Wybaczcie, ale naprawdę nie mam pomysłu, jak to nazwać. Szaleństwo? Kosmiczny odlot? Oderwanie od rzeczywistości? No bo jak inaczej zareagować na informacje o smartfonie, którego przekątna ekranu ma wynosić 7,21 cala?
Kilka lat temu wziąłem do ręki jeden z tabletów producenta kojarzonego z tańszymi sprzętami, którego jedną z głównych atrakcji byłą obsługa kart SIM – kiedy jednak przyłożyłem do ucha 7-calową, prostokątną kolubrynę, zapał do testowania tej funkcji opuścił mnie jednak w błyskawicznym tempie. Wtedy też pomyślałem sobie – jak ktoś mógł wpaść na pomysł oferowania tak nieprzydatnej funkcji. Przecież smartfona o tak dużych rozmiarach nie da się schować do większości kieszeni, a korzystanie z 7-calowego urządzenia mobilnego do dzwonienia wygląda przekomicznie.
Wygląda jednak na to, że projektanci prymitywnych tabletów za kilka stów z 512 MB RAM byli wizjonerami, bo w dokładnie tym samym kierunku zmierza branża smartfonów.
Wielki, większy, jeszcze większy…
Do takiego wniosku doszedłem czytając pierwsze informacje o Huawei Mate 20X, czyli pierwszym gamingowym smartfonie w ofercie tego producenta. Tego, że chińczycy wreszcie zaprezentują jakiś sprzęt do gier, można było być pewnym, natomiast zatrważające są natomiast informacje odnośnie rozmiaru ekranu w tym modelu. Wyobraźcie sobie, że ktoś wpadł na pomysł, by stworzyć smartfona z wyświetlaczem o przekątnej – bagatela – 7,21 cala. Jasne – w kontekście gier większy ekran to znacznie większe możliwości w kontekście wykorzystania panelu dotykowego oraz lepszej prezentacji strony wizualnej gier mobilnych, o ile oczywiście pójdzie za tym odpowiednia rozdzielczość wyświetlacza.
Niemniej jednak nie możemy zapominać, że mamy do czynienia z urządzeniem, które nie służy tylko i wyłącznie do „pykania w mobilki”, ale także do wykonywania połączeń, SMS-owania, korzystania z aplikacji czy portali społecznościowych. A przede wszystkim – takie urządzenie ma być po prostu poręczne, byśmy nie musieli martwić się o to, czy musimy doń zakupić nowy plecak, „nerkę” czy saszetkę. A wszystko wskazuje na to, że potencjalni posiadacze tego urządzenia będą do takiego zakupu po prostu zmuszeni.
Jasne – ekrany w formacie 18:9, a taki najpewniej znajdzie się na wyposażeniu gamingowego sprzętu Huawei, wyglądają na optycznie mniejsze, ale przecież nadal jest to niewiarygodnie wręcz wielka, cyfrowa kolubryna. Jaki sens ma trzymanie przy uchu mobilnej patelni? O ile (po części) rozumiem głosy, że 5,5 czy 6 cali to odpowiedni rozmiar dla smartfonów ze względu na dużą ilość czasu, jaką spędzamy w przeglądarkach internetowych czy też czytając różnorodne informacje, tak absolutnie nie jestem w stanie uwierzyć w zapewnienia, że ponad 7 cali rozmiar idealny dla każdego użytkownika urządzeń mobilnych. Drogie Panie, drodzy Panowie – przepraszam za wyrażenie, ale: bez jaj.
Gdzie leży granica?
A wszystko na to wskazuje, że to nie koniec tego trendu i w kontekście rozmiaru smartfonów powiedzenie „sky is the limit” (limitem jest niebo) pasuje jak ulał. Z miesiąca na miesiąc pojawiają się coraz większe sprzęty i wcale nie zdziwi mnie, gdy na początku listopada ktoś zaoferuje smartfon z ekranem 7,3 cala, a miłośnicy gigantów pod choinkę dostaną pierwszego smartfona z 7,5-calowym wyświetlaczem. Bo czemu nie?
I wszystko to dzieje się w momencie, w którym z produkowania smartfonów z przekątną poniżej 5 cali masowo rezygnują kolejne koncerny technologiczne. Za kilka lat, by kupić telefon, który idealnie mieści się w dłoni i kieszeni dorosłego człowieka, najprawdopodobniej trzeba będzie udać się do antykwariatu i to wcale nie jest przesadzona opinia. Niestety nie wszystko lepsze, co jest większe i daleki jestem od takiego stwierdzenia w kontekście smartfonów. Branża zapędziła się w ślepy zaułek i brnie do przodu nie patrząc na to, że cała ta sytuacja zamienia się w niezbyt śmieszny, technologiczny kabaret.
Kto wie, może lekarstwem na to szaleństwo będą szumnie zapowiadane składane smartfony, np. Samsung Galaxy F – wówczas dostaniemy odpowiednio duży sprzęt do rozgrywki czy przeglądania stron internetowych, a także odpowiednio kompaktowy do prowadzenia rozmów. Czas pokaże, ale w czasach, gdzie trudno o oryginalne rozwiązania w kwestii smartfonów, ich producenci silą się na nowatorstwo w najgorszy z możliwych sposobów.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.