Pora na recenzję smartfona ASUS ZenFone Max M2 (ZB633KL), czyli niskobudżetowej propozycji tajwańskiego producenta. Model otrzymał pojemną baterię, wielki wyświetlacz oraz solidne podzespoły, które zmieszczono w cienkiej obudowie. Sprawdziliśmy, czy ZenFone Max M2 to smartfon warty zakupu.
ASUS ZenFone Max M2 (ZB633KL) to najnowszy smartfon z budżetowego segmentu w ofercie tajwańskiej marki i zarazem słabszy brat ZenFone’a Max Pro M2. Obaj zadebiutowali na polskim rynku miesiąc temu, z miejsca zdobywając zainteresowanie klientów.
Cechami wyróżniającymi telefon są pojemna bateria, dobrze dobrane podzespoły oraz podwójny aparat fotograficzny, które wbrew pozorom nie kosztują majątku – model kosztuje obecnie 679 złotych, czyli o ponad sto złotych taniej niż w momencie premiery.
Zapraszam do przeczytania recenzji ASUS ZenFone’a Max M2, który pomimo niskiej ceny ma kilka solidnych asów w rękawie. Czy w ostatecznym rozrachunku okazał się warty swojej ceny?
Dane podstawowe | |
Wymiary | 76 x 158 x 7.7 mm |
Waga | 160 g |
Obudowa | jednobryłowa (bez opcji demontażu tylnej klapki) |
Standard sim | nanoSIM + nanoSIM, Dual SIM |
Data premiery | 2018, grudzień |
Ekran | |
Typ | IPS 6.3'', rozdzielczość 1520x720, 267 ppi |
Kluczowe podzespoły | |
SoC | Qualcomm Snapdragon 632 |
Procesor | 1.8 GHz, 8 rdzeni ((8 x Kryo 250)) |
GPU | Adreno 506 |
RAM | 4 GB |
Bateria | 4000 mAh |
Obsługa kart pamięci | microSD, do 2 TB |
Porty | USB (microUSB) |
Pamięć użytkowa | 32 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android 8.1.0 Oreo |
Łączność | |
Transmisja danych | LTE |
WIFI | 802.11 b/g/n |
GPS | A-GPS i GLONASS |
Bluetooth | 4.2 |
NFC | Brak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 13 MP, wideo, 30 kl/s, lampa błyskowa, dodatkowy aparat - 2MP |
Dodatkowy | 8 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s, dioda LED |
Smartfon nie wyróżnia się oryginalnym wyglądem, a wręcz przeciwnie – producent zdecydował się na powtarzalny zestaw, który widzieliśmy już wielokrotnie wśród modeli ze średniej i niższej półki.
Przedni panel wypełnia wyświetlacz z dość szerokim wcięciem (notchem) oraz względnie wąskimi ramkami wokół matrycy. Krawędzie ekranu zaokrąglono za pomocą szkła z delikatnym efektem 2.5D. Dolna przestrzeń jest nieco szersza i burzy symetrię z pozostałymi bokami, natomiast trudno mieć do niej szczególne zastrzeżenia. Dokładnie tak wyglądała większość średniaków w 2018 roku.
ZenFone Max M2 nie jest wyjątkowy także z tyłu – twórcy zdecydowali się na wykonanie korpusu z połączenia lekkiego aluminium oraz plastiku. Główne tworzywo jest matowe, wydaje się odporne na rysy oraz nie ma tendencji do zbierania zabrudzeń, natomiast jest równie oporne na ich czyszczenie.
Plastikowa powłoka okala górną oraz dolną krawędź smartfona, a także jego boki, na których znalazły się przyciski główne oraz slot na trzy karty. Główną funkcją tworzywa powinno być zabezpieczenie smartfona przed ewentualnymi upadkami i zminimalizowanie uszkodzeń, czego nie miałem nieprzyjemności testować.
Oba materiały użyte do stworzenia obudowy nie budzą zastrzeżeń co do jakości, a na dodatkowe wyróżnienie zasługuje spasowanie ich z pozostałymi podzespołami. ZenFone Max M2 został wykonany solidnie, co w zupełności wybacza brak wizualnych fajerwerków.
Po wzięciu w dłoń model okazuje się nadzwyczaj lekki i smukły, pomimo że mieści w sobie pokaźny akumulator o pojemności 4000 mAh. Producentom udało się także osiągnąć minimum grubości (7.7 mm) oraz wypełnienie frontu przez ekran w 80%, co uważam za przyzwoite rezultaty.
Budżetowiec otrzymał wyświetlacz IPS o przekątnej 6.3-cala, który został zaokrąglony na brzegach oraz „przyozdobiony” w dość szerokie wcięcie. Rozdzielczość panelu wynosi tylko HD+ (1520 × 720) przy wydłużonych proporcjach 19:9, co nie wpływa najlepiej na jakość obrazu.
Brak wyższej rozdzielczości przełożył się na niską szczegółowość matrycy, postrzępione czcionki oraz zagęszczenie pikseli na poziomie 267 ppi, które trudno nazwać wystarczającym w 2019 roku. Mniej wymagający użytkownicy nie powinni mieć większych problemów z przyzwyczajeniem się do ostrości treści po kilku dniach użytkowania, natomiast mogło być lepiej.
Znacznie więcej oszczędności doczekały się kolory, którym brakuje nasycenia i szerszej rozpiętości w palecie sRGB – jej pokrycie wynosi zaledwie 82.4%, czyli poniżej oczekiwań oraz gorzej od bezpośrednich konkurentów. Nadszarpnięty honor ratuje jedynie tryb dostosowania temperatury barw.
Smartfon broni się za to jasnością maksymalną na poziomie 500 cd/m², co jest standardowym, ale jednocześnie mocnym wynikiem w budżetowej półce. Ustawienie luminacji na szczytową wartość umożliwia odczytywanie tekstów i oglądanie filmów wideo w towarzystwie promieni słonecznych, chociaż do pełnego komfortu nieznacznie brakuje – szczególnie w bezpośredniej kontrze do słońca.
Gorzej ZenFone Max M2 radzi sobie z jasnością minimalną, która osiąga wartość 5 cd/m² i razi w oczy podczas korzystania z telefonu w nocy. W warunkach małego natężenia światła pomocny okazuje się tryb nocny, który ociepla barwy i umożliwia sterowanie intensywnością.
Krótko podsumowując, ekran ZenFone’a Max M2 nie jest jego najmocniejszym punktem, a jeżeli miałbym wybrać jeden aspekt do poprawy, zapewne byłaby to żywotność kolorów.
Smartfon otrzymał z gruntu solidne wyposażenie, któremu brakuje jedynie kilku szczegółów i jednego ważnego złącza – producent odrzucił port USB typu C, co wpłynęło na szybkość ładowania oraz przesyłania danych. Jeżeli można to nazwać okolicznością łagodzącą, droższy wariant Pro także go nie posiada.
Zastosowane złącze microUSB pozwala na ładowanie akumulatora modelu o maksymalnej mocy 10 W, co nie jest najszybszą metodą w 2019 roku, zważywszy na pojemność baterii.
Obecność na pokładzie melduje za to złącze słuchawkowe, które sprawdza się podczas słuchania muzyki i zapewnia przyzwoitą jakość dźwięku na dołączonych słuchawkach. Nieco gorzej radzi sobie pojedynczy głośnik na dolnej krawędzi, ponieważ gra płasko i zdarza mu się produkować trzaski podczas wyższych poziomów.
ASUS zdecydował się uzbroić zaplecze muzyczne w dodatkowy wzmacniacz NXP, który wprawdzie zapewnia głośność godną małej imprezy w domowym zaciszu, ale w ogólnym rozrachunku powoduje problemy z jakością dźwięku przy podkręconym potencjometrze.
Plusa notuje mikrofon, który ku mojemu zaskoczeniu okazał się podwójny i całkiem sprawny – w tej półce cenowej trudno wymagać od niego krystalicznego dźwięku, więc warto wyróżnić jego pozostałe zalety i jakość podczas przeprowadzania rozmów.
Oprócz tego, ZenFone Max M2 oferuje łączność Wi-Fi 802.11 n działającą tylko w paśmie 2.4 GHz, Bluetooth 4.2, LTE kategorii 5, slot na dwie karty nanoSIM i jedną microSD (mogą być używane jednocześnie), diodę powiadomień oraz dwie metody odblokowywania telefonu – czytnik linii papilarnych oraz usługę rozpoznawania twarzy.
Podczas testów znacznie lepszy okazał się sensor biometryczny, który umieszczono na środku tylnego panelu. Czytnik jest dokładny, pewny i szybki, co przekłada się na codzienny komfort i błyskawiczny dostęp do telefonu – tak jak w przypadku większości obecnych średniaków.
Drugą z metod jest rozpoznawanie twarzy, za które odpowiada kamerka znajdująca się w ekranowym wcięciu. Moduł szybko odczytuje dane z naszej twarzy, ale nie wykorzystuje do tego podczerwieni, dlatego nie skorzystamy z niego w nocy. W zależności od warunków i kąta nachylenia telefonu odblokowywanie może przebiegać bardzo sprawnie.
Czego zabrakło? W największej mierze NFC, które posiada wariant Pro. Ponadto, poprawie mogłyby ulec jakość dźwięku, szybkość ładowania i ilość pamięci wewnętrznej – 32 GB to zdecydowanie za mało w dłuższej perspektywie. W pudełku nie znalazło się także etui, które było oferowane wraz z droższą wersją Pro.
Średniak pracuje z czystym systemem Android 8.1 Oreo, który według najnowszych wieści doczeka się aktualizacji do kolejnej wersji.
Oprogramowanie zostało pozbawione kilku przydatnych aplikacji producenta, wśród których warto wymienić brak galerii oraz dedykowanego odtwarzacza muzyki, jednak ze względu na doborową szybkość działania systemu jestem w stanie przymknąć na to nie tylko jedno, ale nawet dwoje oczu.
Czysty system ma zbawienny wpływ na szybkość średniaka i pozwala mu na komfortową pracę z wieloma programami jednocześnie. Fani nakładek i wizualnych fajerwerków będą musieli pogodzić się jednak z surowym i skromnym stylem systemu, których nie można złagodzić ustawieniami – domyślnie otrzymujemy tylko kilka funkcji służących modyfikowaniu wyglądu.
Oprogramowanie posiada także wady, do których należy zaliczyć kilka drobnych pomyłek w tłumaczeniu oraz toporne menu wielozadaniowości, które umożliwia zamknięcie wszystkich aplikacji dopiero po przesunięciu ich na sam początek.
Kończąc tę sekcję, muszę powiedzieć, że system użytkowałem z przyjemnością, przyzwyczajając się do pomniejszych usterek po kilku dniach. Jestem zdania, iż lepiej zrezygnować z kilku wizualnych smaczków na rzecz szybszego działania, co najwidoczniej przyświecało także twórcom. Dobra robota.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…
Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…
Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…
Aplikacja Uber wzbogaca się o udane nowości, które mogą przydać się także w okresie świątecznym.…