Czy iPad Pro jest w stanie zastąpić laptopa lub MacBooka w codziennej pracy? Teoretycznie tak, a to dzięki złączu USB-C. Czego potrzebowałbym, żeby normalnie na nim pracować?
iPad Pro w teorii jest tak zaawansowanym tabletem, że dla większości użytkowników jest w stanie zastąpić pełnoprawnego laptopa w codziennej pracy. Brzmi pięknie, ale jest jeden problem – tablet ma tylko jedno złącze USB-C. Jak podłączyć do niego wszystko, czego potrzebujemy? Przecież to oczywiste – przejściówki.
iPad Pro jako laptop? Jestem na tak
O ile na co dzień korzystam ze smartfonów z Androidem i przesiadka na iPhone’a byłaby dla mnie bolesna, tak większość tekstów na maniaKalne serwisy tworzę za pomocą MacBooka Air – i nie wyobrażam sobie już powrotu do Windowsa. Wynika to jednak z mało wymagającego sprzętowo charakteru mojej pracy. Na co dzień nie potrzebuję potężnych mocy obliczeniowych czy dużego ekranu, bardziej cenię sobie czas pracy z dala od gniazdka. A na tym polu ciężko o lepszy i tańszy (brzmi absurdalnie, bo to przecież Apple) sprzęt.
Teoretycznie mógłbym rozważyć przesiadkę na nowego MacBooka Air, ale widzę w nim dwie wady. Pierwszą i ważniejszą jest dla mnie klawiatura motylkowa, która zwyczajnie ma dla mnie za krótki skok – a dziennie wystukuję dziesiątki tysięcy znaków. Pewnie to kwestia przyzwyczajenia, ale wolę nie sprawdzać. Drugą jest oczywiście cena – 5999 złotych to więcej, niż zeszłoroczny MacBook Pro, który w mojej opinii niczym nowemu Air’owi nie ustępuje.
iPad Pro zastąpiłby mi MacBooka?
Postanowiłem więc spradzić, czy mógłbym pracować na iPadzie Pro, który dałby mi dodatkowo przewagę dotykowego ekranu. Jako, że póki co nie widzę możliwości dorwania tego urządzenia na testy, to zrobiłem solidne poszukiwania. Jak się spodziewałem, wąskim gardłem byłoby tylko jedno gniazdo USB-C.
Rozwiązaniem tego problemu są oczywiście (bo to Apple w 2018 roku) przejściówki. Na powyższym zdjęciu widzimy całego hub’a – ten akurat pochodzi od specjalizującej się w produkowaniu tego typu sprzętu Satechi. Faktycznie, dzięki temu mógłbym podpiąć wszystko, czego potrzebowałbym na co dzień. A ile by mnie to kosztowało?
Zacznijmy od samego iPada. W intersującej mnie wersji (najtańszej 12,9 cala, nie potrzebuję modułu LTE) kosztuje on 4799 złotych, czyli tyle, co dobrej klasy ultrabook z Windowsem. Pisanie na dotykowym ekranie tak długich tekstów nie wchodzi w grę, czas więc na klawiaturę. Niech będzie oryginalna – 929 złotych. Apple Pencil? Koniecznie drugiej generacji, więc 599 złotych. I taki zestaw pozwoliłby już na pracę w terenie. Suma? 6327 złotych.
Czy taki zestaw na co dzień sprawdziłby się lepiej od MacBooka Air 2018? Tak, ponieważ za dodatkowe 328 złotych otrzymujemy jeden z absolutnie najlepszych wyświetlaczy dotykowych w laptopach oraz FaceID. W smartfonie nie jestem przekonany do jego przewagi nad czytnikiem linii papilarnych, ale w laptopie to co innego. Moje wnioski? Zamiast MacBooka Air 2018, zdecydowanie wybrałbym iPada Pro.
No chyba, że cenisz sobie możliwość podpięcia czegokolwiek do laptopa bez konieczności używania przejściówek. Jeśli jednak nie, to do tej ceny trzeba doliczyć również kabel HDMI-USB C, a najlepiej jeszcze wyższej jakości klawiaturę do pracy na co dzień. No i myszkę. Wtedy ten zakup mija się z celem. iPad Pro zbliża nas do ery post-pc, ale ona jeszcze nie nadeszła.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.