Czysty Android to gwarancja aktualizacji? Niekoniecznie. Okazuje się, że Motorola nie planuje żadnej dużej aktualizacji Androida dla nowych smartfonów Moto E5 i Moto E5 Plus. Smartfony nie mogą też liczyć na comiesięczne poprawki bezpieczeństwa. Trochę lepsza jest sytuacja serii Moto G6.
Spis treści
W zeszłym tygodniu Motorola pokazała w Brazylii kilka nowych smartfonów z serii Moto G6, Moto G6 Plus i Moto G6 Play oraz Moto E5 i Moto E5 Plus. To względnie tanie urządzenia z czystym Androidem na pokładzie.
Są użytkownicy, którzy sądzą, że dzięki czystemu Androidowi sprzęt ten ma szanse na aktualizacje, w przeciwieństwie do znakomitej większości podobnie wycenionych konkurentów. Kiedyś może i tak było – takie modele jak Moto G i Moto G (2014) były wspierane bardzo sensownie. Teraz Motorola nie kładzie już takiego nacisku na aktualizacje i świadczy o tym nie tylko zamieszanie wokół Oreo dla Moto G4 Plus, ale także polityka wspierania nowych urządzeń.
Okazuje się, że Motorola nie gwarantuje żadnej dużej aktualizacji dla Moto E5 i Moto E5 Plus. To oznacza, że najprawdopodobniej na zawsze pozostaną one z Androidem Oreo na pokładzie, czyli systemem, z którym debiutowały.
Motorola dodaje, że na Moto E5 i Moto E5 Plus będą trafiały poprawki bezpieczeństwa, ale na pewno nie raz na miesiąc, a co 60-90 dni. Miejmy nadzieję, że dzięki temu będą one pozbawione luk, bo jak wiemy producenci potrafią pomijać poszczególne poprawki.
Niewiele lepiej jest z Moto G6, Moto G6 Plus i Moto G6 Play. Motorola obiecuje im tylko jedną dużą aktualizację, czyli przeskok z Androida Oreo na Androida P. Oczywiście poprawki bezpieczeństwa też będą im udostępniane, ale również co 60-90 dni.
Jak widać czysty Android nie jest żadną gwarancją długoterminowego wsparcia. Tutaj znacznie ważniejsza jest wola producenta, a Motorola ewidentnie nie chce przesadzać z obietnicami. Tempo aktualizacji tej firmy również nie jest specjalnie porywające – Moto Z dostała Oreo dosłownie kilka dni temu (pamiętajcie, że to ciągle aktualny flagowiec Motoroli na Polskę), a zeszłoroczne średniaki ciągle czekają na swoją kolej.
W świecie Androida takie sytuacje to codzienność, ale są firmy, które wyraźnie lepiej radzą sobie z aktualizacjami. Niech za przykład posłuży Nokia. Co prawda tańsze smartfony tej marki nie dostały Oreo w zapowiadanym terminie, ale jednak dostały, nawet najtańsza Nokia 3 z układem MediaTek. Nieźle radzi sobie też Sony, choć tanie smartfony tej firmy można policzyć na palcach jednej ręki.
Wydaje mi się, że kupowanie smartfonów Motoroli dla aktualizacji nie ma żadnego sensu. Lepiej skupić się na innych zaletach Moto G6 i Moto E5, a tych przecież nie brakuje.
Źródło: Ars Technica
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Strzelanka TPP, która łączy w sobie szybką rozgrywkę z pokaźnym arsenałem broni do wyboru jest…
Jaki telefon kupić? To pytanie nasi Czytelnicy zadają nam codziennie. Przygotowałem więc zestawienie polecanych smartfonów…
Zdjęcia Google w aplikacji na Androida nauczyły się nowej sztuczki. Potrafią teraz wykonać prostą zmianę,…
Świetny Open World od Ubisoftu został objęty 95% rabatem. Bardzo ciekawy i popularny wśród graczy…
Globalny Xiaomi 15 Ultra ujawnia kolejne tajemnice. Superflagowiec już nie tylko zdradził wygląd na żywo…
Epicka strategia turowa trafiła na 80% zniżkę. Ta sprawi, że przy zakupie tytułu zaoszczędzicie -…