Czy Apple można ufać? Czy tak wielkiemu gigantowi, któremu powierzamy naprawdę sporo danych do przechowywania możemy wierzyć na słowo? Zobaczcie, ile wie o przeciętnym użytkowniku firma z Cupertino.
Trzeba to jasno przyznać – Apple trzyma rękę na pulsie. Podczas wydarzeń w San Bernardino na przełomie 2015 i 2016 roku, koncern z Cupertino zdecydował się nie uginać pod naporem FBI. Apple nie dało dostępu do urządzenia terrorysty. Od tego czasu właściwie na dobre rozgorzała dyskusja o prywatności użytkowników i dostępie do nich przez wielkie koncerny.
Obecnie o najnowszej aferze z Facebookiem i innych, które miały miejsce w przeszłości praktycznie już zapomnieliśmy. A jednak wielkie korporacje przetrzymują na nasz temat mnóstwo informacji. Możemy się z nich dowiedzieć naprawdę wiele rzeczy, ale takie kwestie wychodzą dopiero po czasie. Apple dało przykład, jak postępować i mam nieodparte wrażenie, że póki co idzie im w tej kwestii całkiem nieźle. Niech świadczą o tym chociażby zabezpieczenia, które zostaną wprowadzone w iOS 11.4.
Redaktor serwisu ZDNet – Zack Whittaker wysłał prośbę do Apple o udostępnienie wszystkich informacji, które koncern zebrał i przechowuje na jego temat – od chwili, gdy zakupił on pierwszego iPhone’a (2010 rok). Apple odpowiedziało na prośbę po tygodniu, wysyłając zestaw 20 arkuszy Excela o rozmiarze ok. 5 MB. To dużo czy mało? Na pierwszy rzut oka można być przerażonym, ale to tak naprawdę nic w porównaniu do tego, co wie o nas Facebook czy Google. Tam pliki na temat jednego użytkownika wahają się w granicach od kilkuset megabajtów do kilku gigabajtów.
Whittaker opisuje, że Apple nie przechowywało żadnych zdjęć czy wiadomości tekstowych. Zebrane dane to głównie metadane np. historia interakcji, ale bez wymienianej treści. Żaden plik nie wskazywał szczegółów na temat udanego lub nieudanego nawiązania połączenia czy dostarczenia wiadomości np. przez iMessage. Jedyną informacją był fakt, że w danym czasie zaszła komunikacja z serwerem.
Jestem pewien, że znajdzie się wiele osób, które stwierdzą, że to nieprawda. Apple mogło odfiltrować pewne informacje i przekazać niepełne itd. Wydaje mi się jednak to niepotrzebne, by firma miała ukrywać takie kwestie. Apple nie zarabia na reklamie, zaś w drogim sprzęcie musi być już wszystko przekalkulowane i wliczone. Dlatego też Apple nie musi zbierać o nas tylu informacji i przechowywać ich w jednym miejscu, bo nie są one jej potrzebne. Fragmentacja między różnymi serwerami firm czy szyfrowanie to bardzo dobre podejście. Wydaje mi się więc, że osoby, którym zależy na prywatności mogą być spokojne, mając urządzenia z logiem nadgryzionego jabłka.
Źródło: ZDNet, opracowanie własne
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Znudziły Ci się już typowe laptopy do gier lub biurowych zastosowań? Nam też, dlatego promocja…
W 2024 da się kupić telefon za 300 złotych, który ma 90 Hz ekran i…
LG wcale nie powiedziało jeszcze swojego ostatniego słowa na rynku smartfonów. Co więcej, podjęło właśnie…
Orange Polska wreszcie zwraca pieniądze klientom w ofercie na kartę. Chodzi o środki pobrane w związku…
OPPO Pad 3 odbył swoją oficjalną premierę. Nowy tablet producenta, z potencjałem na pojawienie się…
Samsung w nowej reklamie wytyka Apple brak innowacji. Otwarcie krytykuje giganta za brak chęci do…