Samsung zawsze słynął z tego, że droższe smartfony Galaxy oferowały solidne zaplecze komunikacyjne i na całe szczęście tak samo jest w przypadku Galaxy A9. Na pokładzie znajdziemy Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac (2,4 i 5 GHz), GPS z A-GPS i obsługą Galileo, NFC, Miracast, Radio z RDS, LTE cat. 9, aptX HD, USB typu C czy złącze jack 3.5 mm. Niektóre flagowce nie oferują aż tyle dobrego. Co ważne, każdy z wymienionych elementów działa całkowicie bezproblemowo.
Jakość rozmów jest w pełni poprawna, a zasięg stabilny i pewny, więc za wszelkie problemy z siecią będzie można bez zastanowienia obwiniać operatora. W Polsce dostępny jest Galaxy A9 w wariancie Dual SIM i to pełnym, gdyż w telefonie da się jednocześnie umieścić zarówno dwie karty SIM, jak i kartę pamięci.
Jakość dźwięku na słuchawkach to dobry standard. Samsung nie zapomniał o złączu jack 3,5 mm, dodał Dolby Atmos, skaler UHQ, wzmacniacz lampowy, dźwięk adaptacyjny i dość rozbudowany korektor, co pozwala dopasować jakość dźwięku do naszych potrzeb i po prostu cieszyć się muzyką, zwłaszcza że maksymalna głośność jest więcej niż rozsądna. Mniej porywający jest głośnik multimedialny na dolnej krawędzi, który radzi sobie poprawnie – jest wystarczająco donośny i całkiem nieźle gra, choć do najlepszych na rynku sporo mu brakuje.
Jeśli chodzi o zabezpieczenia biometryczne, to na tylnym panelu znalazł się czytnik linii papilarnych. Jest on aktywny, a do tego działa zadowalająco szybko i całkiem sprawnie. Inną opcją jest rozpoznawanie twarzy przy pomocy kamerki selfie, co działa zaskakująco przyzwoicie, tylko pod jednym warunkiem – odczytywana twarz i front telefonu muszą znajdować się w zbliżonych warunkach oświetleniowych – światło świecące prosto na smartfon niemal uniemożliwi rozpoznanie naszej buzi, jeśli ta znajdzie się w półmroku.
W Galaxy A9 znajdziemy akumulator o niezłej pojemności 3800 mAh, co jest wartością delikatnie powyżej przeciętnej w smartfonach tej klasy. Co ciekawe, zwrot „powyżej przeciętnej” dotyczy także czasu pracy na jednym ładowaniu.
Testy syntetyczne nie pokazują niczego nadzwyczajnego. Praktyka pokazuje, że Samsung Galaxy A9 potrafi bez większego problemu wytrzymać intensywny dzień pracy na jednym ładowaniu i to z małym zapasem na dzień następny.
W moich rękach testowany model pracował od wczesnych godzin porannych do ok. 22 z SoT wynoszącym średnio 6,5-7 h w cyklu mieszanym. Co więcej, wskaźnik baterii pokazywał zazwyczaj ok. 25%, więc jak dla mnie jest więcej niż nieźle.
Akumulator wspiera typowe dla Samsunga szybkie ładowanie Adaptive Fast Charging o maksymalnej mocy 15W. To pozwala na uzupełnienie zasobów energetycznych w niecałe dwie godziny. Może nie jest to rekordowe tempo, jednak i tak całkiem niezłe.
Nareszcie doszliśmy do najbardziej promowanego elementu wyposażenia Galaxy A9, czyli poczwórnego aparatu głównego. Układ oczek jest następujący (patrząc od góry):
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że mamy do czynienia z fotosmartfonem doskonałym, który zrobi świetne zdjęcia w każdych warunkach i z różnej perspektywy. W praktyce nie jest aż tak wesoło, z kilku różnych powodów.
Po pierwsze i chyba najgorsze, aparat główny został oparty o ten sam sensor, co… aparat do selfie – konkretnie jest to jednostka Sony IMX576. Matryca jest stosunkowo mała (1/2.78″), podobnie jak pojedyncze piksele (0.9 μm). To nie zwiastuje niczego i bardzo przypomina mi historię LG G6.
Po drugie, tryb profesjonalny w Galaxy A9 jest mocno okrojony w stosunku do tego, jaki znam z Galaxy Note 9. Sterować można tylko ekspozycją, ISO, balansem bieli oraz sposobem pomiaru oświetlenia. Dodam jeszcze, że sterowanie dodatkowymi funkcjami dotyczy tylko głównego oczka, więc tryb manualny nie obejmuje ani szerokiego kąta, ani teleobiektywu.
Przydałoby się to w tym ostatnim przypadku, gdyż w znakomitej większości przypadków Galaxy A9 nie korzysta z dwukrotnego przybliżenia za pomocą dedykowanego obiektywu, tylko uruchamia zoom cyfrowy przy pomocy głównej jednostki. Jasne, konkurenci robią podobnie, tylko że przede wszystkim w trudnych warunkach oświetleniowych, zaś Galaxy A9 robi to w sposób nagminny.
Zanim przejdę do jakości zdjęć, dokończę temat aplikacji aparatu. Jej działanie oparte jest o tryby, pomiędzy którymi przełączamy się przy pomocy gestu przesunięcia palca po ekranie w górę lub w dół. Oprócz wspomnianego już trybu ręcznego, do wyboru są m.in. automat, Live Focus, uroda, panorama czy bardzo zwolnione tempo.
Co ciekawe, jest tu także optymalizator scenerii, który we flagowym Galaxy Note 9 jest tylko opcją w ustawieniach. Optymalizator dopiera parametry na podstawie rozpoznawania obiektów znajdujących się w kadrze. Konkurencja nazywa to na wyrost Sztuczną Inteligencją, więc Samsung dostaje ode mnie plusik za bardziej rzeczowe podejście do tematu.
ZDJĘCIA WYKONANE APARATEM GŁÓWNYM
>>>Link do wszystkich zdjęć w pełnej rozdzielczości
No dobrze, pora na crème de la crème, czyli ocenę możliwości fotograficznych Galaxy A9. Z przykrością stwierdzam, że w tym przypadku więcej wcale nie znaczy lepiej. Samsung ewidentnie postanowił zaimponować światu pierwszym na świecie smartfonem z poczwórnym aparatem, jednak kompletnie zapomniał o tym, by gwarantował on świetnej jakości fotki.
Wymienione wcześniej słabości zastosowanego sensora w głównym oczku dają się we znaki. Nawet w optymalnych warunkach oświetleniowych trudno uznać fotki za wybitnie udane, więc im ciemniej, tym gorzej. Generalnie oceniam efekty pracy głównego aparatu gdzieś na poziomie… niemal dwa razy tańszego Xiaomi Mi 8 Lite.
Zdjęcia typowo nocne wypadają bardzo miernie. Fotki przeradzają się w obrazek malowany przy pomocy pędzelka, a szumy biją po oczach, podobnie jak brak ostrości. Pocieszające jest to, że zarejestrowane kadry wyglądają przyzwoicie na małym ekranie, bez żadnego przybliżania. Właśnie tak polecam oglądać fotki zrobione Galaxy A9.
ZDJĘCIA SZEROKOKĄTNE/Z TELEOBIEKTYWU
Aparat szerokokątny ma jedną, podstawową zaletę – łapie dużo scenerii. Oczywiście efekt rybiego oka był nieunikniony przy 120-stopniowym polu widzenia, jednak Samsung o tym pomyślał i przygotował narzędzie pozwalające „wyprostować” zdjęcie, co działa naprawdę przyzwoicie.
Zdjęcia z szerokim kątem polecam robić tylko w sprzyjających warunkach oświetleniowych, bo tylko wtedy wyglądają względnie korzystnie. Ich ciągłym problemem są sprane kolory, brak ostrości i słaba dynamika. Trochę lepiej zachowuje się teleobiektyw (gdy się włączy), gdyż rzeczywiście pozwala na dwukrotne przybliżenie bez straty jakości.
Na tylnym panelu Galaxy A9 mamy jeszcze jeden obiektyw, który ma pomagać w wykonywaniu dobrych fotografii portretowych z rozmytym tłem w funkcji Live Focus. Działa to dokładnie tak, jak powinno, choć niektórzy konkurenci potrafią robić skuteczny bokeh nawet pojedynczym aparatem.
Oczywiście na pokładzie Galaxy A9 nie mogło zabraknąć także kamerki do selfie. Jak już wspominałem, ma ona 24 MP i spisuje się więcej niż dobrze, o ile przypilnujemy ustawiania ostrości. Nie ma autofocusa, więc po prostu trzeba trzymać rękę stabilnie, a tedy otrzymamy szczegółowy autoportret z dobrą kolorystyką. Dodam jeszcze, że Galaxy A9 potrafi robić przednią kamerką animowane Emoji AR, znane z flagowców Samsunga.
Galaxy A9 nagrywa wideo w rozdzielczości 4K i Full HD przy 30 kl/s. Nie ma żadnej opcji nagrywania w 60 kl.s, a stabilizacja cyfrowa działa tylko do Full HD. Jakość nagranych materiałów jest przyzwoita – płynność jest w porządku, stabilizacja jest odpowiednio skuteczna, zaś szczegółowość i rozpiętość tonalna dobra, a dźwięk zbierany jest poprawnie.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Szukasz dla siebie gamingowego laptopa w czasie promocji związanych z Black Friday? To Acer Nitro…
HONOR 300 Pro pojawił się na oficjalnej stronie przed premierą. Znamy jego konfiguracje pamięciowe, dostępne…
Niech mi ktoś powie, że TECNO POP 9 nie ma w sobie czegoś z iPhone'a,…
Premiera OPPO Reno 13 oraz OPPO Reno 13 Pro odbędzie się za kilka dni. Potwierdzono…
YouTube wzbogaca się o rewelacyjną nowość. Chodzi o dubbing AI, który na swoich kanałach będą…
Popularny Hack and Slash jest obecnie do zdobycia w naprawdę fajnej cenie. Gra ta stanowi…