdzielczości 1080p. Jeśli chcecie uzyskać jeszcze wolniejsze nagrywanie (240 kl./s.), to jesteście zmuszeni nagrywać tylko w 720p.
Selfie dedykowana została kamera z ośmioma milionami pikseli, światłem F/2.0 i Fixed Focus. To przekłada się na dobrej jakości zdjęcia oraz materiały wideo, które rejestrować można w rozdzielczości do Full HD przy 30 kl./s. Warto jednak abyście wiedzieli, że z automatu włączony jest tryb upiększania.
Aplikacja do zdjęć została podzielona na trzy karty – z lewej strony wysuwają się tryby fotografowania, a natomiast z prawej mamy dodatkowe ustawienia. Na środku jest natomiast okno główne, z poziomu którego możemy wykonać zdjęcie, zarządzać lampą błyskową, zrobić zbliżenie optyczne, czy też aktywować tryb profesjonalny – wystarczy wysunąć dedykowaną belkę. Zdjęcia można zapisać także w formacie RAW.
Za działanie w Huawei Mate 10 Pro odpowiedzialny jest HiSilicon Kirin 970, a zatem układ SoC wytworzony w procesie litograficznym 10 nm, tak samo jak Snapdragon 835 i Exynos 8895. Kirin 970 składa się z ośmiu (64-bitowych) rdzeni – 4x ARM Cortex-A73@2.36GHz + 4x ARM Cortex-A53@1.8GHz, cooprocesora i7 oraz układu graficznego ARM Mali-G72MP12. Do tego dochodzi wsparcie ze strony 6-gigabajtowej pamięci operacyjnej RAM typu LPDDR4.
Zastosowane podzespoły sprawdzają się bardzo dobrze podczas codziennego użytkowania, co potwierdzić mogą również wyniki testów syntetycznych. Phablet nie ma problemu z wielozadaniowością, przełączanie się pomiędzy otwartymi procesami jest szybkie, a praca na dwóch aplikacjach nie jest wyzwaniem dla systemu.
Dedykowany układ graficzny radzi sobie bardzo dobrze ze wszystkimi grami dostępnymi w sklepie Google i to na najwyższych ustawieniach. Tekken czy też Mortal Kombat X nie sprawiają 12-rdzeniowemu GPU nowej generacji najmniejszego problemu. Na tę grafikę nie ma mocnych.
Choć na działanie Huawei Mate 10 Pro nie mogę narzekać, to jednak do piekielnej szybkości, jaką oferuje OnePlus 5T nieco brakuje. Niemniej, testowy model plasuje się na bardzo zbliżonym poziomie do Samsunga Galaxy Note 8, czy też LG V30.
Huawei Mate 10 Pro jest też pierwszym smartfonem w ofercie chińskiego producenta, który po wyjęciu z pudełka pracuje w oparciu o system Google Android 8.0 Oreo z interfejsem EMUI 8.0.
Jak dobrze wiecie, zawsze ceniłem sobie nakładkę proponowaną przez Huawei ze względu na przejrzysty interfejs, a także sporo ciekawych autorskich aplikacji. Niestety, wraz z wprowadzeniem najnowszej wersji EmotonUI, moja sympatia trochę zmalała. Ma na to wpływ delikatny bałagan w sekcji ustawienia, który utrudnia zlokalizowanie niektórych funkcji.
Standardowo już w przypadku Huawei domyślny interfejs został pozbawiony szuflady aplikacji. Huawei umożliwia jednak powrót do klasycznego stylu ekranu, który szufladę aplikacji przywróci. Jest również tryb prosty, który charakteryzuje się dużymi ikonami oraz najpotrzebniejszymi funkcjami.
Na koniec wspomnę o jeszcze jednej bardzo ciekawej funkcji, która nosi nazwę łatwa projekcja. Działa na podobnej zasadzie, co Samsung DeX, aczkolwiek w przypadku rozwiązania Huawei nie jest wymagana dedykowana stacja dokująca. Wystarczy podłączyć do telefonu przewód ze złączem USB typu C, a do ekranu zewnętrznego z końcówką HDMI, VGA lub DVI.
Na wyposażeniu jest podwójne złącze kart w standardzie nanoSIM, które przy wykorzystaniu modemu LTE oferuje szybką transmisję danych. Warto jednak pamiętać, że nie jest to hybrydowy slot a zatem nie ma możliwości rozszerzenia wewnętrznej pamięci poprzez zrezygnowanie z funkcji dualSIM. Niemniej, na dwóch slotach można wykorzystać w pełni możliwości transmisji danych (2G/3G/4G).
Do tego dochodzi dwuzakresowy moduł WiFi standardzie 802.11 a/b/g/n/ac (2.4 i 5 GHz), który działa bardzo stabilnie. Nie zabrakło też Bluetooth 4.2, który bez problemu współpracuje z przeróżnymi akcesoriami, w tym ze słuchawkami i przenośnymi głośnikami. Jest także GPS z GLONASS i Beidou, jak również NFC. Do działania prawie każdego z powyższych modułów nie mam żadnych zastrzeżeń, gdyż podczas testów sprawowały się należycie.
To, co natomiast powinno zostać poprawione to dokładność GPS, który wypada gorzej, niż ten zastosowany w tańszych telefonach tego samego producenta. Jest po prostu mało dokładny, co zresztą możecie zobaczyć na powyższym zdjęciu.
Nie mam jednak żadnych zastrzeżeń do wykonywania połączeń głosowych i ich jakości. Smartfon nie gubi zasięgu, dźwięk jest odpowiednio głośny, a mikrofony dobrze zbierają głos. Standardowo testowałem na kartach sieci Orange i Plus.
Przewodową komunikację zapewnia port USB typu C (standard 2.0) ze wsparciem dla OTG. Dzięki temu możliwe jest podłączenie innych urządzeń peryferyjnych i wskazujących. Telefon bez najmniejszego problemu poradził sobie z 2.5-calowym dyskiem (bez własnego zasilania) i był w stanie odczytać dane w systemie plików NTFS.
Pamięci wewnętrznej jest naprawdę sporo, bo aż 128GB. Dla użytkownika do dyspozycji pozostaje 108GB. Miejsca wystarczy na wiele ulubionych gier i aplikacji. Pamiętajcie jednak, że wspomnianej pamięci nie można rozbudować, gdyż na wyposażeniu zabrakło czytnika microSD.
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że Huawei Mate 10 Pro jest urządzeniem, w którym zastosowano pojedynczy głośnik multimedialny. Nic bardziej mylnego – jeden głośnik znajduje się na dolnym obrzeżu, drugi umieszczony został nad ekranem i jest zarazem głośnikiem do rozmów.
Znam co prawda smartfony, które grają głośniej, ale jestem zdania, że Huawei trzyma bardzo wysoki poziom, bo ze smartfonu można spokojnie posłuchać muzyki i to na odpowiednim poziomie głośności. Ciekawe jest jednak to, że główny głośnik emituje średnie i niskie tony, zaś dodatkowy wysokie. Warto jeszcze wspomnieć, że kierunek dźwięku zmienia się wraz ze zmianą położenia urządzenia – świetna sprawa.
Na koniec tego działu dosłownie kilka zdań na temat czytnika linii papilarnych. W czasie testów czujnik biometryczny działał bezbłędnie i błyskawicznie. Nie było sytuacji, w której nie zareagowałby po kontakcie z palcem. Zdefiniować możemy maksymalnie pięć odcisków. Czujnik biometryczny oferuje także wsparcie dla gestów, dzięki czemu możecie korzystać ze smartfonu pomijając belkę z przyciskami ekranowymi (można ją wyłączyć).
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Składany flagowiec w super promocji? Motorola razr 50 Ultra po raz pierwszy doczekała się aż…
Segment tanich tabletów przeżywa rozkwit. Świeżo zaprezentowany Teclast M50 Mini dołącza właśnie do niedrogich pobratymców…
Tanie realme zdobyło kolejną certyfikację. Szykuje się globalne ogłoszenie niskobudżetowca. Niedługo realme Note 60x będzie…
Masz flagowca Apple? To przydałyby Ci się słuchawki. Jako fan marki na pewno słyszałeś o…
Nowy tablet OPPO Pad 3 zadebiutuje już jutro. Na dzień przed premierą sporo o nim…
Dzieli nas dzień od prezentacji średniaków OPPO. O nowym OPPO Reno 13 (Pro) wiemy niemalże…