Wydawałoby się, że aktualizowanie smartfonów powinno być obowiązkiem każdego ich producenta. Wygląda jednak na to, że Samsunga nie zmusi do tego nikt, nawet sąd.
Ledwie kilka dni temu informowaliśmy Was o tym, że Nokia publicznie zobowiązała się do aktualizacji wszystkich swoich smartfonów do najnowszej wersji systemu Android oraz wsparciu dla sprzętów co najmniej przez dwa lata po premierze. Choć taka deklaracja nie powinna być dla nas niczym szokującym – ba, winna być obowiązującą codziennością – to rzeczywistość uczy nas tego, że wcale nie jest tak kolorowo, jak moglibyśmy uważać.
Aktualizacje – przykry obowiązek
Regularnie mamy bowiem do czynienia z sytuacją, gdy producenci smartfonów odpuszczają temat ich aktualizacji już po kilku miesiącach. To naganna z punktu widzenia użytkownika praktyka, ale szalenie pożądana w przypadku wielkich koncernów – oznacza to bowiem spore oszczędności i możliwość zachęcenia posiadaczy starszych sprzętów do migracji na nowe, które znów będą wspierane przez kilka miesięcy. Powiew świeżości jest przecież potrzebny, ale dobrze by było gdyby – zamiast powiewu – mógł być to wiatr, i to najlepiej kilkuletni.
Wygląda jednak, że w najbliższej perspektywie nie ma na to szans, przynajmniej jeśli chodzi o największego producenta smartfonów na świecie, czyli koreańskiego Samsunga. W ostatnich czasach firma ta znalazła się pod ostrzałem holenderskiego stowarzyszenia konsumentów „Consumentenbond” – wedle ich zdania Samsung nie stara się upubliczniać aktualizacji bezpieczeństwa systemu tak szybko, jak robi to Google. Warto pamiętać, że koncern z Mountain View regularnie reaguje na różnorodne luki oraz błędy w swoim systemie mobilnym, ale z ich dystrybucją przez poszczególnych producentów jest już niestety różnie. W negatywnym świetle stawiany jest głównie koreański koncern.
Pozew do sądu, walka z Samsungiem
Ponadto w pozwie wystosowanym do holenderskiej prokuratury podnieśli oni kwestię długości wspierania swoich produktów jeśli chodzi o okres aktualizacji. Ich zdaniem powinien on wynosić co najmniej cztery lata w momencie rozpoczęcia sprzedaży sprzętu lub co najmniej dwa lata w sytuacji, gdy urządzenie jest już wycofywane z obrotu. Samsung oczywiście odniósł się do tych zarzutów zauważając, że wraz z premierą nowego smartfona gwarantowane jest jego dwuletnie wsparcie po premierze rynkowej, a firma stara się publikować poprawki w „rozsądnej” różnicy czasowej, co brzmi tak wymijającego, że chyba bardziej pokrętnego zwrotu nie da się wymyślić.
Co jednak jeszcze bardziej istotne, Samsung wcale nie musi się obawiać, że dokonuje czegoś sprzecznego z prawem. Pozew został rozpatrzony przez holenderski sąd i jednocześnie oddalony. Przedstawiciele tamtejszego wymiaru sprawiedliwości stwierdzili, że nie jest możliwe zmuszenie producenta do aktualizacji oprogramowania, bowiem natura smartfonów może powodować różnorodne ograniczenia związane z przestarzałymi komponentami użytymi do ich produkcji, które mogą uniemożliwić skuteczne wprowadzenie poprawek.
Nie wiadomo, co będzie w przyszłości
Taka sama odpowiedź pojawiła się także w odniesieniu do zarzutów o zbyt krótki okres wsparcia dla wydanych wcześniej sprzętów. Zdaniem Holendrów jest to niemożliwe bez znajomości luk, które mogą pojawić się w przyszłości.
Nie dziwi mnie absolutnie, ze strona będąca powodem wyraziła niezadowolenie z decyzji sądu. Tłumaczenie w stylu „nie można nic zrobić, bo nie wiadomo, co będzie w przyszłości” jest trochę dziwne, bowiem po to właśnie Google pracuje nad kształtem poprawek, by możliwe stało się ich zastosowanie na możliwie jak największej ilości urządzeń mobilnych, by zagwarantować bezpieczeństwo. Stawiając tak sprawę, bez sensu jest także działalność producentów oprogramowania antywirusowego – po co bowiem męczyć się z usuwaniem coraz to nowszych zagrożeń, przecież nie wiadomo, co będzie dalej…
Na koniec taka ciekawostka – w zdjęciu otwierającym materiał umieściliśmy fotkę prezentującą smartfon Samsung Galaxy S5. Gdyby aktualizacje dla smartfonów pojawiałyby się przez cztery lata po premierze, to wsparcie dla tego modelu skończyłoby się dopiero w tym roku. A rzeczywistość jaka jest, każdy z nas wie…
źródło: bbc
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.