Miałem okazję spędzić kilkanaście minut z Huawei Mate 20 i nie wierzę, że to nie jest najlepszy smartfon w historii Huawei. Chińczycy dokonali cudów w kwestii designu. Poważnie się zastanawiam, czy to nie najlepszy smartfon do 3000 złotych.
W sobotni poranek udałem się na badania terenowe. Nie każdy sprzęt przecież trafi do mnie na testy, więc najprościej zapoznać się z możliwościami nowości wprost na sklepowej półce. Kiedy doszedłem do Huawei Mate 20, to szczęka mi opadła. Na tle Huawei Mate 20 Pro wygląda jak…prawdziwy flagowiec.
To bardzo kontrowersyjne stwierdzenie. Wszak w 2018 roku na rynek trafiło całkiem sporo urodziwych urządzeń, ale dla mnie zwycięzca jest tylko jeden. O dziwo jest nim model Huawei – choć dopóki nie widziałem go na żywo, to mój głos szedł na Xiaomi Mi Mix 3. Co sprawiło, że zmieniłem zdanie?
Po wzięciu urządzenia do ręki natychmiast zacząłem się zastanawiać, jak Huawei to zrobiło. Przez ostatni rok słyszeliśmy, że „podbródek” jest konieczny, ze względu na sposób montowania matrycy. I że pozbawione go mogą być co najwyżej smartfony z ekranem OLED. No to Huawei pokazał, że to bzdury. Powiem więcej, porównywałem Mate’a 20 z Mate 20 Pro i większą belkę na dole ma…droższy model. Magia.
Huawei Mate 20 ma również znacznie mniejszego notcha, co przekłada się na realnie większą powierzchnię roboczą. Owszem, oznacza to również brak zaawansowanego systemu odblokowania twarzą, ale dla mnie nie jest to aż taka niedogodność. Wyświetlacz jest absolutnie imponujący – wypełnia niemal cały front, a ramki są niesamowicie cienkie. To pokazuje, że wcale nie trzeba uciekać się do mechanizmu slidera, żeby zmniejszyć fizyczne wymiary obudowy.
Większą wadą jest pozbawienie go pełnej wodoodporności (Mate 20 to tylko norma IP53), oraz brak skanera zintegrowanego z ekranem. Jeśli chodzi o zagięte krawędzie, to ich akurat nie będzie mi szkoda. Słabsze są również aparaty, ale moje pobieżne testowe fotki pokazują, że smartfon wcale nie ma się czego wstydzić. No bo w końcu to urządzenie za niemal 3000 złotych…Drobnym zgrzytem jest dla mnie ilość pamięci RAM – 6 GB byłoby tutaj idealne.
Wszystkie te braki prowadzą nas do pytania, czy warto dopłacić niemal połowę ceny Mate 20 do modelu Pro. Zastanawiałem się nad tym przez dłuższy czas i tak naprawdę nie widzę takiego powodu. Owszem, czytnik w ekranie porusza bardziej geekowską stronę mojej duszy, ale chyba nie jest to warte 1300 złotych.
Zwłaszcza, że design tańszego flagowca jest zwyczajnie zjawiskowy. Dawno nie miałem do czynienia ze smartfonem, który zrobiłby na mnie tak piorunujące wrażenie rzy pierwszym kontakcie. Dodajmy do tego potężną powierzchnię roboczą, świetną baterię i bardzo dobre zaplecze fotograficzne. Oraz brak problemów z powiadomieniami, które zawsze generuje duży notch.
https://www.gsmmaniak.pl/910220/huawei-mate-20-pro-pierwsze-wrazenia/
Czy Huawei Mate 20 to najlepszy smartfon 2018 roku? Nie, zdecydowanie nie. W moim osobistym rankingu właśnie awansował jednak na najbardziej opłacalne urządzenie, które można obecnie kupić. A coś mi mówi, że będzie też jednym z najbardziej niedocenionych, przyćmiony blaskiem Huawei Mate 20 Pro.
Dla mnie sytuacja wygląda tak, że Huawei stworzyło kompletnego flagowca, a do premiery zostało jeszcze sporo czasu. I wtedy pomyśleli, że potrafią zrobić coś jeszcze o klasę lepszego. Strach pomyśleć, jaki będzie Huawei P30 Pro…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…