Tego modelu nie muszę przedstawiać żadnemu maniaKowi. OnePlus od lat jest synonimem najpłynniejszej pracy Androida, topowej wydajności, a ostatnio również dobrych ekranów AMOLED i ponadprzeciętnego aparatu. OnePlus 7T dodaje do tego naprawdę świetną baterię, która nawet bardziej wymagającemu użytkownikowi wystarczy na cały dzień pracy. Genialny jest również ekran z częstotliwością odświeżania 90 Hz, co w tej cenie jest prawdziwym rarytasem.
Czas na sztandarowy element tego zestawienia, czyli czytnik w ekranie. Jego szybkość i celność stoi na odpowiednio wysokim poziomie. Nie jest to oczywiście smartfon bez wad. Do nich zaliczę brak złącza słuchawkowego, brak wodoodporności czy ładowania bezprzewodowego. Wszystko to jednak blednie w kontekście ceny.
Jeśli jesteś w stanie się z nimi pogodzić, to wydając 2649 złotych zyskasz kompletne urządzenie na lata użytkowania. Dosłownie, bo OnePlus dba o aktualizacje, a jego nakładka – OxygenOS – przez wielu jest uznawana za najlepszy zamiennik dla czystego Androida na rynku.
Mimo premiery obecnego we wcześniejszej części zestawienia Huawei P30 Pro, poprzedni flagowiec Mate 20 Pro absolutnie nie ma się czego wstydzić. Oba oparte są na tym samym procesorze, czyli Kirinie 980. Mimo, że nie ma tak samo dobrej wydajności jak Snapdragon 855, to w codziennej pracy różnica nie będzie odczuwalna. Skoro dodatkowo jego następca nie trafi w najbliższym czasie do Europy, to chyba warto zainteresować się Mate 20 Pro.
Reszta specyfikacji jest równie topowa, a ekran robi świetne wrażenie – o ile oczywiście nie trafisz na felerny egzemplarz z zieloną poświatą, ale w ostatnich miesiącach już o tym nie słyszymy, więc możesz spokojnie wybrać się do sklepu.
Kolejną zaletą jest oczywiście bateria o pojemności 4200 mAh. Nawet przy tak dużym ekranie gwarantuje bardzo dobry czas pracy z dala od gniazdka. Skaner zintegrowany z wyświetlaczem jest dobry, choć nie tak szybki jak te ze smartfonów z początku 2019 roku. To jednocześnie jeden z droższych modeli w tym zestawieniu – obecnie kupisz go za około 2500 złotych.
Warto? Jak dla mnie – z całą pewnością, bo to nadal jeden z najlepszych fotosmartfonów na rynku.
W tej pozycji nieco zjeżdżamy z ceną. Oppo Reno to średniak, którego wyposażono w czytnik odcisków palca zintegrowany z ekranem. O jego działaniu możecie przeczytać w naszej recenzji Oppo Reno. To również również jedno z ładniejszych urządzeń w tym rankingu – obecnie kupisz go za 1999 złotych. Czy jest wart takich pieniędzy?
W zasadzie ciężko mi mówić o wadach, bo jako takich nie zauważyliśmy. Smartfon kusi przede wszystkim przepięknym wyglądem, a ekran AMOLED o przekątnej 6.4 cala rozciąga się od krawędzi do krawędzi. Na duży plus zasługuje również bateria, która spokojnie wystarczy na pełny dzień pracy z dala od gniazdka. Dobry jest też aparat, a jedynym „ale” może być wydajność. Nie jest źle, ale w tej cenie znajdziesz mocniejsze smartfony.
Jeśli zalezy Ci na znacznie lepszej jakości fotografii, to zerknij w stronę Oppo Reno 10x, który da Ci też znacznie większy ekran i zapas mocy na lata użytkowania. Jest jednak sporo droższy, bo kosztuje 3499 złotych.
Nie da się ukryć, że w przypadku Nokii 9 PureView skaner zintegrowany z ekranem jest tylko dodatkiem – ale trzeba przyznać, że po pierwszych testach wiemy, że radzi on sobie bardzo dobrze.
Głównym punktem programu są oczywiście aparaty, a jest ich całe mnóstwo. Pięć 12-megapikselowych matryc z tyłu, dodatkowy moduł ToF z możliwością zapisu do formatu RAWi jeden aparat do selfie brzmią jak sen dla każdego fana mobilnej fotografii. I tak dokładnie jest, bo żaden inny smartfon nie oferuje takich możliwości. Czy to najlepszy fotosmartfon na rynku? O takie stwierdzenie bym się nie pokusił, bo dla mnie zabrakło na przykład szerokiego kąta.
Nokia 9 PureView ma jednak sporo innych zalet. Po pierwsze – nie ma notcha, a raczej kusi klasycznym wyglądem z symetrycznymi belkami nad i pod wyświetlaczem. Sam ekran to OLED o rozdzielczości 2K+, która przy przekątnej 5.99 cala przekłada się na fantastyczną jakość wyświetlanego obrazu.
Wady? Dla niektórych może to być „tylko” Snapdragon 845, ale nie popadajmy w paranoję – przy 6 GB RAM to nadal bardzo wydajny układ, a codzienna praca na czystym i często aktualizowanym Androidzie będzie czystą przyjemnością.
To wszystko może być Twoje w całkiem rozsądnej cenie – mało który flagowiec na start kosztuje 1999 złotych, choć to smartfon skierowany do bardzo specyficznego użytkownika.
Na koniec zostawiłem prawdziwą perełkę. Samsung Galaxy Note 10+ oraz nieco mniejszy Galaxy Note 10 może nie są na pewno najtańszymi smartfonami, ale nie znajdziesz bardziej kompletnych urządzeń z Androidem na pokładzie. Oprócz oczywistości w tym zestawieniu, czyli czytnika linii papilarnych zintegrowanego z ekranem ma coś, co spodoba się każdemu geekowi. Mam tutaj rzecz jasna na myśli stylus S Pen, dzięki któremu wielozadaniowość wchodzi na zupełnie inny poziom. Jest jednak za to cena – 4799 złotych za Note’a 10 + oraz 4149 złotych za mniejszego Note’a.
Potężny Exynos, 8 lub 12 GB RAM i 256 GB szybkiej pamięci UFS 3.0 zadowolą nawet najbardziej wymagających. Samsung Galaxy Note 10 i Note 10+ to, bez względu na rozmiar, doskonałe matryce, świetne aparaty i stosunkowo duże baterie z szybkim ładowaniem.
Czy są warte takich pieniędzy? Tutaj zdania będą podzielone, ale moim zdaniem warto dać im szansę. Oczywiście nie tylko ze względu na niezły czytnik linii papilarnych w wyświetlaczu. Świetny wybór dla każdego, kto szuka bezkompromisowego smartfona do pracy.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Spróbujesz zgadnąć w ciemno, co tak naprawdę zmieni się w specyfikacji Samsunga Galaxy S25? To…
Który smartfon wśród tych ze składanym ekranem będzie mieć największą baterię? vivo X Fold 4…
Składany smartfon Samsung Galaxy Z Flip6 może być Twój całkiem za darmo. O ten model…
Producent niemal oficjalnie dał nam do zrozumienia, że realme GT 7 Neo otrzyma ogromną baterię…
Uber nie chce wozić już tylko Polaków, ale także ich paczki i przesyłki. Taka nowość…
Black Friday 2024 rozpoczął się na dobre. Multum promocji zaczęło pojawiać się w sklepach i…