Minęło ponad cztery lata od momentu, gdy składy Pendolino wyjechały na polskie tory i dopiero kilka tygodni temu doczekaliśmy się tego, by w ofercie polskiego przewoźnika zarządzającego tym składem pojawiło się Wi-Fi. Dobrze, że jest, ale skala obecności i tempo, z jakim wprowadzono dostęp do bezprzewodowego internetu, jest uwłaczające rodzimym podróżnym.
Kiedy 15 grudnia 2014 roku na polskie tory wyjechały pierwsze składy Pendolino, w polskiej kolei ewidentnie było czuć powiew świeżości. Znacznie szybsze czasy przejazdów, wygodne, nowoczesne składy – to wszystko sprawiało, że mimo wysokich cen przejazdów zainteresowanie tymi pociągami było naprawdę ogromne.
Choć w międzyczasie pojawiły się pierwsze techniczne problemy, chociażby z podatnością obudów wagonów na działanie tłucznia podsypywanego pod tory, to najbardziej doskwierały problemy… z łącznością komórkową, co na najpopularniejszych trasach kolejowych w Polsce zdecydowanie nie powinno mieć miejsca.
W cztery lata do Wi-Fi
Zasięg na najbardziej uczęszczanej w naszym kraju trasie pomiędzy Krakowem i Warszawą poprawił się co prawda m.in. dzięki masztom ustawianym przez T-Mobile, ale nadal wąskim gardłem był brak Wi-Fi. Zważywszy na fakt, że z oferty PKP Intercity korzysta wielu biznesmenów, ludzi mediów czy też pracowników biurowych, brak takiego udogodnienia w XXI wieku jest sporą porażką.
I tak oto na pierwszy skład Pendolino z modułami Wi-Fi musieliśmy poczekać okrągłe cztery lata, a więc do grudnia 2018 roku. Na ten moment z 20 takich pociągów bezprzewodowy internet oferują tylko 4, co raczej powodem do chluby nie jest. Według założeń do czerwca 2019 roku w takie rozwiązanie ma być wyposażona połowa tych pojazdów, natomiast do listopada – wszystkie. Poczekamy, zobaczymy, bo plany urzędników często są boleśnie weryfikowane przez otaczającą nas rzeczywistość.
Taki stan rzeczy przekłada się na raczej mało imponujące statystyki, jeśli chodzi o wykorzystanie Wi-Fi w składach Pendolino. W styczniu i lutym tego roku z tego udogodnienia skorzystało nieco ponad 17,5 tysiąca pasażerów, co przekłada się na średnią liczbę 540 pasażerów dziennie. Biorąc pod uwagę fakt, że każdy pociąg tego typu ma w sprzedaży na każdy kurs 402 miejsca siedzące, to nawet przy frekwencji niewynoszącej 100% jest to pokrycie zaledwie 1,5 kursu, a przecież każdy ze składów wyjeżdża w trasę w ciągu dnia co najmniej dwa razy.
Średnia długość jednej sesji z wykorzystaniem Wi-Fi wynosiła 53 minuty, z kolei ilość danych – 243 MB. Rekordzista musiał postawić na oglądanie seriali w 4K lub pobierał torrenty bowiem w ciągu 5 godzin pobrał aż 7 GB danych. W sumie w ciągu dwóch miesięcy za pośrednictwem kolejowego Wi-Fi w Pendolino pobrano 4,3 TB danych. Ekspres do technologii? Niekoniecznie
Co tu dużo mówić – tempo wprowadzania bezprzewodowego internetu oraz wyniki jego użytkowania nie są szczególnie zachwycające, a ten pierwszy czynnik z pewnością nie licuje z kategorią „Premium”, w jakiej sytuowane są te składy. Podczas gdy na Zachodzie taka usługa jest czymś normalnym, w Polsce na tak prozaiczną kwestię czeka się 4 lata.
Długo, za długo…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.