Nikogo zapewne nie zszokuje stwierdzenie, iż w szkołach występuje przemoc. To zjawisko jest z nią nierozerwalnie złączone i wynika z ludzkiej natury. Ostatnio zmienia ona jednak swą formę i idzie z duchem czasu – teraz podstawą udanego zastraszania jest telefon komórkowy i abonament ze sporą liczba SMSów do wykorzystania.
Kiedyś szkolna łobuzerka zabierała młodszym lub słabszym rówieśnikom pieniądze i różne fanty, ewentualnie dla hecy raz na jakiś czas w ruch szły pięści. Badania przeprowadzone przez firmę Openet wśród amerykańskich nastolatków wykazały, iż te metody stają się przeżytkiem. Okazuje się, iż 41% osób w wieku od 13-17 lat jest (bądź było) prześladowanych i zastraszanych za pomocą telefonu komórkowego. Co ciekawe, aż 25% „terroryzowanych” nastolatków stosuje komórkową przemoc wobec innych.
Jest jednak sposób, by ustrzec się od wspomnianej formy przemocy (oczywiście oprócz wyrzucenia telefonu). Wystarczy pisać mniej wiadomości tekstowych. Nastolatki, które wysyłają miesięcznie więcej niż 1800 SMSów (nie wiem, czy wysłałem ich tyle przez całe swoje życie) są ponoć dużo bardziej narażone na zastraszanie, niż ich rówieśnicy rzadziej korzystający z usług operatorów telefonii komórkowej.
Źródło: phonearena.com
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.