Powitajcie nową markę na rynku smartfonów. iQOO będzie skupiać się na urządzeniach premium, których ceny nie będą niższe niż 2700 złotych. Czy w taki sposób Vivo przebije się do podium producentów smartfonów?
Vivo w zeszłym roku pokazało, że nie chce figurować w świadomości użytkowników tylko jako „kolejny producent smartfonów z Chin”. Modele APEX czy NEX Dual Display to coś nowego, czego nie ma konkurencja. I wcale nie zamierzają na tym poprzestać, bo firma startuje z nową submarką premium. Nie mam pojęcia, jak poprawnie wymówić jej nazwę.
Premium od Vivo to iQOO
„Ajkoo”? „Ajkuo”? Yyyy…jakkolwiek będzie się nazywać nowa linia smartfonów (na profilu Weibo znalazło się 1300 różnych wersji wymowy!) od Vivo wiemy, że mają to być modele z segmentu premium. Być może jutro dowiemy się znacznie więcej, ponieważ jeden(!) szczęśliwiec ma otrzymać jedno z nowych urządzeń do wglądu – co pewnie oznacza, że podzieli się jego wyglądem i specyfikacją we wszystkich możliwych mediach społecznościowych.
Futurystyczny obrazek nowoczesnego miasta z postacią na pierwszym planie budzi we mnie skojarzenia ze światem gamingu. Z drugiej strony, słowa premium i gaming zestawione w jednym zdaniu budzą we mnie sprzeczne doznania – albo jedno, albo drugie. Znamy za to kwotę, poniżej której nie zejdzie pierwsze urządzenie z tym logo – w przeliczeniu 2700 złotych, oczywiście bez dodatkowych opłat.
Kolejny gracz na rynku?
Nie ulega kwestii, że wydzielanie linii smartfonów w osobne marki to znak naszych czasów na mobilnym rynku. Zabawę zaczął Huawei, którego marka Honor miała ładniej brzmieć na europejskim rynku. Xiaomi? POCOPHONE i Redmi, a wcale niewykluczone, że niedługo usłyszymy o kolejnych. ZTE ma swoją Nubię, a takie przykłady można mnożyć.
Ale iQOO? Niby nazwa, jak każda inna, ale mnie osobiście kojarzy się z jednym takim e-papierosem. Z drugiej strony, 10 lat temu w Polsce niewielu potrafiło poprawnie wymówić nazwę Huawei. Na koniec dodam jeszcze, że smartfony iQOO mają najpierw pojawić się w Chinach, a w zależności od ewentualnego sukcesu dopiero później trafią do Europy.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.