Oppo F7 ma być najlepszym smartfonem do selfie na świecie. 25-megapikselowy aparat frontowy, wydajne podzespoły i duży ekran AMOLED czynią z niego ciekawą propozycję. Czy warto będzie kupić Oppo F7?
Fenomen selfie nie przestaje mnie zadziwiać. Nie powiem, że nie robię tego nigdy, bo czasami głupawe momenty życia są łatwiejsze do uchwycenia przednim aparatem. Nigdy jednak nie byłem w stanie pojąć, jak to jest, że niektórzy producenci robią z tego główny atut swojego smartfona. To znaczy – jest to dla mnie jasne. Dopóki ktoś chce je kupować, to trzeba je dostarczać na rynek. Ale dlaczego ktoś chce je kupować? To już dla mnie tajemnica.
Ja już ktoś ma życzenie robić sobie zdjęcia, to warto wybrać taki sprzęt, który nie zrobi ziarnistej fotografii. Warto więc zadbać, by aparat frontowy miał odpowiednio dobrą matrycę, dopracowane oprogramowanie, możliwie wysoką rozdzielczość (chociaż to zdecydowanie nie jest reguła) oraz jasny obiektyw. Czy Oppo F7 spełnia te założenia?
Cóż – na pewno ma dużo megapikseli. Pierwszy warunek spełniony, a do tego ładnie wygląda na pudełku. Skoro już o nim mowa, to tak będzie wyglądać opakowanie na tego „selfiespecjalistę”:
Oppo już od jakiegoś czasu promuje tego typu smartfony – duży ekran, dobry aparat na froncie, reszta nieistotna. Przesadzam, bo specyfikacja nie jest najgorsza, ale jednak do miana flagowca nieco brakuje. Skoro już o podzespołach mowa, to co znajdziemy pod maską?
Jeśli chodzi o procesor, to przysłowiowa babka wróży tu na dwoje. Opcję są następujące: MediaTek Helio P60 albo Snapdragon 670. Obie brzmią świetnie – jak na średniaka, a mocy na pewno mu nie zabraknie. 6 GB RAM do kompletu i wszyscy są zadowoleni. Skoro już mamy „cykać” setki selfie w wysokiej rozdzielczości, to potrzebujemy odpowiedniej ilości miejsca na dane – tutaj 128 GB. Nawet bez całej otoczki smartfona do selfie prezentuje się on co najmniej zadowalająco.
Czasami mam wrażenie, że notch to temat tabu, o którym nie wolno mówić – jak o czymś bardzo brzydkim. Faktycznie, może uroda tego rozwiązania jest wątpliwa, ale za to pozwala „obciąć” dolną belkę o kilka milimetrów. I mnie to wystarcza, żeby zaakceptować go jako zło konieczne. Niestety, ekran, który trafi do Oppo F7 cierpi na przypadłość „zbyt dużego podbródka”. Ale za to będzie to bardzo dobry ekran.
Jak widać na pudełku, wcięcie jest stosunkowo niewielkie i mnie kojarzy się z ASUSem Zenfone 5. Wyświetlacz będzie miał sporą przekątną, bo plotki mówią tu o 6.3 cala – to tyle samo, co w przypadku Samsunga Galaxy Note 8. Na pewno nie będzie go można nazwać kompaktowym, chociaż screen-to-body ratio ma wynieść prawie 90 procent. Nawiązanie do Koreańczyków nie jest przypadkowe, bo to AMOLED o rozdzielczości FullHD+ (proporcje 19:9). Szkoda, że nie wiemy nic o baterii – do takiego ekranu przydałoby się spore ogniwo.
Jeśli by bazować tylko na tych informacjach, to odpowiedź dla każdej fanki (fana?) samopstryków brzmi: tak! Aparat frontowy faktycznie powinien być jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym, na rynku. Reszta specyfikacji też prezentuje się dobrze, a ekran na papierze zapowiada się jeszcze lepiej. Szkoda, że w oficjalnych kanałach sprzedaży w Polsce raczej go nie zobaczymy. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by zamówić go z Chin – tak jak telefony z naszego TOP-10 smartfonów z Gearbest. Będziesz mógł to zrobić od 26 marca – wtedy bowiem zostanie on oficjalnie zaprezentowany.
Źródło: SlashLeaks
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…