Za każdym razem, gdy spoglądam na obecny rynek smartfonów, odwracam się od niego z politowaniem. Nigdy nie mogę znaleźć modelu, który sprostałby wszystkim wymaganiom. Czy naprawdę zawsze musimy iść na kompromisy, godząc się na półśrodki przy wybieraniu nowego smartfona? A co gdybym mógł stworzyć sobie idealny telefon?
Zacznijmy od „krótkiego” podsumowania tego, co się teraz wyprawia w branży. Rynek smartfonów to przede wszystkim biznes, ale dlaczego zarabiają kosztem tych dziwactw, które teraz są prezentowane? Obecne trendy moim zdaniem, są naprawdę godne pożałowania. Czy naprawdę musimy cierpieć, patrząc na to wszystko? Zalecam wytrwać do końca 😉
Notch? Nigdy w życiu
Najbardziej znany i znienawidzony trend tego roku – wycięcia w ekranie. Mają bardzo wielu przeciwników, czemu w ogóle się nie dziwię, bo czy można zrobić czegoś brzydszego niż to coś? Nawet starając się dostrzec jakieś pozytywy, nie można ulec wrażeniu, że to najgorsze co spotkało branżę od wielu lat. Moim zdaniem ten „świetny” pomysł na spaskudzenie smartfonów to zwykły zabieg marketingowy, jak wiele mu podobnych tendów.
Ot, szef pewnej firmy z logo zbliżonym do najlepszych polskich owoców eksportowych kiedyś pomyślał sobie – „Dajmy im większy ekran, ludzie lubią duże ekrany. Przecież nie zmniejszymy ramek po bokach ekranu, bo to nasz znak rozpoznawczy. Wiem, przedłużymy ekran, podobnie jak zrobili to Chińczycy, ale dopasujemy ramki do ekranu, wszędzie takie same, no i wytniemy jego kawałek u góry, żeby wszystko zmieścić. Na papierze ekran będzie większy, więc ludzie będą go kupować. Kogo obchodzi, czy da się coś z tym kawałkiem dodatkowego ekranu zrobić? Liczy się to, co na papierze i jak to się przekłada na sprzedaż.”
W ten sposób dostaliśmy coś dziwnego, co sprawia, że praktycznie żadna zaprojektowana wcześniej aplikacja, nie będzie działać w pełni poprawnie. Coś, co każdemu deweloperowi będzie spędzało sen z powiek, bo nie będzie wiedział jak zaadaptować fakt, że nie ma kawałka ekranu.
Ten nowy „ficzer”to jeden wielki problem. Jako przykład podam gry – np. taki World of Tanks Blitz – jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza gra na smartfony, w którą sam kiedyś grałem półprofesjonalnie, spędzając znaczną część każdego dnia z telefonem w ręku.
Jest ona zaprojektowana tak, że dostosowuje się do proporcji ekranu, ale co wtedy gdy w miejscu, gdzie powinny być przyciski jest dziura? Gra nadal jest w tych samych proporcjach, co gdyby wycięcia nie było, więc co się dzieje? Przyciski są w miejscu, gdzie nie ma ani wyświetlacza, ani ekranu dotykowego. Wtedy deweloper musi specjalnie dostosowywać grę, żeby nie dochodziło do takich sytuacji. Może albo przenieść te przyciski, które byłyby wycięte na realną krawędź wyświetlacza, albo pominąć programowo tę dodatkową część ekranu, sprawiając, że zarówno obraz, jak i obsługa smartfona staje się niesymetryczna, telefon ma jedną grubą ramkę, a resztę cienkie tak jak smartfony Xiaomi z serii Mi Mix.
Z perspektywy mobilnego gracza telefon niesymetryczny jest po prostu niewygodny. Na dodatek wszystkie te zmiany muszą być dostosowywane do konkretnego modelu telefonu, bo każdy ma wycięcie innej długości, głębokości i może mieć inne proporcje ekranu. Podobnie sprawa ma się w przypadku aplikacji – wszystko musi być przeprojektowane, często burząc przyjęty i znany przez wszystkich design. Jedna decyzja wywołuje lawinę skutków. Z drugiej strony mamy takie modele, jak Huawei P20 – ma wcięcie i dolny „podbródek”, więc gdy zabierzemy tę dodatkową przestrzeń, będzie symetryczny, prawda?
Tak. Ten kawałek może być też pominięty przez cały system, wtedy deweloper nie musi zmieniać nic prócz proporcji takiego ekranu, tylko w takim razie, po co w ogóle zadawać sobie tyle trudu ze zmienianiem designu, proporcji, wycinaniem ekranu, skoro i tak nie używamy tego, o co jest tyle krzyku? Szczerze – nie mam pojęcia. Jeśli technologia nie pozwala jeszcze na pełną redukcję ramek, chociaż Lenovo najwyraźniej uważa co innego, to zróbmy to co się w tym momencie da, ale bez niszczenia przyjętego standardu. Nie kopiując ślepo innych. Chociaż teraz i tak już możemy tylko mieć nadzieję, że notch zniknie ze smartfonów równie szybko, jak się pojawił.
Jaka obudowa? Na pewno nie ze szkła
Ktokolwiek posiadał w ostatnich latach lub nadal posiada flagowca, ten wie – szkło jest wszędzie. Pomijam tutaj przypadek opanowania przez Xiaomi techniki formowania, wyginania i masowej produkcji ceramiki 3D, bo ceramika sprawia praktycznie te same problemy. Drodzy producenci, dlaczego? Czy naprawdę brakuje materiałów, z których można robić piękne i przede wszystkim wytrzymałe telefony? Kiedyś było łatwiej. Chciałbym, aby znowu nadeszły czasy, gdy mogę spokojnie położyć telefon na biurku, bez obaw, że jakieś zabłąkane ziarenko piasku go porysuje.
Po pierwsze, szkło jest kruche i można je łatwo zarysować, a potem widać te rysy gołym okiem. Szkło hartowane od Corning – używane w zdecydowanej większości smartfonów, ma twardość liczoną w skali Mohsa na poziomie ok. 6. Kwarc, czyli piasek to poziom 7, więc bez problemu rysuje nasze ekrany i szklane plecki, czego pewnie niejednokrotnie sami doświadczyliście. Ceramika to 8, zdecydowanie materiał twardszy, eliminuje problem rysowania przez piasek, ale przez jest jeszcze bardziej krucha od szkła. Stal wacha się twardością od 5 do nawet 8.5 w skali Mohsa – dlatego klucze w tej samej kieszeni ze smartfonem nie mogą być dobrym pomysłem.
Kiedyś, gdy upadał nam telefon, modliliśmy się w myślach, żeby go złapać, albo chociaż, żeby upadł na plecki, nie na ekran. Teraz gdy szkło jest z obu stron, nie ma znaczenia jak upadnie – i tak się stłucze. Do tłukącego się i rysującego szkła dochodzą jeszcze odciski naszych własnych palców. Są one absolutnie wszędzie, ekran wygląda koszmarnie, plecki jeszcze gorzej, możesz go wycierać, ale nadal będzie pełno smug, które tak bardzo przeszkadzają. Więc dlaczego producenci stawiają na szkło? Po co to wszystko, skoro tyle sprawia problemów? A no po to, żeby ten smartfon pięknie wyglądał, błyszcząc się na grafikach, zdjęciach, renderach i w premierowej prezentacji. Statystyczny konsument kupuje w końcu przede wszystkim oczami. A gdy telefon już się potłucze – płacz człowieku i płać za swoją nieuwagę.
Moim zdaniem szkło jest najbardziej niepraktycznym materiałem, z jakiego można robić telefony. Wolałem już nawet to stare, dobre tworzywo sztuczne, a jak pokazuje przykład ostatniego Xiaomi Black Shark – ten materiał może być nie tylko wytrzymały i praktyczny, ale i dobrze wyglądać. Ach, czemu, czemu nie produkują smartfonów, które całe obudowy mają z metalu? Nie tylko korpus albo ramka, ale całość – spójna i przejrzysta. Smartfon jest wtedy wytrzymały, elegancki, a rysy musiałby być naprawdę bardzo głębokie, by w ogóle dało się je zauważyć.
W tym szaleństwie producenci mają jedno usprawiedliwienie – „bezprzewodowe” ładowanie. To tłumaczenie jest dla mnie niczym, albowiem najlepsze „bezprzewodowe” systemy ładowania są w stanie dostarczyć prąd 5V/2A, co daje nam 10W. Quick charge 3.0, na którym działa wciąż wiele smartfonów daje nam 18W, to prawie 2 razy szybsze napełnianie baterii, niż najlepsze „bezprzewodowe” sposoby. Ale czemu biorę to słowo cały czas w cudzysłów? Bo, o ironio, ten sposób ładowania – indukcyjny, jest tak naprawdę bardziej przewodowy niż normalne ładowarki. Gdy telefon się ładuje, a trwa to o wiele dłużej niż po kablu, nie możesz nic z nim zrobić, nigdzie go ruszyć, po prostu musisz o nim zapomnieć na cały czas ładowania, który pewnie będzie wynosił ponad 2 godziny.
Chyba że należysz do grona osób, które nie dbają o swoje urządzenia, wtedy możesz co chwilę podnosić i odkładać telefon na taką ładowarkę. Jednak jak wiadomo żywotność baterii skraca ilość jej ładowań, nie ich długość, dlatego, gdy telefon ma kilkanaście procent baterii, podpinam go pod ładowarkę, a odpinam dopiero, gdy ogniwo jest pełne. Nie ma doładowywania kilkudziesięciu procent w ciągu dnia, bo tak mi się podoba. To sprawi, że telefon po pewnym czasie będzie miał o połowę krótszą żywotność na jednym ładowaniu, wiem co mówię. Skoro już mowa o baterii, idźmy właśnie w tę stronę.
Akumulator musi być pojemny
Bez wątpienia jestem power-userem, standardowego dnia, ładuję swój smartfon 2-krotnie, nie robiąc na nim tak naprawdę nic szczególnego, bo znam też sposoby, które w 1.5 godziny zjadłyby zasoby całego akumulatorka, który jest w moim telefonie. Tak, akumulatorka, bo nie określiłbym tego bardziej poważnym stwierdzeniem. Stosunek przekątnej ekranu do pojemności zaimplementowanego ogniwa w ostatnich latach ulega stałemu pogorszeniu.
Są na rynku co prawda takie perełki, jak Xiaomi Redmi 4X – 5″ z baterią 4100 mAh. Ustalimy sobie taki przelicznik – pojemność baterii na cal, która dla tego modelu wynosi 820 mAh/cal. W tym przypadku mój obecny daily phone, czyli Samsung Galaxy S8 z ekranem 5,8″ i baterią tylko 3000 mAh, ma przelicznik równy 517 mAh/cal. Co to znaczy? To, że S8 ma przelicznik gorszy o 37%, przy okazji posiadając o wiele bardziej prądożerne podzespoły.
Podobny trend można zauważyć w obecnych flagowcach wszystkich liczących się firm. Im droższe i lepiej wyposażone urządzenie, tym mniejszą ma baterię. Topowe podzespoły nie zajmują we wnętrzu smartfona więcej miejsca. Jak to się więc dzieje, że np. S8 Plus ma 8,1 mm grubości, a taki UMIDIGI S2 jest tylko o 0,7 mm grubszy, a ma baterię 5100 mAh? Kompletnie nie rozumiem tego zjawiska. Czemu mając takie możliwości, producenci nie chcą zrobić modelu idealnego? Nie uwierzę, że flagowiec z prawdziwego zdarzenia nie może mieć normalnej baterii, nie ma na nią miejsca, czy tym podobne wymówki.
Pochylając się nad problemem pojemności ogniw w naszych urządzeniach, nie sposób nie wspomnieć o drugiej stronie medalu. Są przecież takie smartfony, jak np. Oukitel K10, który ma ogniwo o pojemności 11000mAh, co prawda, jest przy tym o wiele cięższy i grubszy – 283,50 g i 13 mm. Nie jest jedynym tego typu smartfonem, rzecz jasna. Wszyscy tego typu maratończycy mają jednak ten sam problem – posiadają, bardzo mało wydajne, energooszczędne podzespoły, na dodatek najczęściej ze stajni MediaTeka. Czemu na rynku brakuje telefonów zrównoważonych?
Na rynku mamy sprinterów – wydajnych z małymi bateriami i mamy maratończyków – oszczędzających energię, mało wydajnych, z wielkimi ogniwami. Przydaliby się nam jeszcze średniodystansowcy mogący robić wymagające zadania przez długi czas.
Cieszyłbym się bardzo, gdyby jakiś producent w końcu zdecydował się na zrobienie urządzenia bardziej oryginalnego jak na te czasy – po prostu uniwersalnego, nie płynąc z prądem, sprawdzonym nurtem, ale wytyczając własny.
Kiedyś myślałem, że taką marką będzie Xiaomi, ale ich aspiracje skończyły się na niskiej marży i dobrym wykonaniu. Wszystkie ich urządzenia miały wyraz, a budżetowce i średniaki miały też bardzo dobre baterie. Nadal bardzo ich lubię, ale teraz mam wrażenie, że sami pogubili się w tym, czego chcą i nie wiedzą już w ogóle co powinni robić, zalewając nas kilkoma wariantami tego samego urządzenia różniącymi się tylko detalami, niczym kiedyś Samsung, jednak to kwestia na zupełnie inny artykuł.
Mój i tylko mój – idealny
Moim poprzednim telefonem był Xiaomi Mi5 – jak dla mnie model cudowny, w przeciwieństwie do wszystkich innych modeli w moich rękach (łącznie z S8), nie sprawiał mi praktycznie żadnych problemów. Osobiście uważam bryłę tego smartfona za perfekcyjną, pewny chwyt dzięki zaobleniu plecków po bokach urządzenia, połączone ze ściętym dołem i górą.
Oczywiście, nie pasowało mi szkło z tyłu, jak i nie największa bateria, wolę też zdecydowanie większe telefony, ale ten model mnie urzekł swoim niepowtarzalnym wyglądem i przede wszystkim, tym, że to jedyny(!), który się nie zacinał, nie robił problemów tam, gdzie ich nie było, po prostu działał dobrze i szybko, pomagał, a nie przeszkadzał – robił to, co każdy smartfon powinien, a tak naprawdę bardzo rzadko robi.
Kilka lat temu, będąc dosyć zadowolonym posiadaczem Samsunga Galaxy Note 3, cieszyłem się z wielkości AMOLEDa, powierzchni roboczej, jaką mi daje. Wiedziałem, że zrobili tutaj niezłą robotę, ale widziałem jednocześnie jeszcze spore pole do popisu, już wtedy rozmyślałem o zmniejszaniu ramek – „Kiedyś może to w końcu poprawią, a jak nie, sam to zrobię”. Oto po tych kilku latach moje oczekiwania zostały spełnione, dostaliśmy proporcje 18:9 i redukcję ramek, niestety przy tym procesie niektórzy wpadli na pomysły tak dziwne, że pozwolę sobie o nich nie wspominać po raz kolejny. Zdecydowanie – nowe proporcje to podstawa.
Aby był wygodny w użytkowaniu, graniu i pisaniu, musi być symetryczny. IPS, czy OLED? Oczywiście, że OLED – zawsze można zredukować zużycie energii poprzez wyświetlanie treści na czarnym, zamiast białego tle, a poza tym elastyczny OLED jest niezbędny do całkowitej redukcji ramek.
Czy przedni panel powinien być zagięty? Zagięty wyświetlacz wygląda ładnie i tak jak w Galaxy S8, można zrobić z niego dodatkowy użytek. Jednak nie ma róży bez kolców – w dzień praktycznie nie ma takiego kąta, pod którym na zagięciach nie odbijałoby się światło, a to przeszkadza. Oglądałem w serwisie Youtube gameplay gry The way out – bohaterowie mówią dużo, nie zawsze wszystko słychać, ale są napisy, które niestety zawsze wypadają w miejscu zagięcia ekranu, co praktycznie uniemożliwia ich przeczytanie w dzień. Chciałbyś ochronić swój ekran szkłem hartowanym? Zapomnij. Mój kolega dba o telefon i przez pół roku użytkowania w tym momencie ma naklejone ósme(!) szkło – wszystkie popękały same z siebie, były firmowe, łącznie z oficjalnymi od Samsunga.
Więc ekran musi być płaski. Zaoblone szkło 2.5D na froncie? Mówię stanowcze nie. Po raz kolejny to dobrze wygląda, ale jest bardzo niepraktyczne. Etui na telefon ze szkłem 2.5D musi porządnie zachodzić na przedni panel, aby mieć jakąkolwiek szansę go ochronić w razie upadku płasko na ekran. Dodatkowa ochrona w postaci szkła hartowanego, nigdy nie zajmie całej jego powierzchni, na dodatek zawsze z conajmniej jednej strony to szkło nie przylega dobrze, więc bardzo szybko będzie trzeba je wymienić, bo zwyczajnie samo będzie się odklejać.
Nie zależy mi tak na nieposkromionej mocy obliczeniowej, jednak niestety tylko najlepsze i najnowsze procesory ciągną za sobą wsparcie dla najnowszych technologii (chociaż nie jednoznacznie), jak np. Google Daydream, czy ARCore, które są dla mnie istotne. Dlatego topowe podzespoły są niezbędne.
Należę do użytkowników, którzy praktycznie każdą ilość pamięci potrafią zapełnić, dlatego ile pamięci nie miałby telefon, karta SD zawsze się przyda. I ma ona jedną znaczącą przewagę nad wbudowaną pamięcią – można ją bez problemu wyjąć i włożyć do komputera lub innego telefonu. 128 GB ROM wystarczy chyba każdemu (przynajmniej w 2018 roku), ale na karcie przydałoby się mieć drugie tyle. Teraz mam łącznie z kartą 128 GB, ale po raptem 2 miesiącach użytkowania już prawie nie mam wolnego miejsca.
Zabezpieczenia biometryczne? Żadnego odblokowywania twarzą. Jest to system zawodny, powolny i przede wszystkim mało wygodny, kto chciałby za każdym razem pokazywać się bezpośrednio telefonowi, tylko po to, żeby do niego zajrzeć? Czekam z niecierpliwością, aż zaczną wprowadzać na większą skalę czytnik linii papilarnych zintegrowany z ekranem. Czytnik na froncie jest najwygodniejszy, a w tym przypadku nie musisz nawet wiedzieć, gdzie on jest, po prostu dotykasz ekran i buch, telefon odblokowany. Nie ważne, czy trzymasz go jedną ręką, obiema, czy leży przed Tobą na stole – możesz go odblokować, szybko, bezpiecznie i wygodnie. To największa przewaga czytnika na froncie względem wszystkich innych zabezpieczeń.
Mój smartfon mógłby mieć nawet 9-10 mm grubości, byle by miał ogniwo na tyle duże, bym nigdy nie musiał się ograniczać w jego użytkowaniu, nie musiał eliminować jakichś zajęć, tylko dlatego, żeby nie rozładował się przed powrotem do domu i to raptem przez jakieś 5 czy 6 godzin.
Szkło? Nie – to jest złem koniecznym tylko na froncie, na tyle poproszę metal, porządny i najlepiej matowy. Oczywiście wodoodporność być musi – jestem zdania, że każdy telefon ze względu na swoje bardzo napięte stosunki z wszelkimi płynami powinien być na nie odporny, chociaż jak wiadomo, to kosztuje, więc niestety nie jest wykonalne w tańszych modelach, zachowując ich cenę.
Od jakiegoś czasu używam do telefonu tylko słuchawek bezprzewodowych, więc nieobecność jacka 3.5 mm mi nie przeszkadza, lecz zawsze lepiej mieć możliwość użycia normalnych, dlatego jack znajdzie się też w moim smartfonie. Gdybym jednak wolał posłuchać muzyki na wbudowanych głośnikach – są 2, ulokowane na froncie. Bardzo istotne jest też, aby USB Typu C wspierało standard co najmniej 3.0 – to zawsze powinno zawsze w parze z zastosowaniem nowego interfejsu, a niestety rzadko tak jest.
Pewnie większość z już wcześniej pomyślała – „Czemu autor przez cały czas nawet raz nie wspomniał nawet o aparacie?” Zwyczajnie dlatego, że praktycznie go nie używam do robienia ani zdjęć ani nagrywania filmów. Oczywiście, będzie podwójny, bo to daje nowe możliwości. Jestem wielkim zwolennikiem AI, asystentów i tego, by sztuczna inteligencja zmieniała nasze życie na lepsze, więc w aparacie też mogłaby być obecna. Dwóm obiektywom towarzyszy dwutonowa dioda LED.
Co z systemem? Oczywiście najlepszy system to czysty Android. Kiedyś sytuacja była inna, bo deweloperzy Androida nie wiadomo, z jakich powodów bardzo długo wprowadzali wszelkie innowacje. Teraz funkcjonalność czystej wersji, jest bardzo zbliżona do nakładek producentów, a dostajemy w pakiecie pewność aktualizacji w krótkim czasie, bezpieczeństwo i stałe poprawki bezpieczeństwa bezpośrednio od Google.
Jednak wyrywając się ze sfery marzeń – czy ktoś mi powie, kiedy produkcja smartfonów stała się tak bardzo nastawiona na zysk i sprzedaż przez ładny wygląd urządzeń? Wiem, że taki jest już konsumpcjonizm, ale kiedyś nie było to tak widoczne. Teraz na rzecz wyglądu porzucone zostały zarówno wytrzymałość, jak i praktyczność urządzeń. Producenci wolą, żeby urządzenie było ładne, niż dobrze się używało – absurd… Na dodatek lecimy w cyferki, czego nie da się zatrzymać, postęp jest ważny, ale nie za wszelką cenę, a są rzeczy, które wymagają dużo więcej uwagi, niż zwiększanie wydajności, jak np. tragiczna żywotność na jednym ładowaniu.
Przechodząc w końcu do meritum i odpowiadając na pytanie „A co gdybym mógł stworzyć sobie idealny telefon?” – specjalnie dla was to zrobiłem – stworzyłem smartfon 2018 roku pozbawiony dziwactw, o których mówiłem, stawiający przede wszystkim na praktyczność, korzystając z obecnie dostępnej technologii, wedle wytycznych, które zostały opisane i uzasadnione powyżej. Oczywiście jest to model idealny dla mnie, skrojony pod to, czego chcę i unikając tego, co mnie boli w urządzeniach, które nosimy przy sobie przez praktycznie cały czas. Nie każdy w końcu będzie chciał mieć takie 6.4 calowe monstrum.
Wasze zdanie na pewno będzie się w pewnych względach różnić od mojego, dlatego też zapraszam do wypełnienia ankiet i dyskusji na temat tego co was denerwuje i na co przede wszystkim zwracacie uwagę w obecnych smartfonach. 😉
Ja ostatnio szczerze mówiąc, mam ochotę porzucić wsparcie dla nowych technologii, wydajność i wszystko co mi dają flagowe urządzenia na rzecz baterii, która wytrzymałaby przynajmniej cały dzień.
[totalpoll id=”844942″]
[totalpoll id=”844606″]
[totalpoll id=”844946″]
[totalpoll id=”844954″]
[totalpoll id=”844968″]
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.