Sercem średniaka jest procesor Snapdragon 632, czyli ośmiordzeniowy układ bazujący na jednostkach Kryo 250, rozpędzających się do maksymalnie 1.8 GHz. Wytworzono go w 14 nm procesie technologicznym FinFET i uzbrojono w układ graficzny Adreno 506. Całość wspierają 4 GB pamięci RAM.
Ten model SoC nie jest najczęściej spotykanym układem w średniakach i w walce na popularność przegrywa ze Snapdragonem 660 oraz 636, który jest jego bezpośrednim konkurentem. Oba chipsety nie różni jednak wiele, dlatego być może już niedługo spotkamy na rynku więcej smartfonów z tym procesorem – jednym z najnowszych przykładów może być konkurencyjna Motorola Moto G7.
W codziennym użytkowaniu ZenFone Max M2 popisuje się zaskakująco dobrą szybkością, którą w głównej mierze zawdzięcza przyzwoitej ilości pamięci RAM i zoptymalizowanemu systemowi Android. Średniak nie ma problemów z pracą na wielu aplikacjach naraz, a także radzi sobie z graniem w mniej lub bardziej zaawansowane tytuły – te ostatnie będą mogą wymagać obniżenia jakości grafiki, jednak nadal rozgrywka zostanie utrzymana na dobrym poziomie.
Aplikacje uruchamiają się bez opóźnień, a wywoływanie ich z pamięci podręcznej to czysta przyjemność. Pamiętajmy przy tym, iż mamy do czynienia ze sprzętem z budżetowej półki, gdzie problemy z szybkością stanowią chleb powszedni. Najnowszy średniak zjada go na śniadanie, udowadniając moc zastosowanego procesora oraz 4 GB pamięci RAM.
Uzyskane przeze mnie odczucia potwierdzają także testy benchmarkowe, które plasują wydajność ZenFone’a Max M2 w gronie kilkuset droższych rywali. Wątpliwości nie pozostawia także układ chłodzenia, radząc sobie z utrzymywaniem niskiej temperatury obudowy nawet podczas działania wymagających aplikacji.
ASUS ZenFone Max M2 otrzymał podwójny aparat fotograficzny w zestawie z jednostką główną 13 MP (f/1.8) oraz oczkiem wspierającym o rozdzielczości 2 MP do zbierania informacji na temat głębi tła.
Optyka średniaka nie oferuje zatem topowych możliwości, co producent starał się nadrobić oprogramowaniem i dodatkowym wyposażeniem. Na pokładzie znalazła się elektroniczna stabilizacja obrazu (EIS), system pomiaru ostrości PDAF oraz dioda LED, która pomaga doświetlić ciemniejsze scenerie.
Aplikacja do obsługi obiektywów jest identyczna z wariantem Pro, dlatego pozwolę sobie zacytować jej opis z recenzji tamtejszego modelu:
Aplikacja do obsługi aparatu nie jest może najbardziej intuicyjna, natomiast zawiera wszystkie najpotrzebniejsze funkcje. Na górnej belce znalazły się tryby: automatyczny, profesjonalny, HDR, sportowy oraz nocny, a ponadto tryby upiększania oraz efektu rozmazywania tła, kontrola diody LED i ikona ustawień.
Dolną część menu tworzą skrót do Zdjęć Google, przełącznik trybu czarno-białego, sepii etc. oraz przyciski do zamiany aparatów i przejścia do nagrywania. Krótko mówiąc, korzystanie z aparatu nie sprawia większych trudności.
Wyciśnięcie siódmych potów z oprogramowania zwieńcza wsparcie ze strony sztucznej inteligencji, która potrafi wykrywać sceny i podnosić jakość gotowych zdjęć – smartfon często proponuje swoją pomoc w zakresie poprawienia oświetlenia fotografii.
>>> Zobacz zdjęcia w pełnej rozdzielczości
Ogólna jakość zdjęć wykonanych w dobrych warunkach świetlnych wypada na przyzwoitym poziomie. Szczególnie zaskakujące okazały się balans bieli oraz naturalny kontrast, który pozwala na uchwycenie ujęć w ich rzeczywistych barwach. Odwzorowanie szczegółowych obiektów także nie przysparza problemów, a oglądanie zdjęć na większym ekranie tylko to potwierdza – średniak radzi sobie z trzymaniem ostrości w ryzach.
Smartfon wykorzystuje każdą ilość światła w celu polepszenia jakości zdjęcia, natomiast zdarza mu się „złapać go” zbyt wiele – wtedy pojawiają się prześwietlenia na dalszym planie, a w gorszych warunkach oświetleniowych nawet na bliższym, o czym świadczą refleksy z ulicznych lamp.
Drugi obiektyw służy rozpoznawani głębi scenerii i uzyskiwania efektu bokeh, jednak wyniki jego pracy są dosyć mizerne i stanowią „sztukę dla sztuki”. Smartfon rzadko rozmywa idealnie to, co sobie życzymy, a także ma problemy z utrzymaniem przyjętej konwencji – w niektórych przypadkach rozmywany przedmiot nadal jest w pełni widoczny.
Zanim przejdę do omówienia rezultatów zdjęć nocnych, wideo oraz selfie, wyróżnię autofokus z detekcją fazy (PDAF), który radzi sobie nawet w gorszych warunkach oświetleniowych i zapewnia doborową ostrość ujęć.
W nocy nie widać wielu detali, a reakcja aparatu na źródło mocnego światła potrafi zwariować, natomiast kolory obiektów i ich odwzorowanie wciąż zasługują na pochwałę – odpowiadają temu, co widzimy w rzeczywistości, choć w odpowiednio mniejszej jakości.
W ogólnym rozrachunku zdjęcia nocne potrafią wyjść niezłe, ale od zastosowanej optyki trudno wymagać cudów. Szczególnie zawiódł mnie tryb nocny, który skupia się wyłącznie na obniżeniu nasycenia kolorów – w efekcie lepiej z niego zrezygnować.
Średniak potrafi nagrywać wideo w jakości HD, Full HD oraz 4K przy 30 kl/s, co jest swoistą gratką w smartfonie z tej półki. Na pokładzie znalazła się także funkcja w postaci wyciszenia nagrywanych treści, która może okazać się przydatna podczas rejestrowania zatłoczonych miejsc.
Jakość filmów nagranych w najwyższej rozdzielczości jest odpowiednia, chociaż brakuje jej stabilizacji obrazu oraz utrzymywania kolorów tła – w przypadku powyższego klipu łatwo zaobserwować to na przykładzie nieba. Na plusa zasługują z kolei jasność oraz naturalne barwy filmu.
Filmy nagrane w rozdzielczości Full HD (1080p) mogą korzystać z dobrodziejstw elektronicznej stabilizacji obrazu, którą oceniam jako bardzo przydatny gadżet. Końcowe wideo jest stabilne, nie ma problemów z kolorami oraz chwali się szczegółami na wysokim poziomie.
Kamerka do selfie ma 8 MP i przysłonę f/2.0. Obok obiektywu znalazła się także dioda LED, która ma za zadanie doświetlić twarz w warunkach mniejszego natężenia światła, a wewnątrz konstrukcji siódme poty wyciska z siebie oprogramowanie aparatu obejmujące efekt bokeh oraz tryby upiększania.
Zastosowana optyka oraz chwyty w systemie powodują, iż zdjęcia selfie wychodzą nieźle, chociaż dodałbym im nieco szczegółów.
Akumulator to, obok wydajności, największy atut średniaka – ogniwo o pojemności 4000 mAh potrafi zapewnić dwa dni spokojnej pracy, jeżeli używamy smartfona często i korzystamy przy tym z łączności Wi-Fi.
Trzy dni na jednym ładowaniu to osiągalny wynik, ale tylko wtedy, jeżeli zdecydujemy się na rzadsze sięganie po telefon. W moim przypadku stanowiło to znaczną barierę, jednak powtarzalne wyniki na poziomie 9 godzin SoT (czasu na włączonym ekranie) utwierdziły mnie w przekonaniu, iż ZenFone Max M2 to energetyczny majstersztyk.
W swojej klasie smartfon często okazuje się bezkonkurencyjny i udowadnia, że jest gotowy zapewnić energię na wszelkiego rodzaju wyjazdach oraz dłuższych rozstaniach z ładowarką.
Jedyne, do czego mogę mieć zarzuty, to wolne ładowanie za pomocą złącza microUSB. Dzięki dołączonej ładowarce o mocy 10 W uzupełnienie 65% baterii zajmuje około półtorej godziny, a pełne naładowanie baterii to kwestia 2 godzin i 10 minut.
Producent oferuje także tryb oszczędzania energii, który potrafi wydłużyć czas pracy o kilka dodatkowych godzin. Jego cechą charakterystyczną jest zmiana paska powiadomień na czerwony kolor.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dzieli nas dzień od prezentacji średniaków OPPO. O nowym OPPO Reno 13 (Pro) wiemy niemalże…
Już w najbliższy poniedziałek jeden z polskich sklepów odpali kolejne promocje z okazji Black Friday…
Pojemna bateria i energooszczędny procesor trafi do nowego realme C75. Długi czas pracy będzie kartą…
ASUS Zenfone 11 Ultra to tegoroczny flagowiec producenta. Podczas premiery kosztował grubo ponad cztery tysiące,…
Szukasz taniego smartfona z ładowaniem bezprzewodowym? Przeraża Cię wydawać grube tysiące na najnowsze flagowce z…
Heroes 3 raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. To gra, która od momentu premiery zyskała status…