BlackBerry KEY2 to KEYOne na sterydach. Poprawiono fizyczną klawiaturę, dołożono kolejny obiektyw, przeprojektowano obudowę i wymieniono procesor na nowszy. Sprawdziłem, na co jeszcze liczyć może potencjalny nabywca tego telefonu.
Seria KEY to produkt niszowy, kierowany do bardzo wąskiej grupy odbiorców dzielących zamiłowanie do fizycznej klawiatury w smartfonie. Mimo to, premiera BlackBerry KEY2 odbiła się w światku technologicznych blogerów zaskakująco głośnym echem.
Ostatnie miesiące przyniosły prawdziwy wysyp recenzji i opinii na temat BlackBerry KEY2. Duża część z nich dzieliła wspólny mianownik: miała raczej negatywny wydźwięk i sprowadzała się do dyskusji nad sensem instalowania fizycznej klawiatury w dobie smartfonów wyposażonych w dotykowe ekrany, ewentualnie do rozważań, jakim cudem telefon podzespołami konkurujący ze smartfonami za 1500 zł może kosztować dwa razy tyle.
Dużo ważniejsze wydają się jednak inne pytania: czy warto kupić BlackBerry KEY2, jeśli szukamy telefonu z fizyczną klawiaturą, oraz czy warto dopłacić do nowszego modelu, skoro w sklepach nadal gości starszy model z tej linii? I to właśnie poszukiwaniu odpowiedzi na powyższe pytania poświęcona jest ta publikacja. Dodam, że pisana z perspektywy nie tylko recenzenta, ale też użytkownika BlackBerry KEYOne.
Po co kupować BlackBerry KEY2, skoro są tańsze telefony z Androidem?
Na początek rozprawmy się z najbardziej oczywistym pytaniem, które zapewne wielu gsmManiaKom przyszło do głowy. Czy warto płacić niemal 3 tys. zł za KEY2, skoro jego specyfikacja przypomina dużo tańsze smartfony z Androidem od innych firm? Odpowiedź jest prosta: nie warto. Po ten telefon sięgnie wyłącznie osoba poszukująca urządzenia z fizyczną klawiaturą – jeśli nie jest to dla Ciebie priorytet, nie musisz czytać dalej – zamiast tego poszukaj innego modelu. Wystarczy zerknąć na nasz TOP-10 polecanych smartfonów, aby znaleźć ciekawsze propozycje, za mniejszą kasę.
BlackBerry KEY2 nie jest nowym telefonem. To KEYOne z małymi usprawnieniami
Wyścig na cyferki trwa, co oznacza, że każdy nowy produkt prezentuje się dzisiaj jako rewolucyjny. Tymczasem BlackBerry KEY2 z innowacją i przełomowymi rozwiązaniami nie ma nic wspólnego. To po prostu stary, dobry KEYOne, ale poprawiony tu i ówdzie, aby zagwarantować ciut wyższą ergonomię pracy. Wystarczy zerknąć na specyfikację techniczną obu modeli, aby się o tym przekonać.
Specyfikacja BlackBerry KEYone, BlackBerry KEY2
Dane podstawowe | ||
Wymiary | 72 x 151 x 8.5 mm | 72 x 149 x 9.4 mm |
Waga | 168 g | 180 g |
Obudowa | jednobryłowa (bez opcji demontażu tylnej klapki) | |
Standard sim | Nano-sim | |
Data premiery | 2018 | 2017 |
Ekran | ||
Typ | IPS 4.5'', rozdzielczość 1620x1080, 433 ppi | |
Kluczowe podzespoły | ||
SoC | Qualcomm Snapdragon 660 | Qualcomm Snapdragon 625 |
Procesor | 2.2 GHz, 8 rdzeni (Kryo 260) | 2 GHz, 8 rdzeni (Cortex-A53) |
GPU | Adreno 512 | Adreno 506 |
RAM | 6 GB | 3 GB |
Bateria | 3500 mAh | 3505 mAh |
Obsługa kart pamięci | microSD do 256GB | |
Porty | USB (typu C, obsługuje OTG) | |
Pamięć użytkowa | 64 GB | 32 GB |
System operacyjny | ||
Wersja | Android 8.1.0 Oreo | |
Łączność | ||
Transmisja danych | LTE | |
WIFI | 802.11ac | |
GPS | A-GPS, GLONASS, BDS i Galileo | A-GPS, GLONASS i BDS |
Bluetooth | 5.0 LE | 4.2 LE |
NFC | Tak | |
Aparat fotograficzny | ||
Główny | 12 MP, wideo 4K (3840x2160), 30 kl/s, lampa błyskowa, dodatkowy aparat - 12MP | 12 MP, wideo 4K (3840x2160), 30 kl/s, lampa błyskowa |
Dodatkowy | 8 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s |
Na pozór sprawa wydaje się jasna: nowy telefon jest ciut lżejszy, ma nowszy procesor, podwojony aparat i więcej pamięci. Jest też zauważalnie droższy, bo obecna cena KEY2 zaczyna się od ponad 2700 zł, podczas gdy KEYOne w podstawowej edycji można wytropić za połowę tej sumy.
Wybór wydaje się oczywisty. W rzeczywistości jednak nowszy model ma więcej ulepszeń, niż wskazywałoby na to tylko sucha specyfikacja…
KEY2 ładniej wygląda, jest lżejszy i… wytrzymalszy
Choć na pierwszy rzut oka nowszy model wydaje się kopią starszego, to jeśli przyjrzeć się uważniej, zobaczymy szereg fajnych i przydatnych modyfikacji.
Zacznijmy od tego, co dla mnie było pewną wadą KEYOne. Przycisk Power w końcu wylądował na prawym boku, obok wszystkich innych fizycznych elementów sterowania. To zmiana kosmetyczna, ale ma duży wpływ na komfort obsługi telefonu.
Po pierwsze, łatwiej włączyć smartfon trzymając go w prawej dłoni. Po drugie, w końcu można wykorzystać etui z klapką. Przypomnę, że w KEYOne założenie takiego akcesorium mijało się z celem, jako że włącznik był całkowicie zasłonięty dłuższym bokiem etui.
Dioda powiadomień i klawisz Convenience Key działają tak, jak działały. Nie zmieniły również swoich miejsc, podobnie jak port USB typu C i audio jack 3,5 mm. Podwyższono za to położenie belki głośności, co pozwoliło zrobić miejsce dla przycisku Power. Ten ostatni nie jest gładki, jak w KEYOne, ale pokryty został karbowanym wykończeniem. Dzięki temu nie sposób pomylić klawiszy Power i Convenience Key, co zapewne byłoby nagminne w innym wypadku.
Przeprojektowano również tylny panel. Na miejsce znanej z „jedynki” kombinacji metalu i plastiku producent zastosował jednolite wykończenie z tworzywa sztucznego o specyficznej, chropowatej fakturze. I to był strzał w dziesiątkę, bo obudowa telefonu nie tylko lepiej wygląda, ale do tego jest mniej podatna na zarysowania.
KEY2 jest lżejszy o zaledwie 12 gramów, ale tę różnicę czuć w dłoni. To nie tylko kwestia odchudzenia obudowy, ale również delikatnego zmniejszenia jej grubości i przede wszystkim – przesunięcia punktu ciężkości. W efekcie smartfon mniej ciąży w ręku i pewniej się go trzyma. Za to duży plus dla nowej Jeżynki.
Dużo kontrowersji wzbudziła zmiana powłoki ochronnej ekranu. Teoretycznie w obu wypadkach mamy do czynienia ze szkłem produkcji Corning Inc. (choć jedynie w wypadku KEY2 zostało to oficjalnie potwierdzone przez TCL), natomiast są to różne edycje tego popularnego materiału. KEYOne korzystał ze szkła GC4, podczas gdy nowszy model wyposażono tylko w GC3.
Skąd taka zmiana? Zapewne jest podyktowana względami finansowymi, natomiast trzeba pamiętać o tym, że GC3 jest odporniejszy na zarysowania, podczas gdy GC4 lepiej znosi upadki. W praktycznym użytkowaniu różnica między oboma panelami się jednak zaciera.
To, co ważniejsze to sposób połączenia szkła z metalową ramką tworzącą boki telefonu. W nowszym modelu ekran jest głębiej wpuszczony w oprawę, w efekcie czego trudniej jest go uszkodzić. Jest też zdecydowanie lepiej sklejony z obudową, więc nie grozi nam plaga wypadających wyświetlaczy, o której głośno było rok temu.
Klawiatura przeszła metamorfozę
Klawiatura QWERTY była i chyba zawsze będzie najważniejszym atrybutem Jeżynek z serii KEY. Pod tym względem już pierwszy model zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko, a KEY2 wypada jeszcze lepiej.
Pierwsze zmiany widać już na pierwszy rzut oka. Klawisze są teraz pokryte matowym, a nie błyszczącym lakierem – ten zabieg zdecydowanie uatrakcyjnił wygląd urządzenia. Usunięto też wypukłe listwy rozgraniczające rzędy przycisków i lekko wydłużono bryłę telefonu, co pozwoliło na widoczne powiększenie wysokości wszystkich płytek.
Same klawisze również uległy niemałej transformacji. Są lepiej zamocowane, indywidualnie podświetlone w kolorze białym i – co bardzo ważne – stawiają mniejszy (ale nadal wyraźny) opór przy naciśnięciu. To przekłada się na wyższą szybkość pisania i większy komfort obsługi telefonu. Po przesiadce na KEY2 nie miałem ochoty wracać do klawiatury z KEYOne.
Na tym nie koniec zmian. Producent dołożył bowiem nowy przycisk Speed Key, z którego pomocą łatwo ustawimy do dwóch różnych skrótów na każdy klawisz. I tak po krótkim naciśnięciu SK + A wyświetlą się kontakty, ale już dłuższe przytrzymanie tej kombinacji zainicjuje połączenie z wybranym rozmówcą.
Nie ma tu nic odkrywczego, ale samo rozwiązanie jest niewątpliwie przydatne i fajnie, że zawitało do KEY2. Zdecydowanie wolę też taki sposób programowania skrótów, niż wcześniejszą metodę opartą na wciskaniu pojedynczych klawiszy – tam łatwo było o pomyłkę, w nowym smartfonie jest to niemal niemożliwe.
Pozostały wszystkie udogodnienia związane z wprowadzaniem liter, a więc kombinacje oparte o klawisz ALT i SHIFT, jak również operacje bazujące na przycisku CTRL (na przykład kopiowanie czy cofanie). Zachowano w końcu opcję przewijania dokumentów czy stron internetowych bez potrzeby dotykania ekranu, wykorzystując klawiaturę jako panel dotykowy. Usunięcie tego udogodnienia z najnowszego KEY2 LE uważam za jedną z najmniej trafionych decyzji TCL.
Słownik wydaje się identyczny. Nadal jest daleki od ideału, ale pozostaje użytecznym rozwiązaniem i przy odrobinie chęci można go spersonalizować pod swoje potrzeby. Zwłaszcza że jak już się człowiek przyzwyczai do obsługi Jeżynek, to korzystanie z 3-strefowego systemu podpowiedzi na klawiaturze staje się instynktowne.
Warto w końcu wspomnieć o czytniku linii papilarnych. Podobnie, jak w wypadku starszego KEYOne, ulokowany został w spacji, która przez ten zabieg stała się jednym z najwytrzymalszych elementów klawiatury KEY2. Sam klawisz zamontowany jest bardzo solidnie, natomiast wbudowany weń czujnik sprawia wrażenie luźno osadzonego – kładąc palec na spacji, ma się czasem wrażenie, że płytka porusza się pod naciskiem. Takiego efektu w KEYOne nie zaobserwowałem.
Mam również wrażenie, że precyzja czytnika linii papilarnych w KEY2 jest mniejsza – niedużo, ale jednak zauważalnie. Początkowo wydawało mi się, że to tylko efekt testowego egzemplarza, gdyż sam czujnik sprawia wrażenie identycznie skonstruowanego w obu telefonach. Tak chyba jednak nie jest, gdyż w sieci nie brakuje opinii wskazujących na pogorszenie precyzji odczytu linii papilarnych w KEY2 względem starszego modelu.
Abstrahując od porównań z KEYOne, czytnik w KEY2 uważam za dobry – może nie tak doskonały, jak rozwiązania wykorzystywane w smartfonach Huawei, ale na szkolną czwórkę zasługuje bez dwóch zdań.
Wyświetlacz bez zmian: dla mnie nie jest to wadą
Na froncie KEY2 znajdziemy podobny panel, co w KEYOne. Mamy więc przekątną 4,5″ i nietypowy format 3:2 oraz rozdzielczość 1620 x 1080 pikseli, co daje zagęszczenie na poziomie 433 ppi.
Jeśli przyjrzeć się jednak bliżej parametrom wyświetlacza to dostrzeżemy, że odwzorowanie kolorów jest ciut gorsze (93% palety sRGB i 68% palety AdobeRGB), a jasność maksymalna – niższa niż u poprzednika (niemal 450 cd/m2 vs 500 cd/m2). Nie sądzę jednak, aby te wyniki wskazywały na zmianę panelu – raczej wynikają z różnic pomiędzy poszczególnymi partiami produkcyjnymi w komponentach zamówionych przez TCL.
Zostawmy jednak suche cyferki i skoncentrujmy się na tym, co ważniejsze, czyli na komforcie użytkowania. Podkreślałem to już przy okazji recenzji KEYOne, powtórzę i teraz – ekran nie jest najmocniejszą stroną serii KEY. Co więcej, jestem pewien, że większości użytkowników nie przypadnie do gustu.
Przyczyną nie jest jakość, bo ta naprawdę nie jest zła. To raczej kwestia nietypowych proporcji, które w mojej opinii sprzyjają pracy (zwłaszcza tworzeniu treści) i serfowaniu po sieci, ale zdecydowanie nie nadają się do odtwarzania multimediów czy grania – mała powierzchnia i wszechobecne czarne ramki nie pozwalają w pełni cieszyć się takim seansem.
Krócej rzecz ujmując: nie warto kupować BlackBerry KEY2 dla ekranu, natomiast jego parametry w żaden sposób nie psują radości z używania telefonu – o ile oczywiście ktoś akceptuje nietypowy format serii KEY.
Czas pracy na baterii bez zmian: to nadal kilka dni na jednym ładowaniu
Zmianę akumulatora z 3505 mAh w KEYONe na 3500 mAh w KEY2 ciężko uznać za znaczącą. Także zastąpienie starszego Snapdragona 625 nowszym układem z serii 660 nie ma dużego znaczenia w kontekście długości czasu pracy na baterii. Widać to dobrze po testach syntetycznych.
Starszy model wyróżniał się rewelacyjnym czasem pracy na jednym ładowaniu, nowszy wypada podobnie, albo nawet odrobinę lepiej. Zazwyczaj KEY2 ładuję co trzeci lub czwarty dzień, choć w szczególnie intensywnych tygodniach z ładowarką witam się codziennie – zwłaszcza jeśli aktywnie wykorzystuję aparat, nawigację, LTE i BT.
W moim wypadku SoT waha się zazwyczaj od 2 do 3 godzin – analizując te dane, warto jednak pamiętać, że jestem użytkownikiem, który sporo rozmawia i korzysta z komunikatorów, a do tego często słucha muzyki po BT, a to czynności, których w SoT nie widać.
Bez względu na styl użytkowania telefonu nie sądzę, aby ktokolwiek musiał doładowywać KEY2 częściej niż raz na dobę. Skoro już przy uzupełnianiu energii jesteśmy: telefon wspiera standard Quick Charge 3.0 i oferuje opcję podkręcenia ładowania, więc w około 30 minut jest w stanie osiągnąć pożądane 50% stanu baterii.
Odświeżony procesor, ale nadal średniopółkowa wydajność
Snapdragon 625 i 3 GB pamięci RAM to kombinacja, na którą wiele osób narzekało podczas premiery KEYOne. Mimo to, w nowym modelu producent nie zszedł z wybranej ścieżki, stawiając wyłącznie na małe ulepszenia: a konkretniej na procesor Snapdragon 660 i 6 GB pamięci RAM.
Na pierwszy rzut oka wygląda to na zmianę kosmetyczną, w rzeczywistości jednak niesie za sobą odczuwalną zmianę w wydajności. Nowszy procesor ma wyższe taktowanie i przepustowość, lepszy pakiet technologii stojących za bezprzewodową łącznością, a do tego dużo wydajniejszy układ graficzny Adreno 512.
Wszystko to sprawia, że KEY2 bije na głowę poprzednika w testach syntetycznych, nawiązując wyrównaną walkę z wieloma znanymi i lubianymi smartfonami, jak choćby OnePlus 5T. Oczywiście mam tu na myśli wyłącznie średnią półkę – do klasy flagowej (nawet zeszłorocznej) Jeżynka ma jeszcze sporo do nadrobienia.
Niemniej, w normalnym, codziennym użytkowaniu na brak mocy obliczeniowej narzekać nie można. Ba, zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że Snapdragon 660 i 6 GB pamięci RAM to optymalna kombinacja dla telefonu pokroju KEY2.
Oczywiście zdarzają się sporadyczne przestoje i przycięcia podczas pracy na wielu aplikacjach jednocześnie, zdecydowanie nie jest to też telefon dla gracza, ale poza tym to świetnie zoptymalizowany sprzęt. Przez kilka tygodni intensywnego testowania KEY2 nie zdarzyło mi się nawet raz zatęsknić za wydajnością flagowca.
Małym, ale miłym usprawnieniem jest nowocześniejszy standard łączności bezprzewodowej. KEY2 oferuje Bluetooth w edycji 5.0 LE, podczas gdy starszy model pozostał na generacji 4.2. Podobnie jest z łącznością LTE – nowszy procesor przekłada się na wydajniejszy modem kategorii 11, co oznacza nie tylko szybszy maksymalny transfer, ale też potencjalnie stabilniejsze połączenie – rzecz, na którą narzekałem w wypadku KEYOne. I faktycznie – podczas testów nie zanotowałem żadnych kłopotów z uciekającym sygnałem.
Układ NFC się nie zmienił, podrasowano natomiast GSP, który w KEY2 ma dodatkowe wsparcie ze strony systemu Galileo. Z mojego punktu widzenia to wyłącznie ciekawostka: nie widzę żadnych różnic w precyzji namierzania sygnału pomiędzy starszą i nowszą Jeżynką. W obu wypadkach GPS działa pewnie i stabilnie.
BlackBerry KEY2 pracuje pod kontrolą Androida w wersji 8.1 Oreo wraz z pakietem dedykowanych aplikacji. Nie ma chyba jednak większego sensu w rozwodzeniu się nad zaletami tego rozwiązania, gdyż KEYOne niedawno otrzymał tę samą aktualizację, co KEY2, więc pod względem oprogramowania oba smartfony prezentują podobny poziom – wliczając w to również usprawnienia interfejsu, jak choćby Pop-up Widget pozwalający na podejrzenie widgetów wybranych aplikacji bez potrzeby ich faktycznego instalowania na pulpicie.
Po dokładniejszy opis tak przydatnych narzędzi, jak BlackBerry Hub, DTEK czy elektroniczny sejf odsyłam do testu BlackBerry KEYOne – dodam tylko, że producent nic nie zepsuł i nowy telefon jest równie funkcjonalnym narzędziem do pracy, jak starszy model.
Aparat: jeden krok naprzód i jeden w tył
Jedną z największych nowości w KEY2 jest przebudowany moduł aparatu. I już w tym miejscu podkreślić trzeba, że nie jest to zmiana na lepsze.
Na miejsce obiektywu o jasności f/2 i 12-megapikselowej matrycy Sony IMX378, w której wielkość pojedynczego piksela wynosi 1.55 mikrona, TCL zaoferowało dwa czujniki:
- główny, nadal 12-megapikselowy, ale mniejszy (każdy piksel mierzy 1,28 mikrona) i z jaśniejszym obiektywem (f/1,8) o stosunkowo szerokim kącie (79.3°) oraz skuteczniejszym system ostrzenia (Dual PDAF)
- dodatkowy, także 12-megapikselowy, ale z bardzo małym czujnikiem (każdy piksel ma tylko 1 mikron) i teleobiektywem (kąt widzenia wynosi 50°, a światło to f/2,6) i mniej skutecznym autofokusem (PDAF).
Na pierwszy rzut oka zmiany wydają się obiecujące. Mamy dodatkowy obiektyw, który oferuje tak pożądaną obecnie funkcję robienia zdjęć portretowych z przyjemnie rozmazanym tłem, a do tego oferuje ekwiwalent optycznego przybliżenia. Ba, do tego dochodzi skuteczniejszy AF, który w KEYOne potrafił zepsuć niejeden kadr.
I faktycznie, przy ładnym świetle KEY2 staje się przyjemnym fotosmartfonem. Tryb portretowy, choć w dużej mierze bazujący na programowym rozmywaniu tła, sprawdza się całkiem dobrze. Telefon nie ma problemów z ostrzeniem, a odwzorowanie kolorów i zakres tonalny są w pełni akceptowalne. Trzeba natomiast pogodzić się z tym, że zdjęcia portretowe są w bardzo dużym stopniu przetworzone, więc prezentują się gorzej niż kadry zarejestrowane podstawowym aparatem.
* zdjęcia w pełnej rozdzielczości i bez obróbki oraz sample wideo znajdziesz na naszym dysku Google.
Miarą jakości aparatu w telefonie od dawna nie jest jednak to, jak radzi sobie w idealnych warunkach, a co możemy z niego wyciągnąć w gorszym oświetleniu. I tu KEY2 nie ma wiele do zaoferowania.
Producent po raz kolejny postawił na agresywnie podbijane ISO, aby zrekompensować ewentualne poruszenie w kadrze. Ta sztuczka już w KEYOne nie wyglądała dobrze, ale w KEY2 prezentuje się dużo gorzej. Winnego nietrudno znaleźć – mniejszy, gęściej upakowany czujnik zbiera mniej światła i nie zniweluje tego nawet jaśniejszy obiektyw.
Co więcej, zdjęcia z automatu przechodzą przez mocno inwazyjną obróbkę, która niszczy szczegółowość i jakość fotografii – na porządku dziennym są tu programowe rozmycia i wygładzenia, które potrafią zamienić potencjalnie niezłą fotografię w wyrób zdjęciopodobny.
Nie chciałbym jednak zostać źle zrozumiany. Daleki jestem od twierdzenia, że KEY2 ma słaby aparat, bo to nieprawda: to całkiem niezły układ. Tyle że bardziej pasuje do telefonu za 1000 zł niż potencjalnie najlepszego smartfonu w ofercie BlackBerry.
Mocną stroną KEYOne był bardzo fajnie działający tryb HDR. Znajdziemy go również w KEY2. Oferuje identyczny zestaw opcji, ale finalna jakość fotografii jest nieco gorsza, co nie może być zaskoczeniem z uwagi na technologiczne różnice pomiędzy starszą a nowszą matrycą.
W kontekście nagrywania filmów zmieniło się niewiele. Do dyspozycji nadal mamy rozdzielczości 720p, 1080p i 4K, przy czym w wypadku dwóch pierwszych płynność obrazu sięgać będzie maksymalnie 60 klatek na sekundę, podczas gdy w 4K może to być góra 30 klatek na sekundę. Do tego dochodzi ograniczona stabilizacja cyfrowa (tylko przy 30 klatkach na sekundę i tylko w rozdzielczości FHD lub niższej) i bardzo podstawowy tryb slow-motion. Zestaw, który trudno nazwać innowacyjnym.
Przedni aparat pozostał w dużej mierze niezmieniony – ma wszystkie wady poprzednika i żadnych nowości, o których warto byłoby napisać. Krócej rzecz ujmując: to zestaw poprawny i nic ponadto.
Mając porównanie między KEYOne a KEY2, napisać mogę bez wahania, że starszy aparat robi ładniejsze zdjęcia. Nowszy ma za to tryb portretowy i lepszy AF, ale w mojej opinii to słaba rekompensata. Jestem świadom, że aparat nigdy nie był mocną stroną Jeżynek. Niemniej, mamy 2018 rok i ludzie fotografują smartfonami. TCL najwyraźniej jeszcze tego nie zrozumiało. Szkoda.
BlackBerry KEY2 czy KEYone: który telefon kupić?
Spędziłem z BlackBerry KEY2 ponad dwa miesiące i jednego jestem pewien – nie wrócę do KEYOne. Nie znaczy to jednak, że zachęcam wszystkich użytkowników starszego modelu do przesiadki na nowszą Jeżynkę.
KEY2 jest lepszy pod niemal każdym względem. Niemal, gdyż w mojej opinii zawodzi aparat i czytnik linii papilarnych. To spore wady i nie powinny się pojawić w tegorocznym smartfonie. Zalet jest jednak więcej: nowszy telefon jest lżejszy, wytrzymalszy, wydajniejszy i przyjemniejszy w obsłudze.
Czy warto kupić BlackBerry KEY2? Zdecydowanie tak, jeśli szukasz dobrego telefonu z Androidem, mocną baterią i fizyczną klawiaturą, a pieniądze mają znaczenie drugorzędne. Oszczędnym polecam sięgnąć po KEYOne – kosztuje połowę tego, co KEY2, a oferuje niewiele mniej. I co najważniejsze, pozwoli mniejszym kosztem poznać kluczowe zalety, które dzieli cała rodzina Jeżynek.
Czy warto wymienić KEYOne na KEY2? Cóż, tu odpowiedź podyktowana jest wyłącznie Twoimi oczekiwaniami. To nie jest telefon rewolucyjny. Nie zapewni kompletnie nowego BlackBerry Experience. To nadal ten sam sprzęt, co rok temu, tyle że poprawiony w kilku miejscach. Jeśli na liście zmian i nowości widzisz coś, co przeszkadzało Ci w KEYOne, zachęcam do spróbowania nowego modelu. W innym wypadku poczekaj – miejmy nadzieję, że KEY3 przyniesie jeszcze więcej dobrych rzeczy.
- Aparat7,0
- Bateria8,5
- Ekran7,0
- Jakość9,5
- Wydajność w grach8,0
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.