Xiaomi Mi A2 można nazwać całkiem udanym smartfonem, o czym świadczą jego największe zalety. Dzięki mocnemu procesorowi nowy średniak jest zadowalająco szybki i płynny, a jego podwójny aparat fotograficzny „daje radę” w swojej klasie cenowej, a to w przypadku Xiaomi nie zawsze jest takie oczywiste. Mamy też obietnicę szybkich i regularnych aktualizacji, ale akurat ten aspekt będziemy mogli lepiej oceniać po kilku miesiącach.
Cieszy to, że Xiaomi nie skąpiło na pamięci operacyjnej i wewnętrznej, ale to wpłynęło na szukanie oszczędności w innych miejscach. Mi A2 nie ma bowiem NFC i złącza jack 3,5 mm, a także slotu na karty pamięci. Miło, że producent nie zapomniał chociaż o Dual SIM i złączu USB typu C.
Po stronie zalet umieszczam też obecność metalowej obudowy, która w czasach zdominowanych przez szkło jest miłą alternatywą. Na dodatek wszystkie elementy zostały dokładnie spasowane i cała konstrukcja sprawia wrażenie solidnej i trwałej. Szkoda tylko, że powłoka oleofobowa na ekranie nie jest lepsza, aparat bardzo mocno wystaje z bryły, a boki telefonu dość mocno wbijają się w dłonie.
Niewątpliwie najsłabszą stroną Xiaomi Mi A2 jest czas pracy na jednym ładowaniu. Co prawda smartfon potrafi wytrzymać cały dzień bez kontaktu z ładowarką, jednak wiąże się to z koniecznością oszczędzania energii po południu. Czas pracy na włączonym ekranie jest co najwyżej średni i to tylko wtedy, gdy korzystamy z łączności Wi-Fi.
Skoro już wspomniałem o ekranie testowanego urządzenia, to jego niewątpliwym plusem jest to, że zajmuje sporą część frontowego panelu. Na pochwałę zasługuje też kontrast, minimalna jasność i odwzorowanie barw, zaś na naganę zimna biel i nie zawsze wystarczające podświetlenie maksymalne.
Analiza wszystkich mocnych i słabych stron Xiaomi Mi A2 doprowadziła mnie do wniosku, że lepszą opcją niż jego zakup są dwa inne wyjścia. Po pierwsze, można dopłacić do Nokii 7 Plus, która co prawda ma identyczne podzespoły i aparaty na zbliżonym poziomie, ale za to oferuje ciut lepszy ekran, znacznie dłuższy czas pracy na baterii i niemal kompletne zaplecze komunikacyjne, czego o Mi A2 powiedzieć nie można. Do tego Nokia wygląda lepiej od propozycji Xiaomi, choć to akurat kwestia gustu.
Drugą opcją jest zostawienie w kieszeni 250 złotych i wybór Xiaomi Redmi Note 5, który co prawda nie ma złącza USB typu C i pracuje na ciut słabszym Snapdragonie, ale nie odstaje aparatem czy kulturą pracy, a na dodatek nie potrzebuje aż tak częstych spotkań z ładowarką.
W każdym razie nie mogę jednoznacznie odradzić zakupu Xiaomi Mi A2, choć tylko wtedy, gdy użytkownik jest świadom jego mocnych i słabych stron, a liczne alternatywy do niego nie przemawiają.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
ASUS Zenfone 11 Ultra to tegoroczny flagowiec producenta. Podczas premiery kosztował grubo ponad cztery tysiące,…
Szukasz taniego smartfona z ładowaniem bezprzewodowym? Przeraża Cię wydawać grube tysiące na najnowsze flagowce z…
Heroes 3 raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. To gra, która od momentu premiery zyskała status…
Wielkimi krokami zbliża się premiera serii HONOR 300. Producent zaprezentuje trzy modele, a jednym z…
Dobry średniak do zdjęć za około 1000 złotych? Sprawdź realme 12 Pro, który doczekał się…
ZTE nubia V70 Design to wyjątkowa tani telefon z wielkim ekranem 120 Hz. Jego najważniejszą…