Nowy system operacyjny Google zdradzi wszystkie swoje tajemnice już maju, ale na ten moment zaczynamy mieć na jego temat coraz więcej informacji. Najnowsze z nich pokazują, że amerykańska firma chce jeszcze lepiej zadbać o naszą prywatność. W jaki sposób?
Podczas debiutu Androida Oreo w ubiegłym roku, Google skupiało się bardzo mocno na poprawie naszego bezpieczeństwa oraz nałożeniu konkretnych ograniczeń na aplikacje działające w tle podczas pracy smartfona. Wygląda na to, że bardzo podobnie będzie także w Androidzie P, którego nazwę oraz możliwości poznamy podczas tegorocznej konferencji I/O odbywającej się jak zwykle w maju. Kod AOSP i jego analiza zdradziły bowiem, iż Amerykanie nie chcą, aby twórcy aplikacji mogli uzyskać większą ilość danych na nasz temat niż wymaga tego sytuacja. O co jednak dokładnie chodzi?
Android P ma umożliwiać aplikacjom bezproblemowy dostęp do kamery smartfona oraz mikrofonu – ale tylko wtedy, kiedy programy realnie będą tego potrzebować. Oznacza to, że w przypadku kiedy skończymy robienie zdjęć lub wyjdziemy z aplikacji, żaden z programów nie będzie mógł wykorzystać już naszego mikrofonu czy kamery do pozyskiwania pustych danych lub innych informacji, które summa summarum przekładają się na większą wiedzę na temat naszego zachowania i nawyków. Android P ma automatycznie wykrywać, która aplikacja znajduje się w trybie bezczynnym lub działa w tle bez żadnego celu. Jeśli programy dalej będą żądać dostępu do niektórych zasobów urządzenia, to… po prostu go nie otrzymają.
Sprawa może nie jest rewolucyjna, ale na pewno ważna, szczególnie w kontekście ostatnich doniesień o złośliwych aplikacjach, które zbierają ogrom informacji na nasz temat – tyczy się to także oficjalnych i sprawdzonych rozwiązań. Facebooku i Messengerze, do Was piję.
Jakby nie patrzeć, Android P zapowiada się ciekawie – głównie pod względem samych ulepszeń w stosunku do wersji Oreo. Ciekawe, jak to wszystko finalnie będzie wyglądało…
Źródło: XDA
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.