Wiele wskazuje na to, że już niebawem do naszych rąk trafi nowy tablet Lenovo. Prawdopodobnym jednak jest, że ten sprzęt raczej nie zawojuje rynku i nie sprawi, że posiadacze Lenovo Tab 10 pobiegną do sklepów w te pędy.
Lenovo Tab 10 to bez wątpienia jeden z najpopularniejszych tabletów na rynku – trudno jednak nie zgodzić się ze stwierdzeniem, ze najważniejszym jego elementem była niska cena, choć muszę przyznać, że ten model wciąż cenowo trzyma się naprawdę dobrze, jak na komponenty techniczne i możliwości, które oferuje. Za tablet trzeba zapłacić około 450-500 złotych, a cena raczej nie przystaje do standardów, jakie powinny aktualnie oferować tablety. W tej cenie dostajemy bowiem już nieco przestarzałą konstrukcję z ekranem wyświetlającym obraz w rozdzielczości 1280 x 800 pikseli, stareńkim procesorem Qualcomm Snapdragon 212, 1 GB pamięci RAM i ledwie 16 GB miejsca na dane. Jakkolwiek nie próbowałbym zakłamywać rzeczywistości to faktem jest, że śmierdzi to nieco technologiczną prehistorią.
Nowy tablet Lenovo będzie przestarzały w dniu premiery
Dlatego nie dziwi fakt, że Lenovo pracuje nad jego bezpośrednim następcą o kodowym oznaczeniu TB-X104F (Lenovo Tab 10 miał TB-X103F). Tablet trafił już do bazy amerykańskiego regulatora rynkowego i agencji certyfikacyjnej FCC, ale jeśli chodzi o możliwości tego sprzętu to cóż – wiele wskazuje na to, że znów będziemy daleko od zachwytu.
Wiele wskazuje bowiem na to, że znów będziemy mieć do czynienia z urządzeniem o bardzo podstawowej specyfikacji. Wedle informacji zawartych w bazie FCC będzie to sprzęt oferujący zaledwie 2 GB pamięci operacyjnej RAM oraz 16 GB miejsca na dane. Zwłaszcza w przypadku tej drugiej informacji jest to zwyczajnie śmiesznie mało i pozostaje mieć nadzieję, że tablet zostanie wyposażony w obsługę kart microSD.
Znacznie mniejsza niż w przypadku Lenovo Tab 10 będzie także bateria – zamiast ogniwa o pojemności 7000 mAh otrzymamy ledwie 4850 mAh. O tym, że w sposób znaczący wpłynie to na długość pracy bez konieczności korzystania z ładowarki, chyba nie muszę nikogo przekonywać. Specyfikację ma uzupełniać rzecz jasna obecność modułu Wi-Fi 802.11 b/g/n wraz z Bluetooth oraz GPS.
Słaby aparat, słaba bateria, słaby tablet?
Tylny panel tabletu zdradza także obecność aparatu (choć zapewne o niezbyt wysokiej rozdzielczości) oraz głośników wykorzystujących technologię Dolby Atmos. Na wyposażeniu nie zabraknie złącza słuchawkowego 3,5 mm, z kolei ładowanie tabletu będzie odbywać się poprzez port microUSB. W tekstowej specyfikacji można doszukać się także informacji o frontowej kamerce do selfie, ale chyba lepiej będzie z niej nie korzystać.
Obecność tabletu Lenovo w bazie FCC sugeruje, że jego premiera na rynku amerykańskim powinna nastąpić już całkiem niedługo, a debiut na europejskim rynku również wydaje się nieodległy. Wydaje się jednak, że nowy tablet Lenovo idealnie potwierdza fakt, że ten segment rynku przeżywa ogromną stagnację, a ich sprzedaż leci na łeb na szyję. To po prostu sprzęt, który specyfikacją nie przystaje już do dzisiejszych standardów i trudno, by w jakiś sposób zainteresował kogokolwiek, kto jest w posiadaniu Lenovo Tab 10 lub innego taniego smartfona. Brak innowacji zarzynał nie takie gałęzie rynku…
źródło: Android Headlines
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.