Xiaomi w Polsce jest już kultową marką. Dobrze widoczne było to na otwarciu salonu Xiaomi w Krakowie. Gdzie leży przyczyna sukcesu Xiaomi w Polsce?
Jak na pewno pamiętacie, wczoraj w Krakowie otwarcie miał pierwszy salon Xiaomi z prawdziwego zdarzenia. Byłem na tym zdarzeniu i relacjonowałem je na gorąco, a dzisiaj chcę się podzielić moimi przemyśleniami na temat pozycji Xiaomi w Polsce. Oraz wyjaśnić, dlaczego moim zdaniem ma podobny status, jak firma z Cupertino.
Xiaomi to król marketingu
Pozycja marki Xiaomi nie tylko w Polsce, ale w zasadzie w każdym kraju na świecie została zbudowana na sprzedaży internetowej prosto z Chin. Dzięki takim zabiegom producent był w stanie zaoszczędzić fortunę na przestrzeniach użytkowych, które do tej pory wykorzystywano do sprzedawania produktów. Jeśli tylko weźmiemy pod uwagę największe akcje wyprzedażowe (chiński nowy rok czy dzień singla), to zobaczymy, że znaczną część kupionych smartfonów stanowią modele Xiaomi.
I nie wynika to tylko z cen. Nie każdy kupujący smartfona z Chin jest gsmManiaKiem, który spędzi masę czasu na porównywaniu ze sobą specyfikacji i szukaniu modelu, który oferuje najmocniejsze podzespoły za możliwie najniższą cenę. Choć właśnie na tym zbudowało pozycję Xiaomi, bo w branży już utarło się, że ten producent robi smartfony o najlepszym stosunku możliwości do ceny. Ale czy to prawda?
Smartfony Xiaomi są tanie? Bzdura
No, nie do końca. Popatrzmy, jakie smartfony mamy obecnie w cenie Xiaomi Mi6 (polskiej, wynoszącej 1800 złotych i nie obejmującej żadnych promocji). Z szybkiej wycieczki po porównywarkach wynika, że za te same (albo mniejsze) pieniądze kupisz obecnie takie smartfony jak LG G6, Huawei P10, czy Samsung Galaxy S7. Czy któryś z nich wydaje Wam się gorszym wyborem? Mnie nie.
Jeśli weźmiemy pod uwagę najbardziej „flagowy” obecnie model Xiaomi Mi Mix 2, to okazuje się, że również ma mocną konkurencję. W jego przypadku możemy jeszcze mówić o unikalnym wzornictwie, bo moim zdaniem to nadal jeden z najlepiej wyglądających bezramkowców, które można obecnie kupić. Nie zmienia to faktu, że w Polsce kosztuje 2289 złotych – a to spore pieniądze, za które można kupić niemal wszystkie zeszłoroczne flagowce.
W najniższej półce cenowej nic się jednak nie zmieniło – tutaj z całą pewnością można powiedzieć, że Xiaomi dzieli i rządzi. Jeśli miałbym kupić obecnie smartfona do 500 złotych, to na pewno zdecydowałbym się na Xiaomi Redmi 5A. Skoro Xiaomi ma już pozycję w internecie, to jaki jest następny krok?
Salonów Xiaomi w Polsce będzie mnóstwo
Oczywiście, czas na budowanie wizerunku marki jako produktów premium. Jak już wyjaśniłem w poprzednim akapicie, smartfony Xiaomi wcale nie są takie tanie. W tym momencie jest to już kompletnie nieistotne, bo legenda żyje i ma się dobrze. Wszyscy już wiedzą, że Xiaomi za mniejsze pieniądze zaoferuje więcej od konkurencji. Teraz trzeba popracować nad tym, by nie tylko cena przyciągała klientów.
Moim zdaniem takim przełomowym punktem w historii Xiaomi będą dwa smartfony, które zadebiutują w najbliższych miesiącach. Xiaomi Mi 7 i Xiaomi Mi Mix 2S muszą pokazać, że są czymś więcej, niż tylko smartfonem „dobrym jak na chiński model”. Muszą pokazać, że mogą stanowić alternatywę dla flagowców Samsunga, Huawei i Apple. Do tego kluczem są możliwości fotograficzne – największy zarzut, jaki obecnie można postawić temu producentowi.
Xiaomi jest jak Apple
Na koniec kilka zdań o tym, dlaczego Xiaomi w Polsce ma taki sam status, jak Apple na Zachodzie. Zauważcie, że producent konsekwentnie buduje swoją pozycję w segmencie premium: Xiaomi Mi Mix 2 jest najdroższy i wyprzedza konkurencję pod pewnymi względami. Xiaomi Mi6 to taki flagowiec dla mas, który jest bardzo wydajny i kosztuje stosunkowo niewiele. Widzicie analogię? Xiaomi ma jednak przewagę, której brakuje firmie z Cupertino – budżetową półkę smartfonów, w której jest bezkonkurencyjne. Nieważne, czy do wydania mamy 500, czy 1000 złotych.
Świetnie zostało to wykorzystane na wczorajszym otwarciu salonu. Odpowiednio dobrane promocje i szeroko zakrojony marketing zebrały tłumy na kilka godzin przed otwarciem. Pierwszy klient nawet nocował w obiekcie, by na pewno być tym pierwszym. W zasadzie, to sukces zaskoczył nawet jego, bo nieoczekiwanie mógł wybrać sobie dowolny produkt ze sklepu za symboliczną złotówkę. Kojarzy się Wam to z czymś? Mnie na pewno z kolejkami przed salonami Apple, które ustawiają się na tydzień przed premierą nowego iPhona. Poczekajcie – Xiaomi osiągnie w Polsce to samo. Nawet, jeśli obecnie brzmi to śmiesznie.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.