Huawei nie zamierza pozwolić, by procesory Kirin pojawiły się u inny producentów. Firma jednocześnie chce skupić się na jak najlepszym zoptymalizowaniu systemu pod własne procesory Kirin.
Rynek procesorów, które na co dzień napędzają smartfony, jest dosyć hermetyczny. Producenci nie pojawiają się znikąd – to zbyt wymagający (i kosztowny) biznes, by dało się zaistnieć z roku na rok. Większość tortu ma dla siebie Qualcomm i Samsung, które zresztą łączy ścisła współpraca. MediaTek żyje głównie z układów do budżetowych i średniopółkowych smartfonów. Kolejny na liście jest Huawei ze swoimi Kirinami. Reszta to obecnie margines, a gdzieś tam na horyzoncie majaczą jeszcze jednostki Surge od Xiaomi – o nich jednak innym razem.
Dzisiaj jednak skupimy się na Huawei. O ile Snapdragony, MediaTeki i Exynosy znajdziemy w różnych smartfonach, tak Kiriny są wyłącznie domeną Huawei i Honora. Te dwie firmy (na pewno dwie?) korzystają zresztą czasami z usług Qualcomma, ale w większości smartfonów i tak znajdziemy autorskie układy. Od dzisiaj wiemy też, że na pewno nie zobaczysz telefonu innego producenta, który byłby oparty na Kirinie.
Huawei nie chce zarabiać na procesorach
Choć Android jest teoretycznie otwartym systemem rozwijanym przez Google, to każdy producent robi z niego w zasadzie osobny system operacyjny. Mimo, że wyglądają podobnie, to różnice są bardzo znaczące. Aplikacje systemowe (wiadomości, ustawienia, aplikacja aparatu) są odrębne. Czym Huawei uzasadnia swoją decyzję o wyłączności na Kiriny?
Samsung i Huawei są gotowi na rewolucję w procesorach. 7 nm już w tym roku?
Po pierwsze, producent twierdzi, że nie zamierza zarabiać na procesorach, ale na smartfonach. Drugim argumentem jest optymalizacja oprogramowania EMUI pod konkretne urządzenia. Według Huawei, pozwala im to tworzyć system w taki sposób, by jego architektura była jak najlepiej dopasowana do podzespołów. Widzę nawet w tym sens. Choć Kiriny nie mogą jeszcze wygrać ze Snadpragonami w testach syntetycznych, to na płynność pracy nie narzekałem nigdy – ani w moim Huawei P10, ani w żadnym z testowanych urządzeń.
Kiriny pozostaną dostępne tylko dla Huawei i Honora
Z wypowiedz przedstawicieli Huawei wynika, że firma nie zamierza sprzedać praw do korzystania ze swoich procesorów żadnemu innemu producentowi. Kogo mi to przypomina? Pewnie, że Apple. Jaki cel ma w tym Huawei? Moim zdaniem to kwestia rozwoju we własnym kierunku, który kiedyś może doprowadzić do zaprojektowania najmocniejszego układu mobilnego na rynku.
Takim procesorem może być już Kirin 980, którego zobaczymy już w Huawei Mate 20 – czyli w okolicach października. Ma to być jeden z pierwszych (może nawet pierwszy) układ, który będzie wykonany w 7 nm procesie technologicznym. Nie liczyłbym jednak, że Huawei pójdzie śladami firmy z Cupertino i pokaże własny system operacyjny. Android ma za duże udziały w rynku, by opłacało się próbować zmienić układ sił – przynamniej jeszcze nie teraz.
Póki co wystarczyłoby, gdyby optymalizacja oprogramowania pod jeden procesor dała im sporą przewagę nad konkurencją. Wystarczy spojrzeć na wyniki benchmarków – teoretycznie słabsze iPhone’y wygrywają bez problemu – rok w rok. A przecież mają tylko 3 GB RAM – nietrudno zauważyć, że w świecie Androida czasem jest to i 8 GB. Wydaje mi się, że Huawei w najbliższej przyszłości zrezygnuje całkowicie z usług MediaTeka i Qualcomma. Co z tego wyniknie? Mam nadzieję, że postęp. Trzeci gracz powinien napędzić rywalizację, a na tym skorzystamy wszyscy.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.