Moto G7 zapowiada się na jednego z najciekawszych średniaków na rynku, ale najnowsze wieści dotyczące tego sprzętu niestety nie są zbyt przyjemne. Co gorsza, dotyczą dość newralgicznego elementu tego sprzętu, czyli baterii.
Motorola Moto G7 od dawna wzbudza dość spore emocje. Nic w tym dziwnego, bowiem zapowiada się, że będziemy mieli do czynienia ze świetnym średniakiem, którego zakup powinien rozważyć każdy szukający telefonu z tej właśnie półki. To bowiem konstrukcja, która – według wciąż nieoficjalnych informacji – ma bazować na naprawdę przyzwoitym Snapdragonie 660 wspartym przez 4 GB RAM. Na dane otrzymamy 64 GB miejsca w pamięci wewnętrznej, a na wyposażeniu nie zabraknie modułu Dual SIM oraz NFC, pozwalającego na zbliżeniowe płatności.
Smartfon ma posiadać ekran o przekątnej powyżej 6 cali – z racji tego, że w sieci spekuluje się także o większym modelu z dopiskiem „Plus”, zapewne będzie to rozmiar niewiele przekraczający wspomnianą wartość. Co więcej, wariant z „plusem” miałby także posiadać na wyposażeniu Snapdragona 710.
Bateria? No nie, oby to była nieprawda…
Wszyscy, którzy interesowali się modelem Moto G6 wiedzą zapewne, że jedną z niewielu słabych stron tego modelu byłą bateria, która wynosiła 3000 mAh i może nie była krytycznie mała, ale z pewnością nie zapewniała długiego czasu pracy na baterii. Początkowe ploty o Moto G7 wyglądały w tej kwestii już nieco lepiej – mówiło się bowiem nawet o ogniwie o pojemności 3500 mAh, ale niedługo potem jednak wydawało się, że będzie to sprzęt oparty o ten sam akumulator, co w Moto G6. Najnowsze informacje w tej kwestii wyglądają jednak jeszcze mniej optymistycznie.
Motorola Moto G7 trafiła bowiem do bazy brazylijskiej agencji certyfikacyjnej (co nie jest przypadkiem, bowiem koncern ma tam swoją fabrykę) i wieści zawarte w opisie specyfikacji nie brzmią najlepiej. Model ten ma bowiem zostać wyposażony w ogniwo o pojemności ledwie 2820 mAh. Gdyby były to informacje o baterii umieszczanej w smartfonie Apple, to pewnie w tym momencie skakalibyśmy pod sufit (tak, wiem, że brzmi to surrealistycznie), ale to wydaje się zdecydowanie zbyt mało jak na potrzeby dzisiejszych, coraz bardziej wydajnych i prądożernych smartfonów.
Pozostaje mieć nadzieję, że do czasu premiery, która najprawdopodobniej odbędzie się podczas lutowego Mobile World Congress w Barcelonie, coś w tej kwestii się zmieni. Byłoby miło.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.