HTC na przestrzeni ostatnich lat poruszało się tylko w jednym kierunku – równią pochyłą w dół. Efekty takiego stanu rzeczy są aż nadto widoczne, a już niebawem możemy być świadkami szybkiego rozkładu tej zasłużonej marki.
Informowanie o wynikach finansowych HTC to w ostatnich latach bardzo przykry obowiązek – nie ma bowiem niczego ciekawego w powiadamianiu Was o kolejnych niechlubnych rekordach tej spółki, mówiąc o ciągle spadających przychodach i potężnych stratach, które odbijają się na liczbie zatrudnionych osób czy kolejnych projektach koncernu.
Rok 2019 wcale nie przyniósł oczekiwanego odbicia – styczeń okazał się bowiem najgorszym miesiącem w historii HTC, co dobitnie pokazuje, w jak patowej sytuacji znalazł się tajwański koncern.
Nie dziwi więc fakt, że przedstawiciele firmy starają się znaleźć rozwiązanie pozwalające na zminimalizowanie strat oraz sprawienie, że bilans finansowy będzie choć trochę bardziej optymistyczny. Nie da się ukryć, że najnowszy pomysł pochodzący prosto z centrali HTC brzmi jak ostateczność i przypomina gorączkowe poszukiwanie ostatniej deski ratunku.
Licencjonowane smartfony szansą na ratunek?
HTC jest po słowie z trzema niewielkimi producentami smartfonów prosto z Indii – Micromax, Lava oraz Karbonn. Te rozmowy mają na celu tylko jedno – użyczenie tym podmiotom licencji tajwańskiego koncernu, co pozwoliłoby na stworzenie smartfonów i urządzeń mobilnych produkowanych pod marką HTC.
To oczywiście miałoby zagwarantować, że w razie niepowodzenia rynkowego danego modelu straty poniósłby producent urządzenia, a więc licencjobiorca. Ponadto Tajwańczycy mieliby także zagwarantować sobie procent od sprzedaży każdego egzemplarza sprzętu – oczywiście niewielki, ale w tej sytuacji dla firmy każdy zastrzyk gotówki to jak obrabowanie Fort Knox.
Na razie porozumienie miałoby obowiązywać tylko na terenie dynamicznie rozwijającego się rynku indyjskiego – z tego też powodu można spodziewać się wysypu sprzętów z niskiej i średniej półki cenowej bowiem właśnie takie modele cieszą się tam największym zainteresowaniem.
To jednak wcale nie gwarantuje żadnego sukcesu – wystarczy przecież wspomnieć, jak doskonale w Indiach radzi sobie Xiaomi, Oppo czy ostatnio także Samsung. To piekielnie silna konkurencja, która z pewnością nie zbagatelizuje pojawienia się kolejnego gracza.
Można spodziewać się tego, że na podobny krok HTC zdecyduje się także w kontekście innych rynków, zwłaszcza azjatyckiego i europejskiego. Wiele wskazuje na to, że Indie to dla tego koncernu poligon testowy i jeżeli rezultaty tego działania będą zadowalające, to raczej nic nie powstrzyma koncernu z Tajwanu od podjęcia takiej decyzji w odniesieniu do innych kontynentów czy państw. Nieoficjalnie wiadomo, że HTC chce skupić się przede wszystkim na działce wirtualnej rzeczywistości, wycofując się w znacznym stopniu z własnej działalności na rynku smartfonów.
Wygląda więc na to, że HTC zamierza podążyć drogą BlackBerry, które także zdecydowało się na podobny krok. Szkopuł w tym, że „Jeżyna” idealnie wpasowała się w swoją niszę, oferując smartfony wyjątkowe w kontekście całego rynku mobilnego, a HTC na dziś jest firmą nijaką, która nie jest w stanie zaprezentować niczego innowacyjnego.
Kto wie – być może jest to jedyny sposób na to, by uratować ten niegdyś potężny koncern od spektakularnego upadku.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.