Patrząc na fotki prezentujące wygląd Xiaomi Mi7 odniosłem wrażenie, że czara goryczy przelewa się tak bardzo, że już niedługo trzeba będzie postawić zapasowy garnek. Koncern z Cupertino zaciera rączki, a reszta producentów smartfonów robi coś, czego za wszelką cenę chciała jeszcze do niedawna uniknąć.
Otwieram świeżego newsa o Xiaomi Mi7 i myślę sobie „oby nie oni, oby chociaż jeden producent powstrzymał się od tego kroku”. Potem patrzę na fotkę tylnego panelu, przechodzę na frontowy… i jest. NOTCH. Naprawdę. On jest wszędzie. I osacza całą branżę, tylko pytanie – po co i w jakim celu?
Do tej pory kojarzyłem hasło „notch” tylko z jednym – osobą Markusa Perssona, twórcy znanej chyba wszystkim gry Minecraft, który po trudach projektowania programowania odpoczywa w kupionej za 70 milionów dolarów willi w Beverly Hills. O, takiej:
Notch sposobem na biznes?
Ironicznie zauważając, Persson pokazał, że na haśle „notch” da się zarobić, i to naprawdę nieźle. Kontynuatorką tej myśli było Apple i chyba też wyjdzie na tym nienajgorzej – owszem, iPhone X nie sprzedaje się jakoś fantastycznie, a Tim Cook i spółka chyba tym razem przesadziły z wyceną swojego „opus magnum” na sezon 2017/2018, ale i tak – oczywiście mamy do czynienia ze smartfonem innowacyjnym, przełomowym i inne takie.
Znamy to od lat, a komiczne jest to tym bardziej, że przecież doskonale wiemy, że to Apple ma tendencję do kopiowania rozwiązań innych producentów, a następnie nazywania ich po swojemu i sprzedawania w panierce o nazwie „amazing”. Co więcej, jestem użytkownikiem telefonu Apple (sprzed trzech generacji, spokojnie), ale daleko mi do gatunku tzw. „ortodoksa”. Słowem – przechodzi mi przez gardło stwierdzenie, że w wielu przypadkach słowa „Apple” oraz „innowacyjność' nie stoją ze sobą w parze i nie trzymają się za rękę.
Do tej pory to właśnie było siłą innych producentów smartfonów, tworzących sprzęty korzystające z systemu Android – owszem, wielu z nich musiało liczyć się z tym, że konkurencja skopiuje ich rozwiązania, ale w wielu przypadkach to właśnie oni prezentowali ciekawe nowinki, które potem znajdowały zastosowanie w innych sprzętach. Dziś sytuacja zmieniła się o 180 stopni.
Małpowanie Apple
Myślę, że projektanci nowego iPhona sami są zaskoczeni tym, jak bardzo wszyscy nagle zaczęli małpować rozwiązanie, w którym nie ma nawet krzty wyjątkowości. Wygląda to tak, jakby tuż po konferencji Apple gdzieś na terytorium Chin odbyło się wielkie zebranie tamtejszych producentów smartfonów i wszyscy stwierdzili „wow, notch to genialne rozwiązanie, wymyślił to jakiś geniusz, kopiujemy!„. Tymczasem im częściej widzę nowy sprzęt z tym rozwiązaniem, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że absolutnie nie rozumiem tego ślepego, owczego pędu.
Tym bardziej, że notch ma wymiar tylko i wyłącznie estetyczny, bo przecież i tak na górnej ramce nadal znajduje się wszystko, co umieszczano tam także wtedy, gdy nikt nie wpadał na pomysł wycinania z ekranu niewielkiego trapeza. Co więcej, Apple dokonało tego pod przykrywką wprowadzenia na rynek technologii Face ID, której skuteczność można porównać do promocji w polskich sklepach z okazji Black Friday – niby są, ale sprawdzają się raczej średnio.
iPhone z iOS czy iPhone z Androidem?
Tymczasem co się dzieje? Huawei P20 Lite? Notch. Xiaomi Mi7? Notch. Vivo V9? Notch. LG G7 Thinq? Notch. A popatrzcie jeszcze na koncept smartfona ZTE z dwoma notchami, no bo czemu nie? I mógłbym tę wyliczankę kontynuować tak naprawdę bez końca, a wszystko sprowadza się do tego, dlaczego najnowszym hitowym trendem jest rozwiązanie, które pod względem ergonomii i funkcjonalności jest tak bardzo słabe?
Prawda jest taka, że teraz każdy ze smartfonów z notchem wygląda tak, że gdyby tylne logo wymienić na nadgryzione jabłuszko, to Apple miałoby spokój z projektowaniem kolejnych smartfonów przez najbliższe pięć lat. Kolejne rozwiązania podane na tacy, proszę, częstujcie się, jest amazing. iPhone XY, XYZ oraz X Super Notch Edition gotowe, jak na zawołanie.
Do tej pory ceniłem sobie odrębność poszczególnych producentów i miło było żyć z przekonaniem, że jeżeli nie podoba mi się smartfon z systemem iOS, to biorę jeden ze sprzętów z Androidem i na pewno mogę liczyć nie tylko na inny wygląd, ale także inne założenia konstrukcyjne. Niestety, najwyraźniej dożyłem czasów, w których mogę wybierać pomiędzy iPhonem z iOS a iPhonem z systemem Google. I bardzo mi się to nie podoba.
A najgorsze jest to, że na razie nie ma żadnych widoków na to, by sytuacja uległa zmianie. Producenci traktują bowiem notcha jako prawdę objawioną, mannę z nieba i genialne zjawisko, które ma zapewnić smartfonom dobrą sprzedaż. I oczywiście zapewni, bo trudno wybrać inny sprzęt, skoro prawie wszystkie flagowce z tego roku posiadają wcięcie w ekranie.
Komizm tej sytuacji jest tak niesamowity, że nie podejmę się próby streszczenia go w kilku słowach. Parafrazując klasyka – nie o taką branżę nic nie robiłem.
Ceny Apple iPhone X
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.