Testujemy topowe smartfony pod kątem ich fotograficznych możliwości. Na warsztat wzięliśmy najpopularniejsze modele: iPhone X, Samsung Galaxy Note 8, Samsung Galaxy S9 Plus, Sony Xperia XZ2, LG V30 i Huawei Mate 10 Pro.
To, że smartfon może robić zdjęcia nie jest nowością. Jednak to, że może robić naprawdę dobre fotografie nie jest już takie oczywiste. Jeszcze kilka lat temu trudno było ukryć, że dane zdjęcie zarejestrowano smartfonem, bo widać było to gołym okiem. W końcu jednak producenci na tyle dopracowali moduły fotograficzne w swoich modelach, że dziś topowy smartfon fotograficzny zrobi równie dobre zdjęcia, jak aparat kompaktowy.
W moim teście wziąłem pod lupę najpopularniejsze i najdroższe modele, zakładając, że topowy smartfon musi robić świetne zdjęcia. Skupiłem się na tym, jak działa aplikacja, ile znajdziemy dodatkowych (przydatnych) opcji i jak wyglądają zdjęcia. Założeniem testu nie jest pokazywanie tabelek porównujących jasność obiektywu czy wielkość pojedynczych pikseli, ale sprawdzenie w praktyce, którym smartfonem fajnie się fotografuje i z którego telefonu wychodzą najładniejsze zdjęcia.
Za wypożyczenie smartfonów do testów dziękujemy sklepowi x-kom oraz firmom Samsung, Sony i LG.
Co jest dla mnie ważne w przypadku aplikacji aparatu w smartfonie? Rozbudowany tryb manualny? Niekoniecznie. Tak naprawdę bardzo rzadko korzysta się z trybu „Pro”, w którym możemy ustawiać ręcznie wszystkie parametry. Oczywiście, niekiedy się on przydaje, ale najczęściej chodzi o to, żeby zdjęcie zrobić szybko, od razu po wyjęciu smartfona z kieszeni.
W przypadku Xperii XZ2 aplikacja wygląda podobnie, jak w starszych modelach. Domyślnie korzystać możemy z trybu lepszej automatyki, przełączyć możemy się też na tryb manualny i filmowy. Tryb manualny daje dostęp m.in. do zmiany ekspozycji, balansu bieli, ISO czy trybu autofokusa. Aplikacja jest prosta, choć nie powala funkcjonalnością. Przydałoby się, żeby kilka dodatkowych funkcji było łatwiej dostępnych.
Różnego rodzaju efekty związane ze zdjęciami możemy nakładać korzystając z dodatkowych aplikacji – część została zainstalowana systemowo. Wśród nich możliwość nakładania masek na zdjęcia, ale również efekt AR pozwalający dodać do zdjęć i filmów takie ciekawostki, jak chociażby przechadzający się dinozaur. Nie zabrakło też opcji rozmycia tła na zdjęciu, ale o tym więcej w dalszej części tekstu. Na uwagę zasługuje fakt, że w smartfonie nie zabrakło fizycznego spustu migawki, który nie tylko pozwala robić zdjęcia, ale jego naciśnięcie błyskawicznie włącza aparat – nie musimy więc wchodzić do menu.
W Huawei Mate 10 Pro aplikacja jest prosta. Po lewej stronie znajdziemy ikony pozwalające na włączenie najistotniejszych (według producenta) opcji. Możemy więc zmienić tryb kolorów z naturalnych na bardziej nasycone, uruchomić tryb małej przysłony (jej wartość regulujemy suwakiem) gwarantujący rozmycie tła, czy też włączyć tryb portretowy albo tryb ruchomych zdjęć. Ta ostatnia funkcja, znana z iPhone’a, pojawia się w coraz większej ilości nowych modeli.
Na ekranie znajdziemy też możliwość powiększania obrazu – oczywiście bezstratnego, bo z wykorzystaniem drugiego obiektywu. Pociągając od prawej możemy przeskoczyć do ustawień, gdzie wybierzemy chociażby rozdzielczość zdjęć. Najwyższa dezaktywuje niestety niektóre funkcje. Pociągając od lewej wywołujemy tryby: wśród nich panoramy, czarno-biały, HDR, malowanie światłem i panoramy 3D. Z kolei tryb pro znajdziemy obok ikony migawki. Niekiedy ciężko jest w niego wycelować.
Interfejs w iPhone X to klasyka od Apple, a więc znów bardzo prosta aplikacja i bardzo przyjemna w obsłudze. Tryby zmieniamy przesuwając palcem w lewo i w prawo. Wśród trybów portret, panorama, kwadratowe zdjęcie, zwykłe zdjęcie i wideo. Na głównym ekranie znajdziemy też skrót do filtrów, samowyzwalacz i tryb Live Photo rejestrujący krótkie animacje wraz ze zdjęciami.
Z racji tego, że aparat posiada 2 obiektywy, aplikacja daje też możliwość szybkiego przełączania się pomiędzy nimi. W przeciwieństwie do konkurencji iPhone nie oferuje trybu manualnego. Możemy jedynie ustawić ekspozycję i na tym kończą się możliwości ingerencji. Nowością jest natomiast tryb oświetlenia działający zarówno w aparacie przednim, jak i tylnym. Do wyboru mamy między innymi światło konturowe, sceniczne itp. Niestety, sam tryb działa bardzo przeciętnie.
W Samsungu Galaxy Note 8 aparat wywołujemy poprzez dwukrotne kliknięcie klawisza włączania. Aplikacja aparatu została zaprojektowana w minimalistyczny sposób. Z jednej strony ekranu znajdziemy kilka trybów fotograficznych, w tym Live Focus, z drugiej między innymi funkcję podwójnego przechwytywania czy też możliwość przełączenia się na pełną rozdzielczość ekranu, czyli 18:9.
Zastanawiam się jednak, czy aplikacja nie jest zbyt uproszczona, bo zabrakło między innymi trybu HDR, który został ukryty głęboko w menu. Na szczęście aparat radzi sobie z automatycznym ustawianiem HDR wtedy, gdy jest on naprawdę potrzebny. Niektóre opcje w menu przestają być aktywne, gdy wybierzemy najwyższe parametry rozdzielczości zdjęć czy filmów. W rozwiniętym menu trybów znajdziemy dodatkowo tryb profesjonalny, zwolnione tempo, hyperlapse, tryb jedzenia i wirtualne zdjęcie, a więc panoramę 360. Nie zabrakło też całej masy naklejek, które możemy dodać na nasze selfie.
W Samsungu Galaxy S9 Plus interfejs jest nieco bogatszy, niż w Note 8. Przesunięcie palcem po ekranie w prawo lub w lewo włącza aparat przedni, co jest fajnym rozwiązaniem. Przeciągając góra-dół zmieniamy tryby.
Tryb profesjonalny jest bardzo zaawansowany, a wśród przydatnych funkcji znajdziemy choćby focus peaking, pomagający w manualnym ostrzeniu. Naklejek użyjemy tylko w trybie aparatu przedniego, podobnie z wszelkimi funkcjami upiększania. Odnoszę jednak wrażenie, że rozwiązanie oparte na przeciąganiu nie zawsze się sprawdza. Generalnie często można nie trafić w to, co trzeba i w gruncie rzeczy niekiedy można się zirytować obsługą.
LG V30 interfejsem nie wprowadza żadnych innowacji. Znów jest bardzo prosto i minimalistycznie. Na górze znajdziemy przełącznik pomiędzy obiektywami, a z boku, po lewej, między innymi włączniki trybów i filtrów. HDR tu został ukryty w menu. Trybów znajdziemy sporo, choć część z nich jest moim zdaniem zbędnych. Z przydatnych wspomnieć wypada panoramę 360, zwolnione tempo, tryb ręczny oraz zaawansowany tryb filmowy. Co ciekawe, odrębny tryb ręczny znajdziemy dla wideo, co nie jest tak często spotykane. Tu również znajdziemy przydatny focus peaking do ustawiania ostrości.
Nie zabrakło też trybu poklatkowego czy też Snap Movie oraz trybu jedzenia. Ale mamy też sporo trybów w stylu siatki, pozwalających robić różnorodne kolaże ze zdjęć. Nie będę wymieniał ich wszystkich, bo w mojej opinii nie są one zbyt przydatne. Mówiąc krótko – LG V30 wygrywa pod względem samej ilości różnorodnych trybów, ale po części są to po prostu średnio przydatne bajery.
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…
Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…
Aplikacja Uber wzbogaca się o udane nowości, które mogą przydać się także w okresie świątecznym.…
Najbliższy weekend może być uciążliwy dla klientów banku mBank. Bank zaplanował przerwę w działaniu swoich…
Do rodzinki ciekawych flagowców niedługo dołączy vivo X200s. On również otrzyma potężną specyfikację na czele…