Przez ostatnie tygodnie najnowsze smartfony ASUS ZenFone Max M2 oraz Max Pro M2 towarzyszyły mi jako główne telefony podczas pracy oraz na co dzień. Wiem, jak sprawdziły się w boju i wybrałem cechy, którymi najbardziej mi zaimponowały. Sprawdź, dlaczego pokochasz je zaraz po zakupie.
Segment średniopółkowych smartfonów jest najszerszym ze wszystkich, a liczba obecnych w nim modeli potrafi przytłoczyć – szczególnie wtedy, gdy przymierzamy się do wymiany starego sprzętu na nowy i zastanawiamy się nad najlepszym wyborem. Najnowsze telefony od ASUS mogą stać się wtedy prostym i tanim, a co najważniejsze – przetestowanym rozwiązaniem.
ASUS ZenFone Max M2 oraz Max Pro M2 oferują ponadprzeciętną pojemność baterii, solidną wydajność opartą na mocnych jednostkach centralnych oraz grono przydatnych funkcji, które w przypadku konkurentów zazwyczaj oznaczają gruntowną podwyżkę ceny.
W przypadku tajwańskiego producenta nie ma takiej obawy, ponieważ tańszego ZenFone Max M2 możesz mieć już za 799 złotych, a lepiej wyposażonego ZenFone Max Pro M2 zdobędziesz za 1299 złotych.
Przetestowałem praktyczne możliwości każdego z nich i wybrałem trzy najmocniejsze strony, dzięki którym z pewnością nie pożałujesz ich zakupu.
Bateria to niewątpliwie jeden z najważniejszych podzespołów w smartfonie – stanowi jedyne źródło energii dla całego układu oraz komponent, bez którego nawet najbardziej genialny aparat oraz procesor nie byłyby w stanie normalnie funkcjonować.
Jednocześnie, akumulatory stały się piętą achillesową wielu dzisiejszych telefonów, które z powodu ograniczonej pojemności ogniw często nie są w stanie pracować bez dostępu do gniazdka dłużej niż przez jeden dzień. Rodzi to wiele problemów podczas wyjazdów oraz wycieczek, na których swobodne podłączenie telefonu do prądu może być przecież nie lada wyzwaniem.
Najnowsze średniaki ZenFone Max M2 bez obaw możemy zabrać ze sobą na kilkudniową wyprawę, nie martwiąc się przy tym o posiadanie powerbanka lub dodatkowego źródła energii w terenie – oba modele otrzymały baterie o świetnej pojemności, która podczas testów pozwalała mi zapomnieć o ładowarce przez kilka dni.
W tańszym ZenFone Max M2 znalazł się akumulator o wielkości 4000 mAh, który bez trudu wytrzymuje dwa dni pracy bez konieczności dodatkowego podładowania – łatwym do osiągnięcia wynikiem jest ponad dziewięć godzin włączonego ekranu (SoT) przy intensywnym użytkowaniu, które możemy wydłużyć jeszcze bardziej, zmniejszając jasność ekranu oraz uruchamiając przydatny tryb oszczędzania energii.
Mocniejszy ZenFone Max Pro M2 otrzymał baterię o jeszcze większej pojemności 5000 mAh, która zadowoli nawet najbardziej wymagających użytkowników. Akumulator o tej wielkości sam w sobie zapowiada niezły czas pracy w jednym cyklu, jednak dobrana przez producenta optymalizacja dodatkowo potęguje efekt i zapewnia medalową energooszczędność średniaka.
W codziennym użytkowaniu najbardziej podobało mi się to, że smartfony nigdy nie domagały się dodatkowej energii w ciągu pierwszej doby od ładowania i umiejętnie rozkładały zasoby na poszczególne zadania, podpowiadając, które aplikacje zużywają najwięcej procent baterii i należałoby je zamknąć.
Pomocny okazał się także tryb oszczędzania energii, który potrafił wydłużyć mój czas pracy nawet o kilkanaście godzin. Nie ulega więc wątpliwości, że akumulatory najnowszych ZenFone Max M2 zasługują na najwyższe wyróżnienie – to smartfony, przy których ładowarka to tylko dodatek.
Na drugim miejscu podium znalazła się wydajność, która nie daje żadnych powodów do wstydu – zarówno budżetowy ZenFone Max M2, jaki i droższy Max Pro M2 mogą pochwalić się nienagannym działaniem i płynnością nawet po otwarciu kilkunastu programów i współdziałania na nich.
Zacznijmy jednak od technikaliów i przybliżenia zestawów, które otrzymały oba średniaki. Tańszy smartfon został wyposażony w procesor Snapdragon 632, który korzysta z ośmiu rdzeni Kryo 250 oraz wsparcia ze strony 4 GB pamięci RAM. Na pochwałę zasługuje fakt, iż producent nie zdecydował się zaoszczędzić na pamięci operacyjnej – w tej półce cenowej każdy gigabajt RAM jest na wagę złota.
Droższy wariant ZenFone Max Pro M2 korzysta z możliwości popularnego – nie bez przyczyny – procesora Snapdragon 660 oraz aż 6 GB pamięci RAM. Taktowanie chipsetu zostało nieco obniżone, natomiast zmiana ta nie jest odczuwalna w codziennym użytkowaniu, które okazuje się przyjemnością.
Ogromną zaletą obu telefonów jest praca z czystym systemem Android, który okazuje się mieć zbawienny wpływ na wydajność i zarządzanie pamięcią RAM. Średniaki radzą sobie z zaawansowanymi aplikacjami oraz wymagającymi grami, które w wolnej chwili dostarczą nam rozrywki na ponad 6-calowych wyświetlaczach z niezłą jakością obrazu.
Aplikacje otwierane są bardzo szybko i z jeszcze większą prędkością przywracane są z pamięci podręcznej, a większych spadków wydajności nie da się zaobserwować. Wyzwania nie stanowią zarówno praca, jak i rozrywka, z którymi oba średniaki radzą sobie bez „zadyszki” oraz zbędnego przegrzewania obudowy – które to wady czasami dają się we znaki u konkurencji.
Trudno mieć zarzuty do codziennego korzystania z obu telefonów – ZenFone Max M2 i Max Pro M2 to po prostu świetnie działające smartfony wyposażone w solidne jednostki centralne, które wyglądają atrakcyjnie nie tylko na papierze, ale przede wszystkim w realnym użytkowaniu.
Trzecią cechą, za którą można pokochać modele ZenFone Max M2, jest możliwość nagrywania filmów w 4K, czyli rozdzielczości odpowiadającej stosunkowi 3840 x 2160 pikseli.
Nie wszyscy konkurenci oferują rejestrowanie obrazów w tak wysokiej jakości, szczególnie w tej półce cenowej, która najczęściej ogranicza się do jakości Full HD oraz stosunkowo mizernych efektów. W przypadku średniaków ASUS wrażenie jest zgoła odmienne, a nagrywane filmy są bardzo dobrej jakości.
W dobrych warunkach oświetleniowych oba modele potrafią zarejestrować niesamowite szczegóły obiektów, miejsc oraz przedmiotów na bliższym planie, a do tego mogą pochwalić się szeroką rozpiętością tonalną i płynnością w kręceniu wideo.
Z bezpośredniego pojedynku obu telefonów zwycięsko wychodzi wariant ZenFone Max Pro M2, który korzysta z dobrego sensora Sony IMX486 o rozdzielczości 12 MP oraz przysłonie f/1.8. Efekty jego współpracy z rozdzielczością 4K możecie zaobserwować w naszej recenzji, gdzie zamieściłem przykładowy film nagrany w tej rozdzielczości.
Nieco mniej, ale wciąż wiele szczegółów rejestruje aparat ZenFone Max M2, który dla odmiany otrzymał rozdzielczość 13 MP oraz światło f/1.9. Jego mocnym atutem jest szybki pomiar ostrości z detekcją fazy, który działa wyśmienicie w automatycznym trybie – smartfon umiejętnie wyostrza pożądane obiekty i nie ma tendencji do pomyłek, dlatego rzadko spotykałem się z sytuacją, kiedy musiałem ręcznie wskazywać, który przedmiot ma pozostać w polu ostrości.
Oprócz rejestrowania szczegółów na wysokim poziomie, wypada pochwalić doborową jasność klipów, którą zapewniają zastosowane obiektywy. Końcowe filmy rzadko wymagają jakichkolwiek poprawek i w większości przypadków od razu są gotowe do umieszczenia w sieci lub pokazania znajomym.
Na koniec warto wspomnieć o nieco gorszej jakości Full HD, która wyłapuje mniej detali, co błyskawicznie znika po przełączeniu na rozdzielczość 4K – różnice są widoczne szczególnie w słabszych warunkach oświetleniowych, kiedy nagrywanie w najwyższej jakości potrafi przynieść przyjemne dla oka rezultaty. Do jakości flagowców wciąż brakuje, natomiast w gronie średniaków jest ponadprzeciętnie.
Cech zasługujących na wyróżnienie jest znacznie więcej, natomiast w codziennym działaniu najbardziej przydatne okazały się dla mnie powyższe trzy – nagrywanie w jakości 4K, nienaganna wydajność i mocarne baterie – to solidne argumenty przemawiające za zakupem zarówno ZenFone’a Max M2, jak i wariantu ZenFone Max Pro M2.
W końcowym rozrachunku oba smartfony wypadają bardzo dobrze, a ich odmienność tkwi głównie w detalach – różnią się wzornictwem tylnego panelu, rodzajem zastosowanych aparatów oraz procesorami, natomiast ich wspólnym mianownikiem jest przyjemność z codziennego użytkowania.
W tym miejscu wypada wspomnieć o jeszcze jednej mocnej stronie droższego modelu ZenFone Max Pro M2, a mianowicie obsłudze NFC oraz aplikacji Google Pay, co oznacza bezproblemowe płatności zbliżeniowe – noszenie ze sobą karty nie będzie już koniecznością, a za zakupy możemy zapłacić telefonem. To trudno dostępna cecha wśród wielu bezpośrednich konkurentów Max Pro M2.
Smartfony nie są oczywiście pozbawione wad, wśród których można wymienić brak złącza USB typu C oraz wcięcie w ekranie, natomiast do poczynionych oszczędności szybko się przyzwyczaiłem i nie mam wątpliwości – właśnie tak powinny prezentować się smartfony ze średniej półki.
Artykuł sponsorowany, powstał we współpracy z ASUS.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nowego Xiaomi pokochasz za pojemną baterię i wysoką wydajność. Xiaomi Redmi Turbo 4 ujawnił część…
Ta gra to interaktywny film, który stał się niemałym hitem w oczach krytyków i graczy.…
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…