Ostatnio zmieniłem Xiaomi Mi 6 na Galaxy Note 9, więc w pewnym sensie wróciłem do złącza jack 3.5 mm. Jestem z tego bardzo zadowolony, gdyż dedykowane wyjście słuchawkowe ułatwia mi życie. Mam nadzieję, że znajdzie się chociaż jeden producent, który nie zrezygnuje ze złącza jack, bym miał wybór w przyszłości.
Smartfony ciągle się zmieniają, zarówno na plus, jak i na minus. Gdybym miał wskazać, który trend szczególnie mi się nie podoba, to pierwsze miejsce bezapelacyjnie zająłby notch i wszystkie jego odmiany, a drugie niemal powszechna już rezygnacja ze złącza jack 3.5 mm w telefonach flagowych (i nie tylko). Oczywiście mówię to na podstawie własnych doświadczeń, gdyż jako tester miałem okazję sprawdzać oba te trendy w praktyce. Teraz chciałbym podjąć temat złącza jack 3.5 mm, gdyż właśnie do niego wróciłem.
Jack 3.5, miło Cię (znowu) widzieć!
Jak zapewne kojarzycie, przez dłuższy czas używałem prywatnie Xiaomi Mi 6, czyli modelu bez złącza jack 3.5 mm. Oczywiście przez jego wyborem wiedziałem o tej niedoskonałości, ale chciałem w praktyce sprawdzić, czy i ewentualnie jak bardzo będzie mi to przeszkadzało. W ciągu kilku miesięcy z Xiaomi Mi 6 zdarzały mi się sytuacje, w których brakowało mi dedykowanego wyjścia słuchawkowego. Wtedy zrozumiałem, że mój następny telefon niemal na pewno będzie go miał. Tak się właśnie stało, gdyż od trzech miesięcy moim głównym smartfonem jest Samsung Galaxy Note 9.
>>>POLECAMY: recenzja Galaxy Note 9
Już w pierwszych dniach użytkowania Galaxy Note 9 doceniłem obecność złącza jack w tym modelu. Wracając z wycieczki pociągiem słuchałem sobie muzyki, oczywiście na słuchawkach z kablem. Mała dygresja: mam je od dłuższego czasu, wydałem na nie kilka stówek i co ważne ciągle zapewniają naprawdę dobrą jakość dźwięku, więc nie widzę sensu w kupowaniu nowych. W każdym razie wracałem dość późno, a wyjechałem wcześnie rano, w międzyczasie intensywnie korzystając z telefonu, więc miał on prawo stracić znakomitą większość energii. Gdy zdarzało mi się to samo z Xiaomi Mi 6, musiałem rezygnować ze słuchania na rzecz ładowania. Teraz nie mam takiego problemu.
Jasne, bezprzewodowe słuchawki byłyby jakimś rozwiązaniem, jednak mają one dwa problemy, które mnie drażnią. Po pierwsze, dobre słuchawki bezprzewodowe są zauważalnie droższe od równie dobrych słuchawek przewodowych. Skoro mam już dobry sprzęt, to po co mam kupować nowy? Po drugie, wymagają one ładowania, a przede wszystkim pamiętania o tym. Znam siebie doskonale i wiem, że raz na jakiś czas zapominałbym o tym, zostając ostatecznie z niczym.
Poza tym, nie rozumiem jednego. Być może świat bez kabli to przyszłość. Być może słuchawki bezprzewodowe są wygodniejsze, bo kabel się nam nie plącze i z wiadomych względów nie psuje. Nie wiem jednak, dlaczego na siłę próbuje się łączyć słuchawki bezprzewodowe z brakiem złącza jack 3.5 mm w smartfonach. Przecież jedno drugiego nie wyklucza, a tak zawsze mielibyśmy wybór, z jakich słuchawek chcemy w danej chwili korzystać. Bez wyjścia słuchawkowego wybór staje się ograniczony i wymusza ewentualne korzystanie z dodatkowej przejściówki.
Skoro o przejściówkach mowa, to ich zakup nie jest specjalnie łatwy, zwłaszcza że nie każdy producent dorzuca je w zestawie. Wyobraźcie sobie taką sytuację: wybieracie się na wycieczkę, już stoicie na peronie i nagle okazuje się, że przejściówka została w domu, a macie tylko słuchawki przewodowe. Co wtedy? Ta sama sytuacja, ale tym razem to słuchawki zostają w domu. Mając telefon ze złączem jack, można spokojnie podłączyć do niego tanie słuchawki, które bez problemu kupicie w kiosku na stacji. Jasne, do słuchania muzyki raczej nie będą się one nadawały, ale audiobook czy jakieś filmiki na YouTube to już zupełnie inna sprawa.
Dodatkowo pozwolę sobie przypomnieć, że jack 3.5 mm jest używany dość powszechnie i to nie tylko w smartfonach. Te same słuchawki mogę dzięki niemu podłączyć do wielu różnych sprzętów. Działa to też na odwrót – wiele różnych słuchawek mogę podłączyć do jednego telefonu. Ostatnio na spotkaniu z dobrym znajomym chciałem mu puścić nową piosenkę, którą odkryłem i ten znajomy miał przy sobie tylko pchełki na kablu. Dzięki nim mógł on odsłuchać utwór w dobrej jakości, a nie na głośnikach (choć te w Galaxy Note 9 są więcej niż przyzwoite).
Reasumując, jestem więcej niż zadowolony z tego, że ostatecznie wróciłem do złącza jack 3.5 mm. Nie widzę żadnego plusa w tym, że go nie ma. Co prawda producenci argumentują, że można w ten sposób zrobić więcej miejsca dla akumulatora i ilość dodatkowych mAh zdaje się to potwierdzać, tylko czemu przy okazji rosną gabaryty smartfona, skoro miejsce dla baterii niby zrobiło złącze jack? Przykład? OnePlus 6T.
Kilka słów na koniec
Oczywiście powyższa opinia jest subiektywna i opisuje moje podejście do złącza jack 3.5 mm w smartfonach. Nikogo nie mam zamiaru przekonywać, że jest to rozwiązanie potrzebne absolutnie każdemu.
Liczę jednak, że znajdzie się chociaż jeden producent, który nie porzuci dedykowanego wyjścia słuchawkowego w swoich flagowych smartfonach aż do czasu, gdy bezprzewodowe słuchanie muzyki będzie bardziej komfortowe dla słuchu i portfela, albo smartfony będą wyposażane w dwa złącza USB typu C – wtedy problem umrze śmiercią naturalną. Jak na razie nie czuję się tak, jakbym „hamował postęp”, co niektórzy zdają się sugerować.
P.S. Zauważyliście, że to głównie flagowce nie mają złącza jack 3.5 mm? Smartfon, który pozornie jest najlepiej wyposażonym sprzętem w portfolio danej marki, ustępuje funkcjonalnością średniakowi. Ciekawe, nieprawdaż?
Zamieniłem Xiaomi na Samsunga. Recenzja Galaxy Note 9 po dwóch miesiącach użytkowania
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.