Motorola Moto G7 to nowość na polskim rynku. Nasza recenzja Moto G7 ma wykazać, czy warto kupić ten smartfon. Cena Moto G7 to 1199 złotych, więc potencjalny właściciel ma prawo sporo wymagać. Czy Moto G7 spełnia pokładane w niej oczekiwania?
Motorola Moto G7 to jeden z czterech smartfonów Moto G7, które zadebiutowały ostatnio w Polsce. Model ten został wyceniony na niecałe 1200 złotych. Czy mając do dyspozycji taką gotówkę warto kupić Moto G7?
Odpowiedzi szukajcie w mojej recenzji Moto G7.
Dane podstawowe | |
Wymiary | 157 x 75 x 7.9 mm |
Waga | 174 g |
Obudowa | jednobryłowa (bez opcji demontażu tylnej klapki) |
Standard sim | nanoSIM + nanoSIM, Dual SIM |
Data premiery | 2019, Luty |
Ekran | |
Typ | IPS 6.24'', rozdzielczość 2270x1080, 403 ppi |
Kluczowe podzespoły | |
SoC | Qualcomm Snapdragon 632 |
Procesor | 1.8 GHz, 8 rdzeni (8 x Kryo 250) |
GPU | Adreno 506 |
RAM | 4 GB |
Bateria | 3000 mAh |
Obsługa kart pamięci | microSD, do 512 GB |
Porty | USB (typu C, obsługuje OTG) |
Pamięć użytkowa | 64 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android 9.0.0 Pie |
Łączność | |
Transmisja danych | LTE 300 Mb/s |
WIFI | 802.11a/b/g/n (2,4 GHz i 5 GHz), Miracast |
GPS | A-GPS, GLONASS, Galileo |
Bluetooth | v4.2, aptX, LE |
NFC | Tak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 12 MP, wideo 4K (3840x2160), 30 kl/s, lampa błyskowa, dodatkowy aparat - 5MP |
Dodatkowy | 8 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s |
Przedni panel testowanego urządzenia to głównie ponad 6-calowy wyświetlacz, chroniony szkłem Gorilla Glass 3. Ramki są względnie wąskie, notch ma kształt kropli wody, a podróbek na dole jest dość standardowej wielkości. Dzięki tym zabiegom ekran wypełnia niemal 82% frontu, a cała bryła ma wymiary 157 x 75,3 x 8 mm.
Mimo całkiem pokaźnych gabarytów, Motorola Moto G7 przyjemnie leży w dłoni – głównie dzięki niewielkiej grubości i zagiętym krawędziom tylnego panelu. Został on wykonany ze szkła, jednak ramka jest już plastikowa, choć muszę jej przyznać, że nieźle udaje metal i bez porównania z innym telefonem z metalu wcale nie jest łatwo to zauważyć. W czasie testów Motorola nie złapała żadnej poważnej rysy, ale za to sporo smug.
Na pleckach nowej Motki znajdziemy logo producenta, które zostało nałożone na czytnik linii papilarnych oraz dość wyraźnie wystający, okrągły aparat, który da się „wyrównać” dzięki dołączonemu do zestawu etui. Tymczasem przycisk zasilania występuje razem z belką regulacji głośności na prawym boku, a na lewym… nie ma nic. U szczytu telefonu należy szukać szuflady na karty SIM i kartę pamięci, zaś dolna krawędź skrywa pojedynczy głośnik multimedialny, złącze jack 3,5 mm oraz port USB typu C.
Na sam koniec dwa słowa o wcięciu. Teoretycznie ma ono kształt tzw. łezki, jednak w porównaniu do m.in. Honora 10 Lite przypomina on bardziej jakiś drobny wyciek niż kropelkę, przez co dość trudno było mi przejść nad takim notchem do porządku dziennego, zwłaszcza że nie da się go zamaskować. Podkreślam jednak, że to subiektywne odczucia.
Ekrany w średniopółkowych smartfonach Motorola nigdy nie zawodziły moich oczekiwań i na szczęście Moto G7 nie została czarną owcą w rodzinie.
Zgodnie z obowiązującymi trendami, zastosowany ekran IPS LCD ma proporcje 19:9. Rozdzielczość to Full HD+ (2270×1080), która przy przekątnej 6,24 cala zapewnia świetną ostrość wyświetlanego obrazu.
Na plusik zasługuje jasność zastosowanego panelu. Co prawda niecałe 500 cd/m2 to nie jest mistrzostwo świata, jednak spora część konkurentów i tak jest wyraźnie słabsza pod tym względem. W zbliżonym czasie testowałem Honora 10 Lite i smartfon Motoroli nie dawał mu szans w czasie konfrontacji na pełnym słońcu – Motka niemal zawsze pozwalała na komfortowe przeglądanie treści.
Równie dobrze Moto G7 radzi sobie w ciemności, gdyż minimalne podświetlenie jest bardzo niskie (3 cd/m2), a co za tym idzie ekran nie razi nas w oczy. Wzrok możemy dodatkowo chronić poprzez funkcję podświetlenie nocne, czyli filtr niebieskiego światła.
Odwzorowanie barw zależy od trybu, który sobie wybierzemy, a opcje są trzy: Naturalne, Wzmocnione oraz Nasycone. Niestety, żaden z nich nie zaspokoi potrzeb tych osób, którym marzy się idealna kalibracja. Muszę jednak zaważyć, że maksymalne pokrycie palety barw sRGB to niecałe 92%, co jak na średniaka jest po prostu przyzwoitym wynikiem, więc kolorom zdecydowanie nie brakuje nasycenia.
Na plus dla ekranu Moto G7 należy zaliczyć dobry kontrast. Muszę za to zwrócić uwagę na delikatne zaniebieszczenie bieli (niecałe 7500). Jeśli to komuś przeszkadza, to wystarczy tylko ustawić podświetlenie nocne na ok. 25% intensywności, by uzyskać idealny, naturalny efekt.
Napędzający Moto G7 układ Snapdragon 632 to bardzo ciekawa jednostka, którą złożono z ośmiordzeniowego procesora Kryo 250 (4x Cortex-A73 oraz 4x Cortex-A53) o taktowaniu do 1,8 GHz oraz grafiki Adreno 506. Do produkcji Snapdragona 632 użyto 14nm procesu technologicznego.
Pewnie zastanawiacie się, jak ma się Snapdragon 632 do popularnego w tej klasie cenowej Snapdragona 636 o podobnym CPU i Snapdragona 625 o zbliżonym GPU? Odpowiadam: dokładnie tak, jak większość z Was się spodziewa.
Zastosowany procesor tylko niewiele odstaje mocą obliczeniową od wyższego rangą modelu 636, którego na wykresach reprezentuje m.in. Redmi Note 5. Zarówno w AnTuTu, jak i w GeekBench różnica jest bardzo niewielka i wynosi tylko kilka procent, co w codziennych scenariuszach jest wręcz niemożliwe do zauważenia.
A skoro już o tym mowa, to na co dzień Moto G7 działa szybko i sprawnie, co jest zasługą nie tylko solidnych podzespołów, ale także lekkiego systemu i świetnej optymalizacji. Po klasycznym dla mnie skróceniu długości animacji o połowę w ustawieniach deweloperskich, Moto G7 zasuwa jak mój kot za mięskiem. Oczywiście najbardziej rozbudowane aplikacje odpalają się ciut dłużej, niż na flagowcach, jednak na ogół wszystko odbywa się w dobrym tempie. Raz na jakiś czas da się zauważyć szarpniętą animację, ale to jednostkowe przypadki.
Swoje robi 4 GB RAM. Nie dość, że pamięci operacyjnej jest sporo, to na dodatek jest ona odpowiednio zarządzana – w pewnym sensie poczułem ulgę, gdy przesiadłem się na Moto G7 z Honora 10 Lite, który pod tym względem wypada znacznie gorzej. Do pełni szczęścia brakuje tylko obsługi kości LPDDR4/4x, gdyż Snapdragon 632 ze średniaka Motoroli obsługuje starszy typ LPDDR3.
Grafikę Adreno 506 spotkaliśmy wcześniej w innych układach, w tym niezwykle popularnym niegdyś Snapdragonie 625. Qualcomm delikatnie poprawił jego możliwości, ale różnica na plus jest symboliczna i smartfony ze SD636 oferują wyraźnie lepsze osiągi w grach, że nawet nie wspomnę o telefonach ze SD660.
Na szczęście moce obliczeniowe GPU są na tyle dobre, że Moto G7 nieźle radzi sobie z większością gier ze sklepu Google Play, oczywiście raz lepiej, raz gorzej – w zależności od poziomu zaawansowania grafiki. Podstawowe tytuły działają bez zająknięcia, ale przykładowo PUBG MOBILE radzi ustawić detale na najniższe, więc fani rozgrywki na najwyższym poziomie powinni szukać gdzie indziej.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…