Składane smartfony to coś, na co wszyscy czekamy? Ależ skąd – jednym z naczelnych sceptyków jest szef BlackBerry i pod kilkoma względami jestem w stanie przybić z nim piątkę.
Nie da się ukryć, że ostatnimi czasy możemy zaobserwować prawdziwy szał na różnego rodzaju elastyczne i składane smartfony. Swój sprzęt chce mieć praktycznie każdy większy producent – Samsung zaprezentował Galaxy Folda, nad swoim sprzętem pracuje Huawei, debiut takiego modelu zapowiedziała Motorola, a pewnie swoje cudeńko w zaciszu kampusu Apple Park płodzi gigant z Cupertino. Wszyscy nagle oszaleli, ale głos rozsądku płynie z kierunku, z którego tak naprawdę… można by się go spodziewać.
Wszyscy szaleją, a szef BlackBerry mocno sceptyczny
Na temat mody na elastyczne smartfony wypowiedział się bowiem CEO BlackBerry, John Chen, który – mówiąc wprost – podchodzi dość sceptycznie do tej idei. Jednym z głównych powodów są spore rozmiary takich urządzeń – w czasach, gdy każdy producent dąży do minimalizacji rozmiarów, ograniczania ramek i wywalania z urządzeń mobilnych wszystkiego, co (niekoniecznie słusznie) uznaje się za zbędne, nagle do sklepów trafią sprzęty grube i zapewne także mocno drenujące baterie umieszczone w ich wnętrzu.
Podstawowym czynnikiem, który wpływa na taką ocenę tych sprzętów, jest jednak ich piekielnie wysoka cena. Kwoty sięgające blisko 10 tysięcy złotych to próg, który będą w stanie przekroczyć tylko nieliczni miłośnicy urządzeń mobilnych.
Chen wątpi także w ogromne zainteresowanie rynkowe tymi sprzętami, co sugerują wszystkie koncerny zajmujące się produkcją tego typu urządzeń – tę kwestię oczywiście zweryfikuje rynek, ale faktycznie, wiele mówi się o takich smartfonach jako technologicznych nowalijkach, ale nie znam ani jednego potencjalnego nabywcy takiego urządzenia, który byłby w stanie wyciągnąć z kieszeni tak dużą sumę pieniędzy na jego zakup.
Jasne – jest to rozwiązanie ze wszech miar nowatorskie, ale obawiam się, że pierwsza generacja tych sprzętów będzie obarczona wieloma dolegliwościami tzw. wieku dziecięcego. To może znacząco wpłynąć na odbiór składanych smartfonów i mocno obniżyć ich sprzedaż, bo raczej trudno wyobrazić sobie sytuację, w której nie usłyszymy o niespodziewanych awariach czy problemach.
Nawet najbardziej restrykcyjne laboratoryjne testy nie zastąpią codziennego użytkowania, pozostaje więc czekać niecierpliwie na relacje pierwszych nabywców, których śmiało można nazwać „ryzykantami”. Albo królikami doświadczalnymi, jak kto woli.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.