Jaki smartfon obecnie jest bardzo wydajny, ma dobry ekran, niezły aparat i kosztuje mniej od konkurencji? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć, szukając zabójcy flagowców.
Jak na pewno pamiętacie, pierwsze edycje OnePlus były reklamowane jako zabójcy flagowców. Modele 3 i 3T również zdawały się zasługiwać na takie miano. OnePlus 5 był już znacznie mniej atrakcyjny na tle konkurencji. Ulepszona wersja, OnePlus 5T, to bardzo dobry smartfon, który oferował sporo, jak na chińskiego flagowca, ale nie był już tak atrakcyjny cenowo. W świetle nadchodzącej premiery OnePlus 6, który ma być jeż że droższy, zadałem sobie pytanie – jakiego smartfona nazwałbym dzisiaj zabójcą flagowców (i dlaczego nie jest to już OnePlus)?
Jak zwykle, zawarte tutaj argumenty są mocno związane z moimi preferencjami dotyczącymi smartfonów. Zapraszam do niezgadzania z nimi w komentarzach i proponowaniu swoich własnych.
Nowego smartfona szukaj wśród zeszłorocznych flagowców
Takie właśnie jest moje zdanie, jeśli miałbym skrócić je tylko do kilku słów. Mam do niego to jedno zastrzeżenie – dotyczy to osób, które smartfona za bardzo niemądre pieniądze (czyli zwykle więcej niż 2500 złotych i mówię to jako gsmManiaK, technologiczny geek i nerd) chcą kupić po raz pierwszy. Mam tu na myśli użytkowników, którzy do tej pory na co dzień korzystali z średniaków lub jeszcze tańszych urządzeń.
W mojej opinii największymi zabójcami tegorocznych flagowców są zeszłorocznej flagowce. Oczywiście, że są one gorsze od nowszych modeli. Ale szczerze powiedziawszy, to nie jestem przekonany, czy Samsung Galaxy S9 to lepszy wybór od Galaxy S8, jeśli spojrzymy na ich ceny. W zasadzie, to jestem prawie pewien, że nie warto dopłacać. W ten sposób poznaliście już mój pierwszy typ na zabójcę tegorocznych flagowców, czyli Samsunga Galaxy S8.
Czas na kolejnego. To LG G6. Można twierdzić, że był przestarzały już w momencie premiery, ale to tylko pozory. Mało kto będzie mógł narzekać na jego obecną wydajność, jakość zdjęć czy wygląd. No i kosztuje zaledwie 1600 złotych. Skoro Koreańczyków mamy z głowy, to czas na Chiny. Na pierwszy ogień pójdzie Huawei, ze swoim P10, z którego korzystam na co dzień. To świetny smartfon za bardzo dobre pieniądze i z czystym sumieniem mogę polecić go każdemu. Za 1699 złotych moim zdaniem nic lepszego nie znajdziecie.
Jeśli jednak to wydajność jest najważniejszą z Waszych preferencji, to w podobnej kwocie trzeba zastukać w białą zbroję rycerza Xiaomi i wejść w posiadanie Xiaomi Mi6. To świetny zakup w 2018 roku, nawet w świetle szybkiej premiery następcy.
Na koniec mam jeszcze dwa typy z zeszłego roku i jeden z tego. Za 2699 złotych kupisz zarówno Huawei Mate 10 Pro, jak i LG V30. Czy jest jakiś powód, dla którego wybrałbym znacznie droższe urządzenia z 2018 roku zamiast któregoś z nich? Ani jednego. Chyba, że Huawei P20, który już na start kosztuje 2699 złotych – nowy flagowiec za mniej niż 3000 złotych. I to on jest prawdziwym zabójcą flagowców w 2018 roku. Przynajmniej do premiery Xiaomi Mi 7.
BlackBerry KEYone zabójcą flagowców?
Tutaj równie dobrze mógłbym pozostawić miejsce na parsknięcie. Nie dość, że gość próbuje nam wcisnąć Snapdragona 625 za 2499 złotych, to jeszcze twierdzi, że to świetna okazja? Otóż twierdzę, bo obecnie BlackBerry KEYone jest najlepszym na rynku smartfonem do pracy.
I dlatego doliczam go do grona smartfonów, które lepiej kupić zamiast nowych flagowców. Przynajmniej dla tych, którzy docenią jak przydatna potrafi być fizyczna klawiatura. KEYone jest jak Galaxy Note – uważasz, że jest za drogi, jeśli nie potrafisz wykorzystać jego możliwości.
Pociągnę temat średniaków dalej. Obecnie testuję Huawei P Smart. To tani smartfon za mniej niż tysiąc złotych, więc jako użytkownik flagowca powinienem kląć przy każdej próbie odblokowania i zadzwonienia. Nic takiego nie ma miejsca, a komfort pracy stoi na świetnym poziomie. Wygląda więc na to, że zwyczajnie nie jestem użytkownikiem, dla którego flagowce zostały stworzone. Średniaki są obecnie tak dobre, że ja nowym flagowcom mówię – poczekam, aż staniejecie za rok, czy dwa. Albo i całkiem do widzenia.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.