Kompletne wyposażenie
Trudno mi wymienić jakiś ważny element wyposażenia współczesnych smartfonów, którego zabrakło w Samsungu Galaxy Note 9. Na myśl przychodzi mi tylko radio FM oraz port podczerwieni do sterowania urządzeniami multimedialnymi. Reszta jest i co najważniejsze działa bezproblemowo, na co najmniej dobrym poziomie. Dostajemy więc: port USB typu C (3.1 Gen 1), czujnik biometryczny na tylnym panelu, asystent Bixby, skaner tęczówki oka, inteligentny skan, tryb DeX, Bluetooth 5.0, LTE kategorii 18, głośniki stereo z certyfikatem Dolby Atmos, ANT+, NFC, GPS z A-GPS i Galileo, hybrydowy Dual SIM, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac (2,4 i 5 GHz), pulsometr – sporo tego.
Omówię więc najważniejsze moim zdaniem elementy, by ta recenzja nie była zbyt długa. Najpierw jedna drobnostka, która mnie delikatnie zabolała – tylko niezły zasięg Wi-Fi. Niezły, gdyż Xiaomi Mi 6 wypada pod tym względem lepiej, trzymając pewny i stabilny zasięg w drugim pokoju przy parze zamkniętych drzwi (ok. 10 metrów), gdy raz na jakiś czas Note 9 traci połączenie z routerem. Na szczęście przy bliższych odległościach/bez przeszkód nie ma takich problemów. Na obronę Galaxy Note 9 dodam, że to nie pierwszy smartfon, który przegrywa z Mi 6 w tej rywalizacji.
Note 9 nadrabia za to głośnikami stereo, które są głośniejsze od tych w zeszłorocznym flagowcu Xiaomi. Mają też więcej basu i po prostu przyjemniej brzmią. Dodatkową przewagą jest jakość dźwięku na słuchawkach, co częściowo jest zasługą złącza jack 3.5 mm (brawa za jego utrzymanie!), a częściowo dobrego przetwornika audio i obecności Dolby Atmos oraz rozbudowanego korektora. Może nie jest to poziom LG V30, jednak znakomita większość użytkowników będzie zadowolona z możliwości muzycznych Samsunga Galaxy Note 9. Trochę gorzej będą mieli ci, którzy lubią słuchawki bezprzewodowe i kodek aptX HD, gdyż Note 9 go nie obsługuje, choć podobno ma dostać w przyszłości aktualizację, która zmieni ten stan rzeczy.
Samsung Galaxy Note 9 może zostać odblokowany przez użytkownika na kilka różnych sposobów. Ja sam na co dzień korzystam tylko z czytnika linii papilarnych, gdyż w mojej ocenie to najszybsze, najprostsze i najwygodniejsze rozwiązanie, zwłaszcza że czytnik leży w idealnym dla mnie miejscu na tylnym panelu. Bonusowo dostajemy też odblokowywanie twarzą, tęczówką oraz połączenie obu tych technologii, czyli inteligentne skanowanie. Działa to po prostu w porządku, choć jak dla mnie wolniej niż skaner linii papilarnych.
Podkreślaną przez Samsunga nowością jest możliwości obsługi trybu DeX bez potrzeby zakupu osobnej stacji roboczej. Wystarczy tylko podłączyć telefon do monitora czy telewizora przez przelotkę MHL i gotowe. Oczywiście jest haczyk – by Note 9 się nie przegrzał lub zbyt szybko rozładował, oprogramowanie pozwala tylko na otwarcie 5 osobnych okien, gdyż przy DeX Pad ich liczba może być znacznie, znacznie większa. Sam z tego nie korzystam zbyt często, bo po prostu nie mam takiej potrzeby, ale rozumiem osoby, które doceniają możliwości robocze DeX.
Jak Galaxy Note 9 działa jako telefon do rozmów? Cóż, jest po prostu dobrze. Nie zauważyłem, by smartfon gubił zasięg czy miał problemy z mikrofonem i głośnikiem. Bardzo miłym dodatkiem są VoLTE i VoWiFi, wspierane automatycznie bez względu na operatora. To rzadko spotykane zjawisko. Często spotykany jest za to hybrydowy Dual SIM, który dostajemy w Galaxy Note 9.
Na sam koniec tej sekcji dwa słowa o pamięci. Po pierwsze, standardowa wersja ma 128 GB przestrzeni na pliki, z czego użytkownik dostaje trochę ponad 111 GB. Po drugie, Note 9 ma czytnik kart pamięci microSD, obsługujący karty do 512 GB. Nie sądzę, by właściciel tego modelu miał kiedykolwiek problem z brakiem miejsca na swoje pliki, zdjęcia, filmy czy aplikacje.
Rysik jest wyjątkowy
Najnowszy, wodoszczelny rysik S Pen jest teraz urządzeniem elektronicznym, obsługującym Bluetooth i ładowanym przy pomocy Galaxy Note 9. Samsung zamontował w nim superkondensator, który na jednym ładowaniu może pracować do 30 minut lub ok. 200/250 kliknięć. Jeśli straci on całą energię, to odzyska ją w zaledwie 30 do 40 sekund, gdy użytkownik umieści piórko w telefonie. To wystarczająco krótko, by poradzić sobie bez Bluetooth, gdyż rozładowanym rysikiem ciągle da się pisać itd.
S Pen ma specjalny guziczek, który pozwala na sterowanie Galaxy Note 9 przy pomocy łączności Bluetooth, nawet z odległości kilku metrów. Dzięki niemu można robić różne rzeczy, takie jak odpalać lub zmieniać aparat czy robić fotki, przełączać muzykę w odtwarzaczu lub przerzucać zdjęcia w galerii czy też slajdy w prezentacji. Działaniem tej funkcji da się sterować, więc możemy przypisywać kliknięciom (pojedynczym lub podwójnym) różne zadania.
Bluetooth działa w kilku różnych aplikacjach, takich jak Aparat, Chrome, Galeria czy PowerPoint. Co ważne, Samsung udostępnił API deweloperom, więc z czasem więcej programów będzie w stanie współpracować z rysikiem.
S Pen to nie tylko Bluetooth. Samsung zachował opcje znane z Galaxy Note 8, więc ciągle możemy tworzyć notatki na zablokowanym ekranie w kolorze rysika. Jest też inteligentny wybór, pozwalający na podkreślenie jakiegoś obszaru, wyodrębnienie z niego tekstu i skopiowania do schowka; w podobny sposób można robić też animowane obrazki (GIF). Mamy też pisanie po zrzutach ekranów, tworzenie animowanych wiadomości odręcznych z różnymi bajerami wizualnymi oraz tłumacza słów/krótkich zdań czy powiększającą lupę. Fajną opcją jest przerabianie tekstu ręcznego na cyfrowy, co działa choćby przy pisaniu SMS-ów.
Czy S Pen jest czymś, bez czego nie da się żyć? Po dwóch miesiącach z Galaxy Note 9 mogę powiedzieć, że stylus jest świetnym narzędziem, który uprzyjemnia pracę z telefonem i ułatwia wiele rzeczy (zwłaszcza kopiowanie tekstu, którego nie da się zaznaczyć tradycyjną metodą). Zdarzają się jednak pojedyncze dni, gdy niemal w ogóle go nie wyciągam.
Podsumowując: rysik lubię i uważam za praktyczny dodatek, ale wyobrażam sobie życie ze smartfonem bez niego. Tylko co to będzie za życie… 😉
System
MIUI i Samsung Experience to nakładki systemowe o bardzo podobnym charakterze, gdyż obie mocno zmieniają wygląd Androida. Ja lubię takie oprogramowanie, więc nie czułem większego szoku po przesiadce.
Nakładka systemowa Samsunga jest niesamowicie rozbudowana i oferuje tak wiele opcji, możliwości i ustawień, że może ona nas zaskakiwać nawet przez dłuższy czas po zakupie. W Galaxy Note 9 występuje ona w wersji 9.5, która została oparta na systemie Android 8.1 Oreo. Trochę szkoda, że bardzo drogi flagowiec z drugiej połowy 2018 roku ciągle nie ma Pie, choćby dla samej zasady. Samsung nie ma jednak problemów z szybkim udostępnianiem poprawek bezpieczeństwa, które pojawiają się co miesiąc.
W Samsung Experience najbardziej podoba mi się rozbudowana wielozadaniowość. Wielki ekran Galaxy Note 9 można podzielić na dwie części, by pracować z dwiema aplikacjami na raz. Jasne, czysty Android też to ma, jednak Koreańczycy dają znacznie większą swobodę w sterowaniu rozmiarem poszczególnych okien, a nawet umożliwiają stworzenie skrótu, który automatycznie otworzy i podzieli dwie aplikacje, z których często korzystamy. Do tego mamy jeszcze opcję zmniejszenia aplikacji do rozmiaru okienka (z opcją skalowania) oraz przypięcia wybranej aplikacji w górnej partii ekranu.
Z ciekawostek warto wymienić też Game Launcher z Game tools, czyli szereg narzędzi dla fanów mobilnego grania, takich jak nagrywanie rozgrywki, zrobienie zrzutu ekranu czy zablokowanie przycisków. Z fajnych dodatków mamy jeszcze rozbudowane motywy, tryb obsługi jedną ręką, integrację z Samsung Cloud (dobrowolną), bezpieczny katalog, tryb łatwy i tryb dziecka.
Kupując smartfony Galaxy, nie tylko Note 9, warto wiedzieć o jednej rzeczy. Samsung odchudził swoją nakładkę poprzez usunięcie niektórych własnych aplikacji, stawiając na odpowiedniki od Google/Microsoft. Na całe szczęście znakomitą większość z nich da się pobrać ze sklepu Galaxy Apps, co szczególnie polecam w przypadku Samsung Music, bo to udany program.
Do pełni szczęścia brakuje mi tylko możliwości nawigowania smartfonem poprzez gesty.
Aparat jest fantastyczny
Aparat w Galaxy Note 9 otrzymał zmienną przysłonę, czyli możliwość zmiany jasności obiektywu. Producent zdecydował się na dwie wartości: f/1.5 dla zdjęć wieczornych i nocnych (najjaśniejszy obiektyw na rynku) oraz f/2.4 dla zdjęć w bardzo dobrych warunkach oświetleniowych. Użytkownik sam może wybrać odpowiednią wartość w trybie manualnym lub robi to za niego oprogramowanie w trybie automatycznym. Oczywiście nie zabrakło też dodatkowego obiektywu do zdjęć portretowych (f/2.4).
Dostajemy więc dwie jednostki, obie po 12 MP. Główne oczko zostało oparte na sensorze ISOCELL S5K2L3 o rozmiarze 1/2.6″ i pikselach 1.4μm. Mamy też optyczną stabilizację obrazu, również w dodatkowym aparacie. Zdjęcia w maksymalnej rozdzielczości wykonamy przy formacie 4:3, przy 16:9 rozdzielczość w naturalny sposób spada do 9,1 MP, zaś fotki wypełniające cały ekran (18,5:9) da się zrobić w 7,9 MP. Jest też opcja robienia fotek w trybie RAW.
Aplikacja do obsługi aparatów jest niezła, choć zawsze mogło być lepiej. W widoku podstawowym dostajemy kontrolę nad aspektem i lampą błyskową, a także możemy włączyć filtry i przełączyć się na aparat frontowy. Widoczna jest też opcja przełączenia się na teleobiektyw oraz włączenia Bixby Vision do rozpoznawania obiektów. Oczywiście są też tryby, między którymi przełączamy się poprzez przeciągnięcia. W Galaxy Note 9 dostajemy automat, Pro, Live Focus do zdjęć portretowych, panoramę, zwolnione tempo czy Emoji AR. Jest też rozpoznawanie scen w celu dobrania odpowiednich parametrów, co konkurencja szumnie nazywa Sztuczną Inteligencją, zaś Samsung Optymalizatorem Scenerii (a Sony niegdyś Lepszą Automatyką).
Jest jedna rzecz, która mnie denerwuje w tym układzie – brak możliwości zmiany trybu pracy HDR w widoku podstawowym. Opcję tę możemy modyfikować dopiero po przeskoczeniu do dodatkowych ustawień, co nie jest specjalnie wygodne. Co prawda automatyczny HDR jest ustawiany prawidłowo w znakomitej większości wypadków, jednak raz na jakiś czas lepiej go włączyć lub wyłączyć samemu, co powinno być możliwe szybciej niż obecnie.
>>>ZOBACZ ZDJĘCIA W PEŁNEJ ROZDZIELCZOŚCI
Przejdźmy wreszcie do rzeczy najważniejszej, czyli jakości fotek. W dobrych warunkach oświetleniowych jest ona genialna. Kolory są podkręcone, ale dość subtelnie, by fotka była bardziej przyjemna w odbiorze. Kiedyś to właśnie telefony Samsung robiły skrajnie przejaskrawione fotki, a teraz robią to niektórzy konkurenci. Szumy są bardzo niewielkie albo nie ma ich wcale, bardzo dobra jest też rozpiętość tonalna oraz szczegółowość, a także jakość w rogach kadru i ogólna plastyka zdjęć. Przyczepić mogę się tylko do trochę zbyt mocnego wyostrzania, choć Galaxy Note 9 daleko do tego, co robią choćby flagowce LG.
Samsung Galaxy Note 9 nie zawodzi także wieczorem/w nocy. Autofocus ciągle pracuje sprawnie i pewnie, degradacja kolorów jest znikoma, szumy trzymane są w ryzach, a ilość rejestrowanych detali pozostaje w pełni zadowalająca. Na fotkach sporo widać – co prawda nie jest to poziom smartfonów Huawei z inteligentną stabilizacją obrazu i kilkusekundowym naświetlaniem, jednak efekt osiągany przy pomocy Note 9 też jest dobry, a same fotki wydają się bardziej naturalne. Jedyne, co może przeszkadzać, to niezbyt udana rejestracja mocnych źródeł światła, takich jak lampy czy żarówki.
Czy zmienna przysłona ma jakiś większy wpływ na jakość zdjęć? Tak, ale tylko w określonym scenariuszu – gdy światła w kadrze jest ponadprzeciętnie dużo, choćby w czasie robienia fotek pod słońce. Wtedy f/2.4 pozwala na uniknięcie przepaleń, które trapią wiele konkurencyjnych smartfonów.
Teleobiektyw sprawdza się dokładnie tak samo, jak każdy inny teleobiektyw, więc pozwala na dwukrotne przybliżenie bez straty jakości. Na plus obecność optycznej stabilizacji obrazu, która zapobiega poruszeniom. Na minus to, że jak dla mnie automat zbyt często zastępuje go cyfrowym przybliżeniem z aparatu głównego, gdyż w średnich warunkach też radzi sobie dobrze. Czyżby Samsung sam wątpił w jego umiejętności?
Możliwości wideo to w zasadzie majstersztyk. Samsung Galaxy Note 9 pozwala na rejestrowanie filmów w rozdzielczość 4K i Full HD przy 60 lub 30 kl./s, a do tego jeszcze w QHD i Full HD+ (18,5:9) oraz w zwolnionym tempie (o tym chwilę później). Koreańczycy nie zapomnieli o formacie HEVC oraz o cyfrowej stabilizacji obrazu, która nie działa tylko w przypadku 4K 60 fps. Takie filmy nakręcimy tylko przez 5 minut, a w 4K 30 fps przez 10 minut.
Filmom nagrywanym przy pomocy Galaxy Note 9 trudno cokolwiek zarzucić. Płynność, stabilizacja, szczegółowość, zakres tonalny, autofocus, jakość dźwięku – wszystko to stoi na topowym poziomie. Fajnym dodatkiem są też filmy super slow-motion, nagrywane w rozdzielczości HD przy 960 kl./s. Możemy zarejestrować moment trwający 0,2 lub 0,4 sekundy i wskazać go ręcznie lub zdać się na automat. Może nie jestem w tej funkcji zakochany, ale to fajna zabawa.
Aparat do selfie ma 8 MP, światło f/1.7, autofocus i obsługę HDR, a twarz możemy doświetlić rozbłyskiem ekranu oraz rzecz jasna upiększyć. Samopstryki są po prostu dobre i jestem z nich więcej niż zadowolony, choć przez te dwa miesiące zrobiłem ich tylko parę. Swego rodzaju selfie są też Emoji AR, czyli animowane buźki, które możemy dowolnie przerabiać. Jest też opcja nałożenia sobie twarzy jakiejś postaci, choćby z bajek Disneya.
Akumulator daje radę
Bateria w Galaxy Note 9 ma pojemność 4000 mAh, co oznacza ponad 20% poprawę względem poprzednika. Co więcej, niewielu bezpośrednich konkurentów może się pochwalić ogniwem o podobnej pojemności. Takie nastały czasy, że przekątne ekranów ciągle rosną, a baterie nie tylko stoją w miejscu, ale czasami nawet się kurczą.
Normalne użytkowanie
Gry
Czas ładowania
W moich rękach Samsung Galaxy Note 9 wytrzymywał cały jeden dzień, od wczesnych godzin porannych do późnego wieczora, z czasem pracy na ekranie przekraczającym 6 godzin w cyklu mieszanym. Maksymalny wynik to 8h, choć wtedy ograniczyłem się do Wi-Fi i w nic nie grałem, zaś samo LTE pozwala na ok. 5h SoT. Nie są to może wyniki, które kładą na kolana, jednak każdy używa smartfona inaczej i moim przypadku jest po prostu nieźle. Przy okazji chciałbym przypomnieć, że Note 9 doładowuje rysik, który często wykorzystywany potrafi ukraść kilka procent baterii.
Uzupełnienie energii może się odbyć na dwa sposoby. Pierwszą opcją jest szybka ładowarka z kablem. Galaxy Note 9 obsługuje technologię Adaptive Fast Charging o mocy do 15,03 W i potrzebuje ponad 2 godzin, by na ekranie pojawiła się informacja o 100% stanie baterii. Drugą możliwością jest szybkie ładowanie indukcyjne, choć ten sposób jest wolniejszy.
Samsung proponuje dodatkowo kilka opcji pozwalających na oszczędzanie energii. W ustawieniach znajdziemy więc dedykowane tryby, w tym jeden ograniczający możliwości smartfona do poziomu telefonu. Mamy też monitor aplikacji pracujących w tle oraz opcję zmiany rozdzielczości z QHD+ do Full HD+ oraz HD+. Ja nie korzystałem z żadnych z nich, więc wyniki SoT dotyczą maksymalnej rozdzielczości ekranu i pełnej mocy procesora.
Ceny Samsung Galaxy Note 9
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.