O tym, jak przeciwnik wszelkiego rodzaju pokrowców ochronnych na telefon polubił się z etui Naturalcase od 3MK.
Moja smartfonowa przygoda rozpoczęła się razem z HTC Wildfire, ale to już zamierzchłe czasy. Pierwszy kontakt z Androidem i zupełnie nowe możliwości, o których wcześniej nawet nie myślałem. Z systemem się polubiłem, a mnogość aplikacji w Android Market skłoniła do pozostania przy systemie Google.
Później przyszedł przeskok na Samsunga Galaxy S. To były czasy… Pierwszy wyświetlacz AMOLED – wrażenia były nie do opisania. Smartfon był nieporównywalny z poprzednikiem. Wysoko zawiesił poprzeczkę w kontekście jakości wyświetlanego obrazu. Aparat oferował jak na tamte czasy niesamowite możliwości. Szczegółowość, odwzorowanie kolorów – to wszystko zachwycało. To jednak było 8 lat temu…
Następnie przeskoczyłem na HTC Evo 3D, którego wspominam świetnie. Co prawda pozostawiał bardzo wiele do życzenia w kwestii jakości odwzorowania barw, ale posiadał efekt WOW, którego nie miało żadne inne urządzenie. W następnym roku pozostałem wierny marce i wybrałem HTC One X, później pojawiły się One X+, One M7, Galaxy S5, One M8, Galaxy S6, Galaxy S7, Huawei P10 Black, Galaxy S8+, a skończyłem na Galaxy S9+.
Przez te wszystkie lata, aż do marca tego roku, byłem wyznawcą zasady „to, co stworzył producent jest piękne, więc nie będę niszczył wyglądu przez jakiś case„.
Pamiętam, że podczas premiery Samsunga Galaxy S6 wszyscy zdziwili się, że Koreańczycy wreszcie sięgnęli po materiały klasy premium. Sam byłem zaszokowany obecnością szkła na pleckach. Zastanawiałem się, jak zniesie ono próbę czasu. Odkładanie telefonu w mojej wyobraźni wiązało się z eksplozją rys i uszkodzeń. Jak się okazało, nie było tak źle. Telefon po roku sprzedałem bez żadnego ubytku, za to z mikrorysami, ale widocznymi jedynie pod mocne światło.
Użytkując Galaxy S7, otrzymałem do testów HTC U Play, który był moim kolejnym telefonem ze szklanymi pleckami. Tym razem jednak był to inny kolor niż zawsze. Od mojego pierwszego smartfona stałem się zwolennikiem wersji czarnych. HTC było niebieskie i spowodowało, że odkryłem szkło na nowo. Początkowe wrażenia były świetne. W słońcu milion barw i niesamowity efekt – nieosiągalny na żadnym innym materiale.
Niestety, wraz z U Play, na powierzchni którego każdy jeden chwyt telefonu w dłoń powodował brzydkie odciski, przyszła spora irytacja faktem, że telefon po całym dniu wygląda po prostu nieestetycznie i aż niemiło trzyma się go w ręce.
Później przyszła sprzedaż Samsunga Galaxy S7 i zakupiłem Galaxy S8+. Był to mój pierwszy telefon, który posiadał zaokrąglenia na przednim i tylnym panelu. Powiem szczerze – nigdy nie byłem i nadal nie jestem zwolennikiem zagięć ekranu. W moim odczuciu w żaden sposób nie poprawia to chwytu telefonu, a co więcej przeszkadza, gdyż do dzisiaj zdarza mi się przypadkowo nacisnąć któryś z bocznych paneli.
Galaxy S8+ użytkowałem przez 9 miesięcy. Pewnego dnia spotkała mnie przykra niespodzianka. Podniosłem telefon z podstawki ładującej i ujrzałem pęknięte szkło w dolnym prawym rogu. Nie potrafiłem znaleźć logicznego wytłumaczenia tej sytuacji. Smartfon nigdy wcześniej nie upadł, poprzedniego dnia był z pewnością pełnowartościowy. Jak każdego dnia odłożyłem go na ładowarkę i nic nie wskazywałoby na to, że ulegnie samoistnemu uszkodzeniu. Oczywiście trzeba pamiętać, że szkło na obudowie może pęknąć nawet jakiś czas po uderzeniu.
Postanowiłem wybrać się do serwisu Samsunga, gdzie za wymianę panelu zażądano ode mnie 200 złotych. Wtedy też zrozumiałem, że etui może mieć sens, ponieważ być może uchroniłoby mnie przed nieplanowanym wydatkiem.
Jak czas pokazał, pęknięcie obudowy S8+ nie miało nic wspólnego z użytkowaniem. To bateria spuchła, w efekcie czego doszło do pęknięcia szkła. Niemniej jednak, wspomniana przygoda pozostawiła po sobie wyraźny ślad – teraz na pokrowce patrzę inaczej.
Nadal jestem zwolennikiem użytkowania telefonów w takiej postaci, w jakiej dostarczył nam je producent. Mimo to, z uwagi na koszty ewentualnej naprawy, powoli przekonuję się do rozważenia wyboru etui. Sam sięgnąłbym po coś niepsującego designu telefonu, czyli coś takiego, jak 3MK NaturalCase, którego recenzja po kilku miesiącach użytkowania znajdzie się wkrótce na gsmManiaKu.
Pamiętajcie: jeżeli w przeszłości zdarzało się Wam upuścić telefon, warto wydać kilkadziesiąt złotych na etui, folię i inne tego typu rozwiązania, które może i nie zapewnią 100% ochrony, ale na pewno zwiększą szansę na uratowanie szklanych części smartfona.
Co Wy sądzicie o pokrowcach i foliach na telefon? To konieczny wydatek czy zbędne akcesorium?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Składany flagowiec w super promocji? Motorola razr 50 Ultra po raz pierwszy doczekała się aż…
Segment tanich tabletów przeżywa rozkwit. Świeżo zaprezentowany Teclast M50 Mini dołącza właśnie do niedrogich pobratymców…
Tanie realme zdobyło kolejną certyfikację. Szykuje się globalne ogłoszenie niskobudżetowca. Niedługo realme Note 60x będzie…
Masz flagowca Apple? To przydałyby Ci się słuchawki. Jako fan marki na pewno słyszałeś o…
Nowy tablet OPPO Pad 3 zadebiutuje już jutro. Na dzień przed premierą sporo o nim…
Dzieli nas dzień od prezentacji średniaków OPPO. O nowym OPPO Reno 13 (Pro) wiemy niemalże…