Podczas gdy w Berlinie zwiedzający wciąż odwiedzają targi IFA 2018, Pete Lau i spółka oświadczyli, że za kilka miesięcy pokażą coś wielkiego. Tym samym OnePlus pokazał, że wielkie imprezy ma w nosie i wygląda na to, że większość dużych producentów smartfonów myśli zupełnie podobnie. To błąd.
W branży technologicznej mamy szereg wielkich imprez, które na stałe wrosły w krajobraz tego bardzo urodziwego i urokliwego światka. Jest rzeczona IFA, jest CES cyklicznie odbywający się na początku roku, jest MWC (zawsze w okolicach lutego i marca), więc sposobności do tego, by zaprezentować innym swoje osiągnięcia akurat w momencie, gdy na wielkie, przestronne hale zwrócone są oczy praktycznie całego świata (nie tylko freaków technologicznych i branżowych dziennikarzy) jest naprawdę całe mnóstwo. Ale wygląda na to, że producenci sprzętów mają to głęboko w poważaniu.
OnePlus we wrześniu szykuje się na zapowiedź… w styczniu
Choć IFA 2018 kończy się dopiero 5 września, to na profilu OnePlusa w chińskim portalu społecznościowym Weibo pojawiła się już enigmatyczna fotka kalendarza ze smartfona, w którym zaznaczona jest data 15 stycznia 2019 roku.
Oczywiście nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, Herculesem Poirot czy Detektywem Rutkowskim by stwierdzić, że w tym dniu firma ma nam do pokazania coś istotnego, bo przecież takie fotki na cztery miesiące przed wydarzeniem nie pojawiają się przypadkowo.
Tylko dlaczego nie można było uchylić rąbka tajemnicy na tak ważnej z branżowego punktu widzenia, jak berlińska IFA, robiąc niezbyt wyrafinowane show w chińskim Facebooku?
Generalnie rzecz ujmując można zauważyć tendencję, że wielcy producenci skrzętnie omijają duże imprezy, skupiając się na własnych konferencjach. Zapowiedź OnePlusa zwróciła moją uwagę głównie tego, że z punktu widzenia branżowego kalendarzyka jest to dość kuriozalne – niewielki producent smartfonów omija CES 2019, który kończy się zaledwie 3 dni przed wspomnianą datą 15 stycznia 2019, i decyduje się na własną prezentację. Dziwaczna taktyka, ale Pete Lau i spółka nie są w tej kwestii wyjątkiem.
Apple robi show, reszta tylko próbuje
Oczywiście pierwszym przykładem nasuwającym się na myśl jest Apple – ta firma zawsze konsekwentnie omija duże, branżowe wydarzenia, niemniej jednak mamy tutaj do czynienia z firmą na tyle rozpoznawalną, że już sama premiera jest „wydarzeniem samym w sobie”, a otoczka stworzona wokół zapowiedzi śmiało pretenduje do miana zjawiska popkulturowego.
Warto więc z tego grona wyłączyć tę firmę, bo jest to fenomen, którego chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. I możemy się śmiać z powtarzanego co dwie minuty słowa „amazing” – faktem jest, że przed ekranami monitorów, smartfonów czy telewizorów zasiadają ludzie, którzy wcale nie mają zamiaru kupować nowych iPhone’ów. Chcą je po prostu zobaczyć, wraz z całą, misternie zaplanowaną przez speców od socjotechniki, otoczką.
Idźmy dalej: Samsung, gdyby nie telewizory oraz niedawno ogłoszony Galaxy Note 9, pewnie mógłby sobie darować obecność na berlińskich targach, Xiaomi odpaliło wielką bombę tuż przed targami, Huawei nie pokazało praktycznie nic nowego, tak samo Lenovo czy Oppo. LG zaprezentowało dwa odchudzone modele, a jedynym koncernem, który tradycyjnie nie zawiódł w kwestii nowych ogłoszeń, było Sony, które zaserwowało nam nowego flagowca – Xperię XZ3.
Przyznacie, że to dość smutny obraz imprez, które mają być wielkim świętem branży technologicznej. Tymczasem świętem może i były, ale w kwestii laptopów, telewizorów czy sprzętu AGD – tam zapowiedzi zdecydowanie nie brakowało.
Zmniejszenie znaczenia targów technologicznych nikomu nie jest na rękę
I to w sumie dość zabawna sytuacja, że tuż przed startem IFY wielu branżowych dziennikarzy prosiło o kontakt z osobami, które zdążyły już dorwać superśredniaka (a może i mega taniego flagowca), czyli Xiaomi POCO F1, co tak naprawdę stanowiło główną atrakcję. Dewaluacja znaczenia wielkich branżowych targów, na które zjeżdżają się dziennikarze, biznesmeni i miłośnicy branży z całego świata, to według mnie olbrzymi błąd.
Podobną sytuację jakiś czas temu obserwowaliśmy w branży gier – najsłynniejsze targi na świecie, czyli E3 w Los Angeles, w pewnym momencie były imprezą, na której nikt nie chciał się pojawiać. Wielkie koncerny w stylu Microsoftu czy Sony owszem, miały swoje konferencje, ale elementu zaskoczenia próżno było w nich szukać, bo tak naprawdę wszystko wcześniej już znaliśmy.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat ta impreza znów wróciła do łask – to tam były prezentowane konsole nowej generacji, to tam w czerwcu tego roku Sony z Microsoftem urządzili sobie prawdziwą bitwę na nowe tytuły ekskluzywne, słowem: był to bardzo pracowity czas dla każdego dziennikarza zajmującego się tą działką, a także fana gier, który w przeciągu kilku dni otrzymał dziesiątki godzin materiałów wideo z fantastycznie zapowiadających się tytułów. Tam pokazali się praktycznie wszyscy więksi tego przemysłu, i każdy z nich ma w swoim zanadrzu atrakcyjne niespodzianki. Niespodzianki, których próżno szukać w branży smartfonów.
Producenci, zmieńcie myślenie
Niestety, nie każdy może być Apple. Nie każdy może być też Xiaomi, którego smartfony w ostatnim czasie i tak sprzedają się tak, że równie dobrze można by je wprowadzić do sprzedaży bez reklamy i wysłać suchą notkę prasową do branżowych serwisów.
Wielkie targi to jeszcze większe okno wystawowe i aż dziw, że nie rozumieją tego wielcy gracze branży tech. O ile Samsung czy wspomniane już Xiaomi siłą rozpędu sobie poradzą, to gdzie na tych targach było HTC? Dlaczego LG nie spróbowało powalczyć o europejskiego klienta? Generalnie na tegorocznych targach nie IFA nie zaskoczył nikt.
Mam nadzieję, że ta sytuacja ulegnie zmianie, bo zwyczajnie jest to błąd – zrozumieli to już twórcy gier, zrozumieli twórcy sprzętu audio i video, zrozumieli producenci laptopów, pora by (zazwyczaj te same) firmy przestały uważać, że smartfony to produkt premium, który trzeba lansować na osobnych eventach.
Czas niesamowitych wzrostów, wielkich pieniędzy praktycznie wszędzie (poza Chinami, ale i tu kiedyś eldorado się skończy) przeminął. Dziś zaczęła się walka o klienta, a z pewnością nie pomoże w tym zapowiadanie po cichaczu czy też na wieczorkach prasowych nowych urządzeń. A obawy o tym, że smartfony zginą w zalewie innych nowości, można włożyć między bajki – i tak zobaczy je więcej osób, niż nawet na dużej konferencji prasowej.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.