Szef OnePlus – Pete Lau – najprawdopodobniej ma ochotę wystartować w zawodach na najgłupszą próbę wytłumaczenia braku złącza słuchawkowego w smartfonie. Szkopuł w tym, że walczy on tylko z samym sobą, ale i tak idzie mu całkiem nieźle, bowiem właśnie… pobił samego siebie.
Brak złącza słuchawkowego w smartfonach to rzecz, którą obserwujemy coraz częściej (ku zmartwieniu wielu użytkowników) przy okazji kolejnych premier nowych urządzeń. To oczywiście komplikuje sprawę chociażby związaną z jednoczesnym ładowaniem sprzętu oraz korzystaniem ze specjalnego adaptera do słuchawek, ale wiele wskazuje na to, że będziemy musieli przyzwyczaić się do tego niezbyt przyjemnego trendu.
Wydawałoby się, że nie trzeba specjalnie tłumaczyć braku tego elementu, bo powody są oczywiste – zwolnienie miejsca wewnątrz urządzenia oraz oszczędności czysto finansowe. Pete Lau – szef OnePlus – postawił sobie jednak za punkt honoru edukowanie użytkowników smartfonów, którzy mają czelność utyskiwać na ten istotny brak.
W październiku ubiegłego roku Lau stwierdził, że OnePlus 6T zostanie pozbawiony złącza słuchawkowego, bowiem jest to Konsekwencja umieszczenia w tym smartfonie czytnika linii papilarnych wbudowanego w ekran. Wtedy napisałem, że „głupszego wytłumaczenia na brak złącza słuchawkowego jeszcze nie słyszałem”. Cóż – nadszedł czas, by cofnąć te słowa, bowiem właśnie pojawiło się jeszcze bardziej interesujące wyjaśnienie tej sytuacji.
Pete Lau – Einstein naszych czasów
Lau stwierdził bowiem, że usunięcie minijacka ze smartfonów przyspieszy rozwój produkcji… słuchawek bezprzewodowych. Wydaje się to wręcz niewiarygodne, ale nie spodziewałbym się, że szef jednego z większych producentów urządzeń mobilnych rzuci w internetowy eter tak piekielnie banalny truizm, będąc dumnym ze swojego odkrycia. Tym samym to, co praktycznie każdemu miłośnikowi branży mobilnej wydaje się oczywiste, dla CEO OnePlusa jest nowalijką.
To przecież oczywiste, że Producenci słuchawek bezprzewodowych chcą zbić spory biznes na braku możliwości odsłuchiwania muzyki za pośrednictwem tradycyjnych, przewodowych modeli. Tłumaczenia o zwiększeniu pojemności baterii to zazwyczaj cuda na kiju, bowiem różnica w wielu przypadkach jest praktycznie niezauważalna, a już na pewno niewarta eliminacji minijacka.
Motywacja jest więc oczywista – skoro można zarobić na sprzedaży dodatkowych akcesoriów, to dlaczego tego nie zrobić? Z tego założenia wyszło Apple (AirPods), Samsung (Galaxy Buds), a także OnePlus (Bullets Wireless). Tak trywialne tłumaczenia nie są potrzebne, naprawdę.
Pozostaje więc czekać na słuchawki, które wytrzymają na jednym ładowaniu kilka dni, będą oferować stabilną i bezproblemową łączność, a także zagwarantują jakość muzyki porównywalną do przewodowych modeli ze średniej półki. Coś mi się wydaje, że taki model nie pojawi się jeszcze przez długi czas…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.