To już pewne – Google rzuca wyzwanie Microsoftowi i Apple wraz ze swoim najnowszym tabletem 2w1, który może mocno namieszać w stawce. Poznajcie Google Pixel Slate!
Do tej pory konkurencja na rynku hybryd z półki premium nie była zbyt rozbudowana – mogliśmy bowiem liczyć głównie na linię Surface Pro od Microsoftu oraz iPadów Pro prosto od Apple. Teraz do stawki dołącza Google i wcale nie zaoferuje nam sprzętu bazującego na Androidzie – koncern z Mountain View konsekwentnie promuje bowiem system Chrome OS, a Google Pixel Slate to tablet, który może przysporzyć temu oprogramowaniu spore grono użytkowników i zapewne niemożliwe byłoby stworzenie takiego sprzętu, gdyby nie wielka ewolucja tego OS-a, która pojawiła się na przestrzeni ostatnich lat.
Ładny, elegancki, ze stylową klawiaturą
Podobnie jak i konkurencyjne rozwiązanie od Microsoftu, także i Pixel Slate jawi się jako urządzenie, który możemy używać zarówno w trybie tabletu, jak i laptopa – wszystko dzięki odłączanej klawiaturze Pixel Slate Keyboard, która pod względem wizualnym prezentuje się bardzo ładnie. Jest podświetlana, posiada zaokrąglane przyciski o odpowiednim skoku i cichej pracy, a także jest ona podłączana za pośrednictwem specjalnych pinów znajdujących się w obudowie tableta. Szkopuł w tym, że to akcesorium niestety dużo kosztuje – 199 dolarów za klawiaturę wydaje się jednak dość mocno przesadzoną ceną.
Wracając do samego Pixel Slate, mamy do czynienia z tabletem z ekranem o przekątnej 12,3 cala, prezentującym obraz w formacie 3:2 i rozdzielczości 3000×2000 pikseli. Jak już wspominaliśmy, mamy do czynienia ze sprzętem chłodzonym w sposób pasywny, a na pokładzie znajdziemy niskonapięciowe procesory Amber Lake-Y, od najsłabszego Celerona 3965Y do najmocniejszego Core i7-8500Y. CPU dostaną wsparcie ze strony maksymalnie 16 GB pamięci RAM, na pliki otrzymamy natomiast od 32 GB do 256 GB. Szczególnie ta pierwsza wartość brzmi niestety po prostu śmiesznie.
Bez złącza słuchawkowego – cały czas jest jakieś „ale”
Koncern z Mountain View zrezygnował z oferowania nam złącza słuchawkowego – w zamian w zestawie znajdziemy przejściówkę do złącza USB typu C, za pomocą którego także będzie ładować sprzęt – na szczęście w odwodzie jest także drugi port USB typu C. Cóż – made by Google, designed by Apple. Na wyposażeniu Pixel Slate znajdziemy także głośniki pracujące w trybie Stereo oraz obsługę technologii Wacom AES służącej do precyzyjnego kreślenia. Oczywiście urządzenie wspiera rysik Pixelbook Pen, ale także musicie sobie go dokupić, za jedyne 99 dolców.
Wyposażenie Pixel Slate obejmuje także czytnik linii papilarnych zintegrowany z przyciskiem włączającym tablet oraz aparaty – zarówno na tyle, jak i na froncie umieszczono 8-megapikselową jednostkę. Bateria o pojemności 48 Wh ma zapewnić 10 godzin pracy z urządzeniem, a zintegrowana funkcja szybkiego ładowania pozwoli na uzupełnienie jej pojemności w 2 godziny 15 minut. Nie powiem, żeby to był szczególnie efektowny rezultat.
No niestety, jest drogo
A teraz przechodzimy do rzeczy chyba najbardziej bolesnej, jaką jest cena. Najtańszy wariant, z procesorem Celeron 3965Y, 4 GB RAM i 32 GB pamięci wewnęrznej kosztuje 599 dolarów. Tanio nie jest, co tu dużo mówić – po doliczeniu podatków i różnorodnych zrobi nam się kwota 3000 złotych i nie będę ukrywać, że przy takiej kwocie jest to średni biznes, zważywszy na specyfikację techniczną i fakt, że kolejny ponad tysiąc złotych wydamy na akcesoria, w tym konieczną do komfortowej pracy klawiaturę. Topowa konfiguracja z Core i7-8500Y, 16 GB RAM i 256 GB miejsca na dane to koszt 1599 dolarów. Razem z akcesoriami – blisko 1900 dolców. W przeliczeniu na nasze – pewnie z 9-9,5 tysiąca złotych. Uuuuch…
To dość spory wydatek zważywszy na fakt, że Pixel Slate niestety demonem wydajności raczej nie będzie, zwłaszcza w początkowych wariantach, które śmiało można sobie odpuścić. Idea tabletu o współczesnej specyfikacji za 1600 dolców po prostu nie może się podobać, zważywszy na fakt, że zbyt wiele rzeczy jest tutaj po prostu niedopieszczonych. Świetnie prezentuje się ekran i design, elegancko wygląda klawiatura, ale znowuż – 32 GB miejsca w pamięci wewnętrznej to wybór dla masochistów, a wybór któregoś z procesorów poza Core i7-8500Y może być niekoniecznie dobrym pomysłem. No i szybkie ładowanie – 2 godziny 15 minut? Toż to „błyskawica”. Na dodatek mamy brak złącza słuchawkowego i zabawę z donglami. Litości.
Wydaje się więc, że największą zaletą tego urządzenia – oprócz designu i ekranu – może być sam system Chrome OS, który staje się coraz bardziej kompleksowym OS-em. Na razie przekonają się o tym w pierwszej kolejności mieszkańcy USA, a Google Pixel Slate zadebiutuje pod koniec roku. Chociaż – powiem Wam szczerze – mam po jego oficjalnej premierze mocno mieszane uczucia.
Polecamy:
Google Pixel 3 i 3 XL oficjalnie. Fenomenalne flagowce czy odgrzewane kotlety?
źródło: Google
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.