Bez zbędnego poklasku, bez wielkiego eventu – Apple zaprezentowało nowe modele iPadów: Air oraz Mini 5. To ciekawe modele, które z pewnością zainteresują wszystkich celujących raczej w niższe pólki cenowe, przynajmniej jak na standardy koncernu z Cupertino.
Dzisiejsza zapowiedź nowych iPadów jest zapowiedzią… raczej nie w stylu Apple. Bez zbędnego patosu, bez wielkiego eventu, bez powtarzanego wielokrotnie słowa „amazing”. Nowe sprzęty po prostu pojawiły się w Apple Store i wiemy o nich wszystko, co powinniśmy wiedzieć.
iPad mini 2019 – leciwy design i mocny procesor
Tańszym z nowych urządzeń jest oczywiście iPad mini 2019, a więc „budżetowa propozycja” giganta z Cupertino. To model o mocno oldskulowym designie, z szerokimi ramkami otaczającymi ekran i budową przywodzącą na myśl tablety tego koncernu sprzed dobrych kilku lat.
Zastosowany w tym modelu wyświetlacz ma przekątną 7,9 cala i wyświetla obraz w rozdzielczości 2048×1536 pikseli, czyli nietypowej dla całej branży, a typowej dla Apple. Jak zapewnia producent, w tym modelu możemy liczyć na jasność panelu wynoszącą 500 nitów, co stanowi wzrost o 25% względem poprzedniego modelu wykorzystującego technologię True Tone.
Tablet napędzany jest procesorem Apple A12 Bionic, czyli tym samym, który znajduje się na pokładzie topowych smartfonów tej firmy, jak iPhone XS czy XS Max. W przypadku przestrzeni na dane możemy liczyć na dwa warianty – 64 lub 256 GB. Oczywiście Apple w niewybredny sposób zachęca do zakupu bardziej pojemnej wersji, bo oczywisty wniosek to ten, że najlepszym wyborem byłby model nieistniejący, a więc z pamięcią o rozmiarze 128 GB.
Na pokładzie najnowszego iPada Mini mamy za to technologię Touch ID, a więc czytnik linii papilarnych wbudowany w przycisk główny, jak również głośniki pracujące w trybie stereo. Całkiem przyzwoite są także aparaty – główny, o rozdzielczości 8 MP i przysłonie f/2.4 oferuje autofokus i automatyczną stabilizację obrazu oraz pozwala na nagrywanie obrazu w FullHD oraz slow motion do 120 kl./s. Frontowy aparat do selfie to z kolei 7-megapikselowa jednostka ze światłem f/2.2.
W kwestii łączności możemy liczyć na dwuzakresowy moduł Wi‑Fi (802.11a/b/g/n/ac) z technologią MIMO oraz Bluetooth w wersji 5.0. Oczywiście możemy się także zdecydować na model z łącznością 4G. Na wyposażeniu mamy także złącze słuchawkowe 3,5 mm (tak, to prawda!) oraz baterię o pojemności 19.1 Wh. Niewiele, ale w kwestii optymalizacji czasu pracy na baterii Apple zapewne tradycyjnie da radę. Nie brak także wsparcia dla rysika Apple Pencil, a tablet zadebiutuje w trzech wersjach kolorystycznych: srebrnej, złotej oraz gwiezdnej szarości.
iPad Air – 10,5 cala bez powiewu świeżości
Bardzo klasycznie wygląda także iPad Air, który wbija się idealnie w środek stawki pomiędzy najstarszym, dostępnym w ofercie podstawowm iPadem z 2018 roku oraz najdroższym iPadem Pro. To wielki powrót do tabletowego portfolio giganta z Cupertino, ale nie jest to specjalnie przełomowy sprzęt.
Mamy bowiem do czynienia z modelem z ekranem o przekątnej 10,5 cala w rozdzielczości 2224×1668 pikseli, również wykorzystującym technologię True Tone i oferującym jasność na poziomie 500 nitów. Tablet oferuje ten sam procesor oraz możliwości fotograficzne, co wspomniany już wyżej iPad mini 2019, a także warianty pamięci wewnętrznej oraz moduły łączności.
Znacząco różni się natomiast pojemność baterii, co jest oczywiste z racji znacznie większych rozmiarów tego sprzętu w porównaniu do modelu „mini”. Mamy tutaj ogniwo o pojemności 30,2 Wh, które jednak nie ma oferować rewelacyjnego czasu pracy – wedle założeń Apple ma być to 10 godzin pracy bez konieczności sięgania po ładowarkę. W tym aspekcie chyba jednak spodziewałbym się czegoś więcej.
Uwagę zwraca wsparcie dla klawiatury Apple Smart Keyboard – problemem jest tylko cena, bowiem za to akcesorium Apple śpiewa sobie, bagatela, 749 złotych. Portfel płacze, i to rzewnymi łzami.
Cennik według Apple. Czyli drożyzna
Szybki przegląd polskich cen tych modeli także skłania do refleksji i z pewnością każe brać pod uwagę wariant, w którym karta kredytowa mówi do nas „Nie kupuj”. Co tu dużo mówić – tanio nie jest.
Podstawowy wariant iPada mini 2019 z pamięcią 64 GB i modułem Wi-Fi to bowiem wydatek rzędu 1899 złotych. Naprawdę sporo zważywszy na fakt, że – owszem – jest to szybka bestia, ale raczej niezbyt wyróżniająca się z tłumu. Dalej jest oczywiście tylko gorzej, bo ceny pozostałych wariantów kształtują się następująco:
- 64 GB + Wi-Fi + modem LTE – 2499 zł;
- 256 GB + Wi-Fi – 2699 zł;
- 256 GB + Wi-Fi + modem LTE – 3299 zł;
Zwłaszcza patrząc na wycenę ostatniego wariantu można odnieść wrażenie, że ktoś w centrali Apple mocno przeszarżował z wypełnianiem tabelek w Excelu. Nie lepiej jest w przypadku iPada Air:
- 256 GB + Wi-Fi – 2499 zł;
- 64 GB + Wi-Fi + modem LTE – 3099 zł;
- 256 GB + Wi-Fi – 3299 zł;
- 256 GB + Wi-Fi + modem LTE – 3899 zł;
Drogo? No pewnie, ale kogo to dziwi, w końcu to Apple. Swoje grono amatorów nowe modele z pewnością znajdą, ale czy będzie ono na tyle duże, by zaspokoić oczekiwania giganta z Cupertino? Cóż – mam małe wątpliwości. Tablety na razie znajdują się w przedsprzedaży, a do rąk klientów trafią na początku kwietnia.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.